Author | |
Genre | biography & memoirs |
Form | prose |
Date added | 2014-02-08 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 3066 |
WOJNA NA NIBY
Ledwo skończyła się wojna, a my z kolegami znów wojujemy. To z Ruskimi, to z Niemcami, tak na niby. Aby być uzbrojonym w strzelającą pukawkę, wystarczy małą piłką uciąć z krzaka dzikiego bzu kawałek grubego i długiego jak dziecinna ręka patyka, wypchać ze środka biały, wełnisty rdzeń i już jest lufa. Z kawałka grubego stalowego drutu, nadzianego na drewnianą rękojeść, robi się tłok. Naboje wycina się z korzeni tataraku. Nabój, popychany od tyłu tłokiem, wypycha z hukiem drugi, umiejscowiony z przodu. Ładuje się następny, znów strzał i tak aż do przedostatniego naboju. Ostatni zawsze zostaje, sam nie wystrzeli.
Większy huk osiąga się strzelając z klucza, do środka którego wsypuje się siarkę startą z zapałek, wkłada gwóźdź i uderza w mur główką gwoździa połączoną kawałkiem sznurka z kluczem. Nie można dać siarki ze zbyt wielu zapałek, gdyż rozerwałaby klucz i mogła pokaleczyć. Można też strzelać z nakrętki od szprychy rowerowej. Wystarczy siarka z dwóch zapałek. Trzeba zatkać kawałkiem drutu nakrętkę na końcu szprychy i podgrzać świeczką.
Największy huk rozlega się, gdy strzela się karbidem z metalowej puszki, na przykład po farbie. Wkłada się do środka grudkę karbidu pomoczoną odrobiną wody i przystawia zapaloną zapałkę lub świeczkę do wybitego gwoździem otworka w dnie puszki. Po odpaleniu wieczko wylatuje do przodu, a huk jest taki jak z armaty, aż w domu drżą szyby.
Mama skarży się, że znów zabrakło zapałek do podpalenia w piecu lub zapalenia wieczorem lampy naftowej. A ojciec cały czas się złości i groźnie pokrzykuje, jakby nie rozumiał, że to tylko zabawa.
ratings: perfect / excellent