Autor | |
Gatunek | satyra / groteska |
Forma | proza |
Data dodania | 2012-09-28 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2217 |
Pewnie każdy pan na różnych etapach swojej znajomości z płcią przeciwną, natknął się na tzw. trudne pytania. Dla kobiet są one oczywiście łatwe, a odpowiedź oczywista i prosta jak budowa cepa. Gość trafiony takim pytaniem przypomina ofiarę średniowiecznych tortur: błędny wzrok, pocenie, częstoskurcz komorowy, nerwowe tiki i grymasy. Zazwyczaj także traci mowę, bo tych kilka chrząknięć przez zaciśnięte gardło w niczym nie da się do mowy przyrównać. Jeżeli jakimś cudem uda się mu opanować przerażenie i panikę, odpowiada zazwyczaj standardowo wyuczonym tekstem, specjalnie przygotowanym na takie okazje. Ci bardziej elokwentni i cwani, mają w zanadrzu cytaty specjalne, licząc na to, że duża liczba dziwnych słów wplecionych w wypowiedź a nie mające z nią nic wspólnego, oszołomi kobietę na czas potrzebny na zebranie myśli, przygotowanie rozwinięcia, w ostateczności na ewakuację. Ale panowie – nic bardziej mylnego, jeżeli tak myślicie spotka was sroga i natychmiastowa kara. Jedna z legend mówi, że kobiety po prostu nie słuchają odpowiedzi, bo z góry ją znają. Za to z wyraźną satysfakcją przyglądają się wijącej u ich stóp sylwetce, z każdym padającym pytaniem mniejszej. Kilka przykładów:
On dzwoni – Cześć skarbie, chciałbym Ciebie zobaczyć!
Ona – Kto mówi?
On – Nie poznajesz? To ja, kochanie!
Ona – Co za ja? Nie znam, nie dzwoń więcej zboczeńcu, bo zgłoszę na policję – trzask słuchawki. Może też być inaczej:
Ona dzwoni – Masz czas dzisiaj o 17:23? Chciałabym się z tobą się spotkać.
On – Chętnie skarbie, marzyłem o tym – oczywiście nie wspomina, że przez następne miesiące kumple mu tego nie wybaczą. Jest też hardcorowa wersja dla twardzieli:
On – Wiesz, jestem dzisiaj zajęty, mus...- tutaj jego wywód zostaje brutalnie przerwany:
Ona – Spadaj dupku, nie dzwoń do mnie więcej!!! – trzask słuchawki. Jeżeli jakimś cudem uda się przebrnąć wstępną weryfikację, pada kolejne pytanie:
Ona – Kochanie, gdzie pójdziemy? – oczywiście najlepsze lokale z zimnym piwem odpadają, tak samo jak te z rurą na środku lokalu. Ale pojawia się pomysł i świta nadzieja:
On – Pospacerujmy, taka ładna pogoda – oczywiście liczy na to, że po drodze wypatrzy jakiś lokal. Ale natychmiast zostaje sprowadzony na ziemię:
Ona – Usiądźmy gdzieś, porozmawiamy - instynkt mówi „uciekać”, tylko cywilizacyjne stępienie wrodzonej intuicji nakazuje zostać. Przyjmijmy, że trafiają na odpowiednie miejsce:
On – Co Ci zamówić?
Ona – Wybierz coś dla mnie, wiesz co lubię - w tym momencie facet wychodzi do toalety, gdzie przez następny kwadrans wspomina czasy przedszkola i postanawia sprawdzić, ile kosztuje zmiana płci. Ale czasami uda się przebrnąć i tą przeszkodę. Wtedy dochodzi do tzw. rozmowy. Przesłuchania bezpieki to przy tym kaszka z mleczkiem a na spisanie choćby części, zabrakłoby miejsca. Wspomnę tylko o jednym. W bardziej zaawansowanych związkach musi przyjść ten moment:
Ona – Kochasz mnie? – grom z jasnego nieba nie czyni takiego spustoszenia, jak to niewinne pytanie. Można to porównać do lobotomii i operacji tępym nożem na otwartym sercu. I nie ma szans na wykręcenie się zwykłym – tak, oczywiście, bardzo Cię kocham itp. – gorsze jest tylko dodanie – przecież wiesz. Kto jeszcze nie widział jak wzrok zamraża drinka w szklance, może spróbować, ale na własną odpowiedzialność. Jak uda się udobruchać partnerkę w jakiś mniej lub bardziej tajemniczy sposób, dostaje delikwent cios między oczy:
Ona – A powiedz, jak bardzo mnie kochasz? – padają wtedy mniej lub bardziej fikuśne odpowiedzi, powiązane z dziedzinami dotyczącymi odległości, masy i ciężaru, oraz porównania, których by się nie powstydził najbardziej twórczy poeta.
I nieważne, czy potrafimy ze spinacza, serwetki i gumy do żucia zrobić prom kosmiczny, że możemy policzyć atomy w ciastku, że wyrecytujemy „Pana Tadeusza” od tyłu, na niektóre pytania nigdy, na czas, nie znajdziemy dobrej odpowiedzi.
oceny: bezbłędne / znakomite