Go to commentsświadomość to dziwka
Text 9 of 9 from volume: Licho
Author
Genrehorror / thriller
Formprose
Date added2014-12-14
Linguistic correctness
Text quality
Views2883

Czasem, noc nie przynosi ukojenia. Nie pozwala, choć na chwilę, zapomnieć. Nasze troski i pragnienia, obawy, marzenia i tęsknoty nie chodzą spać po północy. Nie wstają rano do pracy. Nie mają sumienia by pozwolić na te kilka godzin zaczerpnąć oddechu. Wyłączyć się. Dać odrobinę przestrzeni by nie tylko ciało ale i dusza mogły się zregenerować. Nie, nie mamy na to wpływu. Zupełnie jak na oddychanie, na wiatr, na rozbłyski słoneczne. Pewne rzeczy po prostu się dzieją a my, możemy jedynie to zaakceptować i … „Przetrwać noc i doczołgać do rana”.

Albo i nie.

Ekran budzika, stojącego na nocnym stoliku obok łóżka, zapłonął niebieskim światłem gdy cyfry na wyświetlaczu wskazały 06.00. Z głośnika rozległ się dobrze znany głos prezentera radiowego. „Jakiś-Tam-Ktoś” i „Ktoś-Tam-Jeszcze” dyskutowali o bieżącej sytuacji ekonomicznej w Polsce, nie zapominając przy tym obarczać winą partię rządzącą. Gospodarz programu, który za sprawą codziennych wizyt u Jacka o szóstej, stał się jego największym wrogiem, próbował zapanować nad chaosem jaki wywołała wypowiedź „Jakiegoś-Tam-Ktosia” odnośnie prób malwersacji pieniędzy przez jednego z posłów ugrupowania „Kogoś-Tam-Jeszcze”. Bezskutecznie. Ogólnie dyskusja – o ile można było tak nazwać potyczkę – byłaby ciekawym i śmiesznym urozmaiceniem dnia gdyby nie odbywała się o szóstej. W niedzielę!

Jacek już dawno powinien skasować ten budzik. Wyłączyć go, wyrwać kabel, wypieprzyć cholerny plastik przez okno jeśli byłoby trzeba. Po co mu to? Nie wstawał przecież do pracy, nie wskakiwał w garnitur, nie pędził na złamanie karku do międzynarodowej korporacji z kubkiem kawy w ręce. Nie był też stróżem, kierowcą tramwaju, mechanikiem czy policjantem. Nie pracował na budowie ani na targu. Nie miał szefa, podwładnych, kolegów z pracy. Nie podbijał pieczątki przy wejściu na kopalnię ani nikt nie rozliczał go z wykonanej pracy.

Ale nie tylko budzik ożywał o szóstej. Automatyczne rolety zamontowane w oknach całego mieszkania zaczęły się unosić wpuszczając do środka pierwsze promienie czerwcowego słońca. W kuchni, ciśnieniowy ekspres rozpoczął swój rytuał parzenia. Lampki LED zamieszczone w ścianach tuż nad drewnianą podłogą zgasły a pięćdziesięciocalowy telewizor w salonie już wyświetlał całodobowy kanał informacyjny.

Otworzył oczy i poczuł jak nagle cała irytacja staje się zaledwie wspomnieniem. Patrzył na śpiącą obok niego Ankę, której nie obchodziła jakaś głupia audycja. Spała spokojnie z twarzą zwróconą ku niemu. Kosmyk jej blond włosów opadł na upstrzony kilkoma piegami nos. Jacek delikatnie założył go za ucho i pocałował ledwo widoczne plamki na skórze. Wyciągnął rękę za siebie chcąc wyłączyć radio.

– Nie robiłabym tego na twoim miejscu – głos Anki był ciepły i rozespany.

Oczy wciąż miała zamknięte.

– Dzień dobry.

– Będzie jeśli nie wyłączysz mi radia – spojrzała na niego i uśmiechnęła się. – Skoro ja muszę codziennie zasypiać przy twoim klikaniu na laptopie do drugiej to ty wytrzymasz budząc sie przy moim radiu.

Oczywiście, że wytrzyma. Robił to już od kilkunastu lat i prawdę powiedziawszy, pomimo irytacji jaką odczuwał codziennie o szóstej, nie potrafiłby bez niego żyć. Ten budzik, już lata temu, stał się integralną częścią jego życia.

– Jak się dziś czujesz? – spytała

– Dobrze.

Pokręciła głową.

– Dobrze to nie uczucie, wiesz już o tym. Pytałam jak się czujesz.

Przez moment zastanawiał się nad tak prostym pytaniem. Wielu z ludzi nie potrafi jasno opisywać swoich uczuć. „Dobrze”, „W porządku”, „Ok”. Tak właśnie klasyfikujemy nasze uczucia. Tak właśnie stwarzamy sobie problemy w ich rozumieniu, akceptacji i wyciąganiu wniosków z nich płynących. Jacek wciąż się tego uczył.

– Czuje się spokojnie. Mimo twojego radia jestem wyspany. Jestem zadowolony...

– I?

– I... – uśmiechnął się dotykając jej aksamitnego policzka – dziś nie piję.

