Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2014-11-15 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2581 |
Dziewczyna uśmiechała się lekko. Nurek nie rozumiał powodu jej radości, gdyż zaniepokoiły go słowa centaura. Zastanawiał się, co mogły one znaczyć. „Co ta istota mogła mieć na myśli?” – chłopak dotknął palcami skroni… Po ranie nie było już śladu! Nic z tego nie rozumiał. Rozglądał się po pomieszczeniu, a właściwie po niemalże pustej jaskini… Było tam dosyć jasno i chłodno. Przez skalne otwory wpadały promienie słoneczne, które oświetlały twarz Kamili. Spojrzał na nią z zachwytem. Jej czarne włosy wiły się na ramionach, opadając falami na twarz. – Pewnie się zastanawiasz, jak się tutaj znalazłeś? – wyszeptała dziewczyna. Chłopak spojrzał na nią pytająco i już otwierał usta, gdy nagle do jaskini wszedł malutki człowieczek. Był ubrany w zielony garnitur i duży, zielony cylinder, przepasany fioletową wstęgą. Do cylindra przymocowany był jakiś kwiatek. „Czy to leśniczy?” – pomyślał zdezorientowany Nurek, przyglądając się dziwnemu gościowi. – Witam panicza! Witam panienkę! Wszechwiedząca królowa Sivir pragnie cię widzieć, waćpanie! Prosi, aby panienka przybyła wraz z gościem! – rzekło stworzonko. – Co to jest?! – niemal wykrzyknął Nurek, nim Kamila zdążyła odpowiedzieć przybyszowi. – Grzeczniej, proszę… - syknął człowieczek, marszcząc brwi. – Masz do czynienia z posłańcem królowej! – dodał wyniośle, dumnie unosząc brodę. – Przepraszam za niego, Antonio… Jest tutaj pierwszy raz… - wydukała zmieszana Kamila, zasłaniając usta Nurka dłonią, gdyż chłopak zamierzał się odgryźć rozmówcy. – Dobrze. Zatem proszę za mną! – powiedział chłodno człowieczek, z którego jakby nagle uleciała cała uprzejmość. – Daj spokój, nie warto się z nim kłócić. Chochliki są uparte i pewne siebie… - wyjaśniła, uśmiechając się. Nurek, na widok jej czarującego uśmiechu, pokornie ruszył za swoją przyjaciółką i Antoniem. Stworzenie to wyglądało na nieporadne, ale między drzewami tego niezwykłego lasu poruszało się tak szybko, że chłopak dostrzegał jedynie jego zielony cylinder i powiewającą na wietrze wstążkę. Maszerowali przez las w dziwnym pochodzie, który zamykały dwa centaury. Chłopak nadal im nie ufał i raz po raz spoglądał nerwowo za siebie. Wkrótce doszli do małej polany, gdzie chochlik nagle się zatrzymał i bacznie rozejrzał. Z kieszeni garnituru wyjął małe lusterko i położył je na trawie. Wymamrotał pod nosem parę niezrozumiałych dla Nurka słów, po czym spojrzał na niego tajemniczo i z dużą satysfakcją patrzył na rosnące zdumienie chłopca. Chciał, aby Nurek zrozumiał, z kim ma do czynienia. Lustro tymczasem zaczęło się powiększać i błyszczeć różnobarwnymi kryształkami. Nurek westchnął podekscytowany, wybałuszając oczy. Po chwili lustro przybrało rozmiary dorosłego człowieka, tak, że wszyscy mogli się bez problemu w nim zmieścić. Po drugiej stronie majaczył krajobraz przepięknej doliny i ogromnej twierdzy. Gdy Nurek drapał się po skroni z niedowierzaniem, człowieczek raz jeszcze uraczył go spojrzeniem. W jego oczach pojawił się błysk, po czym wskoczył w sam środek dziwnego zwierciadła, niknąc w nim niczym pod taflą wzburzonej wody. Zaraz za nim wskoczyła Kamila, krzycząc: „Nurku, skacz! Nie bój się!”. Chłopak patrzył na to z przerażeniem. Co się tu, do jasnej Anielki, działo?! Zerknął na centaury, które patrzyły na niego wyczekująco. – Em… Może panowie pierwsi? – zaproponował, siląc się na uprzejmość. Zachichotał nerwowo, wyciągając ręce w geście zaproszenia. – My nie idziemy! – odrzekł basem Kastiel. – Ale… dlaczego? – spytał niewinnie chłopak. – Jesteśmy strażnikami tego lasu! Nie możemy go opuścić, głupcze! – warknął drugi centaur, mrużąc oczy i idąc w stronę Nurka z wyciągniętą przed siebie kuszą. Kastiel zatrzymał go jednak, wyciągając przed siebie rękę. – Nie będzie tutaj żadnych bójek i rozlewu krwi, młokosie… - westchnął, mierząc wzrokiem swego młodszego przyjaciela. Nurek, chcąc nie chcąc, musiał wskoczyć do zwierciadła. Chociażby po to, by nie