Go to commentsDROGA
Text 6 of 38 from volume: Kwadryga z ojcem
Author
Genrebiography & memoirs
Formprose
Date added2014-01-27
Linguistic correctness
Text quality
Views2873

DROGA



Jedziemy z ojcem lasem przez ciemną noc. Koła leniwie mielą piach naszej drogi. Zza drzew wysuwa się księżyc i przygląda się nam. Skądś uciekamy. Stamtąd, gdzie nie wiadomo, dlaczego zabijają i palą. Ojciec cichy i uroczysty jak w kościele. Nagle w ciszy odzywa się głos kukułki. Ojciec liczy. Pomagam mu, tak dużo tego kukania. Pomyliło się nam i już nigdy nie dowiemy się, ile nam wykukała. Ale na szczęście bardzo dużo. Nawet przez ciemność widzę, że ojciec się uśmiecha. Ciepło pogania Karą.

Jedziemy i jedziemy całą noc, potem cały dzień i znów noc. Na zmianę mijamy pola, lasy, znów pola, jakieś wsie, całkiem spalone. Kiedy jesteśmy głodni, zbieramy jagody i poziomki. Kara skubie trawę. Przy ognisku smażymy rydze nabijane na patyki.

Może zabłądziliśmy w jakimś kraju, gdzie nie ma już ludzi? Może na całym świecie zostaliśmy tylko my i nasz koń?

  Contents of volume
Comments (4)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Niesłychanie piękna miniaturka prozatorska. Proponowałbym jednak zmienić szyk słów w pierwszym zdaniu, gdyż z obecnego zapisu wynika ze las był Twoim ojcem. To piękna metafora, ale chyba nie miałeś takiego zamiaru.
Moje wątpliwości budzi też fakt, czy w tym samym czasie w lesie są poziomki, jagody i rydze. Ja pamiętam, ze poziomki zbierałem już pod koniec czerwca i w lipcu, jagody (borówki) w połowie lipca i w sierpniu. Natomiast rydze jakoś mi się kojarzą z jesienią.
avatar
Dzięki janko za wysokie oceny i wnikliwe uwagi. A gdybym postawił przecinek po słowie ojcem,też będzie dobrze?
Jeśli chodzi o zapisaną w jednym tekście pamięć spożywania w drodze przez las poziomek, jagód i...rydzów... To jest zapis impresji z kilku przejazdów, poszukiwań, czasem z błąkania się, najczęściej lasami, w latach 1943-1945, wozem konnym nocą, a nie zapisem jednej, konkretnej ucieczki.Po utracie ojcowizny, spalonej przez UPA w połowie roku 1943, czas stabilizacji w życiu mojej rodziny nastąpił dopiero jesienią 1945, po przyjeździe na Pomorze. O ile pamięć smaku jagód spożywanych bezpośrednio w lesie, powiela się w moich wspomnieniach wiele razy,na przestrzeni wielu lat, to rydze,nadziewane na patyki i smażone na ognisku,jadłem tylko jeden raz,i było to na Wołyniu, podczas naszej dwuletniej tułaczki. W książce ten tekst ma tytuł "Drogi", dotyczy więc nie jednego,konkretnego przejazdu, ten przejazd jest bardziej symboliczny, niż konkretny. Pozdrawiam
avatar
Piękne i aż gęste od emocji wspomnienie. Jestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem.
avatar
Cześć! Na pewno przecinek nic tu nie poprawi. Trzeba zmienić szyk, a najprościej przenieść "jedziemy" po "ojcem". Ale można też wybrać lepszą konstrukcję. Natomiast nie skojarzyłem, że owoce lasu zbierane były w różnym czasie. Cześć!
© 2010-2016 by Creative Media