wyjść na tchórza w oczach porywczego centaura. Chciał także uwolnić się od ich towarzystwa. Po drugiej stronie czekała już na niego Kamila wraz ze zniecierpliwionym Antoniem. – Czemu tak się ociągałeś, mój drogi przyjacielu? – zapytał z ironią w głosie, kiedy chłopak wreszcie wyłonił się z lustrzanej tafli. – Ach, zatrzymały mnie centaury. Gawędziliśmy… - odpowiedział szybko Nurek, rumieniąc się lekko. – Dobrze, nie ma czasu na kłótnie, chłopcy. Chodźmy już, królowa na nas czeka… - powiedziała Kamila, łagodząc ich wymianę zdań. – Masz rację, złociutka – wymamrotał chochlik, spoglądając z niechęcią na chłopaka. Nurek zmieszał się, ale ruszył za swoimi towarzyszami. Droga prowadziła przez równy step, na którym pasły się pegazy i jednorożce. Niektóre były białe, niewinne i płochliwe, inne pewne siebie, o czarnej sierści, iskrzącej się w słońcu. Nurek podziwiał ten widok z zapartym tchem, a Kamila obserwowała go, ciesząc się, że chociaż w ten sposób wynagrodzi mu wcześniejszy stres i ból. W końcu doszli do pałacu, który wyglądał, jakby był zbudowany z kości słoniowej. Na dziedzińcu stał pomnik pięknej syreny o łagodnym spojrzeniu i wyciągniętych w stronę swego ludu rękach. Nurek chętnie zatrzymałby się, by choć przez chwilę móc podziwiać ten posąg, jednak Kamila pociągnęła go za rękaw bluzy. – Musimy iść dalej. – Za chwilę znajdziemy się w sali tronowej, moi mili! – poinformował uprzejmie chochlik. Była to jednak sztuczna uprzejmość. I rzeczywiście już po chwili weszli do olbrzymiego pomieszczenia o jasnych ścianach i kryształowej posadzce. Na szkarłatnym tronie siedziała piękna, jasnowłosa postać. Na jej głowie iskrzył się wszystkimi barwami tęczy piękny diadem. Nurek od razu rozpoznał w niej królową Sivir. Kobieta uśmiechnęła się serdecznie, wstając z tronu i podchodząc do swych gości. – Witam was w krainie Vaynevilux! – rzekła ciepłym głosem. - Mój dom jest waszym domem! Nurku, witaj. Spodziewałam się twojej wizyty… Nurek patrzył na nią, nie pojmując. Nie miał pojęcia, skąd zna jego imię i skąd wiedziała, że się tutaj pojawi. Robiło się coraz bardziej zagadkowo… - Podejrzewam, że Antonio nie wspomniał nic o tym, w jak trudnej chwili przybyłeś do naszego królestwa? – piękna dama podeszła do ogromnego, wykutego w ścianie okna i spojrzała w dal. – Nie… - Nurek spojrzał na chochlika, później na Kamilę, ale nie otrzymał od nich żadnego wsparcia. Wszyscy czekali, aż królowa powróci do nich myślami. – Rozumiem. – rzekła w końcu – To dość skomplikowane, więc nawet mnie trudno będzie wyjaśnić Ci wszystko. Jesteś Wybranym, o którym mówi przepowiednia. Czeka Cię wyjątkowy los, chłopcze… Nurek zaczynał się naprawdę bać… Napięcie, które rosło od chwili, w której wpadł do tej dziwnej krainy, rosło i zaczynało go już powoli przytłaczać. Czuł, że brakuje mu powietrza. Miał niejasne uczucie, że ktoś tu od niego czegoś oczekuje. Czegoś konkretnego… - Pani, powiedz mi o co chodzi, bo zaczynam się już gubić w domysłach. – powiedział w końcu. - Wszystko w swoim czasie Nurku, wszystko w swoim czasie… A teraz zapraszam Was do jadalni. Pewnie jesteście głodni. – Po tych słowach zarówno Nurek, jak i Kamila poczuli, że rzeczywiście najwyższy czas coś przekąsić.
CDN.
Cóż, napisze to co mi się rzuciło w w oko tej części tekstu:
Dialogi powinny zaczynać się od pauz i nowego akapitu.
Dialogi są nieporadne, przegadane i mało wnoszące. Brakuje też napięcia, tajemnicy, czegoś co intryguje i nie pozwala odejść od tekstu.
Może wynika to szybkości zdarzeń po sobie?
Jeśli chodzi o bohatera, to należałoby go inaczej pokazywać, bo z tego zapisu wygląda na to jakby był trochę, nie chce tego powiedzieć, ale nic innego mi nie przychodzi do głowy ciapowato-nijaki, a on tu ma odgrywać wielką role czy nie tak? Można mówić, że dojdzie do jakieś transformacji bohatera, no ale w tak przedstawionym zapisie, to on nie budzi sympatii.
ratings: perfect / excellent
Brawo, Dziewczyny - i brawo, Nauczyciel-Mistrz!
Pomysł, że to praca zbiorowa pod okiem nauczyciela, jest raczej chyba z gatunku fantasy