Poranna konfrontacja dobiegła końca i wesoła melodyjka obwieściła rozpoczęcie się kolejnej audycji; Wstawaj szkoda dnia. Rozbudzone słońce wypełniło całą sypialnię. Mahoniowe deski na podłogach, pojemne szafy precyzyjnie zabudowane, stolik, komodę, pachnący bez w wazonie i kilka innych drobiazgów.

– Czas wstawać

Tym razem to on pokręcił głową.

– Nie chcę.

– Nie – przytaknęła – A mimo to musisz wstać.

Zamknął oczy starając się jak najdłużej zachować resztki snu.

– Powiedz mi kochany, czy wypada kogoś kochać tak mocno? – dotknęła ustami jego wargi – Wstawaj Jacku – szepnęła – Czas już się budzić.

Usiadł na łóżku mrużąc oczy. Słońce wściekle atakowało spojówki.

Wstawaj, szkoda dnia.

– Może odpuścilibyśmy sobie ten budzik, co? – spytał siegając po okulary – No chociaż w niedzielę. Moglibyśmy dłużej...

– Jest poniedziałek. Musisz jechać do wydawnictwa, odwieźć Kubę do szkoły, zapłacić za prąd i gaz. Musisz zrobić zakupy na obiad, przydałoby się odkurzyć, zmienić pościel i wyrzucić śmieci. Masz teraz sporo na głowie kochany.

Tak, bez wątpienia wstawał kolejny dzień. Czuł jak serce zaczyna bić coraz szybciej. Czuł budzącą się pustkę, gdzieś pomiędzy gardłem a żołądkiem. Dobrze mu znane uczucie nicości. Wracała świadomość...

– Nie możesz mi trochę pomóc? – spytał zaciskając nerwowo pięści.

Spojrzał na wewnętrzną stronę dłoni. Nie, to już nie był sen.

– Jacku – jej głos rozmywał się – przecież mnie tu już nie ma.

Przez chwilę siedział nieruchomo bojąc się spojrzeć za siebie. Kolejny dzień, przed nim kolejny, cholernie męczący, marsz do wodopoju.

Wróciła świadomość.

Wziął głęboki oddech i spojrzał na puste miejsce obok niego. Chłodne, poduszka idealnie prosta, żadnych wgnieceń. Żadnych uśmiechów, oddechów i bzów w wazonie. Wyłączył radio i sięgnął po leżący na stoliku mały kalendarz. Przewertował kilka kartek i postawił krzyżyk na dzisiejszej dacie. Sto osiemdziesiąty czwarty krzyżyk.

Westchnął.

Świadomość to dziwka.


  Contents of volume
Comments (6)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Świetna proza z zaskakującym zakończeniem, co uwielbiam w opowiadaniach i książkach.

Nie wiem tylko, dlaczego kategoria horror/triller?
Czyżby to był tylko fragment dłuższego opowiadania?

Pozdrawiam i chciałabym, żeby była dalsza część :)
avatar
Dzięki piorko. ;) Tak, to jest początek całej książki, którą niebawem mam nadzieje skończyć. Później już nie jest tak pięknie...
avatar
Przeczytałam i ja z zainteresowaniem, podoba mi się jak budujesz postać Jacka, w ogóle jak na początek nieźle.

Fragment z "jak się dzisiaj czujesz" fajny, od razu sobie zadałam to samo pytanie, chociąż moja odpowiedz jest ostatnim zdaniem tego opowiadania.

Pisz dalej dobrze się to zapowiada.
hej ho! pozdr:)
avatar
Świetna i bardzo tajemnicza proza, a w dodatku to zaskakujące zakończenie. Bogaty i barwny język. Szkoda, że przy tych walorach szwankuje interpunkcja. Uczulam na to, a szczególnie wobec zamiaru wydania książki. Wiele wydawnictw, nawet mających w nazwie "naukowe", drukuje dokładnie to, co otrzymały na płycie. Czytałem ostatnio książkę z wymienionym przymiotnikiem, w dodatku w nazwie była PAN, dostrzegając w niej 48 błędów ortograficznych i ponad 420 błędów interpunkcyjnych. Inne też były.
W tekście brakuje przecinków przed: by, ale, a my, gdy, jaki, gdfyby, jeśli, wpuszczając, a pięćdziesięciocalowy, jak nagle, chcąc, jeśli nie, to ty, jaką odrzucał, jak się czujesz, dotykając, szkoda, starając, mrużąc, sięgając, kochany, jak serce, zaciskając, bojąc; zbędne są przecinki przed: noc, możemy, ciśnieniowy, gdzieś, marsz.
Źle użyto zwrotu "odnośnie prób". Brakuje tu przyimka "do", a więc należało napisać "odnośnie do prób". Zauważyłem też brak jednego lub dwóch znaków diakrytycznych.
Oczekuję dalszej części, ale jeśli spotkam również tyle błędów, w ocenie za poprawność językową będę bardziej rygorystyczny.
avatar
Przeczytałam z przyjemnością choc jak dla mnie troszeczkę zbyt spodziewane zakończennie:) ale ja wychowałam się a Lovercrafcie, wolę mozne wrażenia :D
avatar
Taaak... Świadomość obarcza, bez dwóch zdań. Tylko czy bez niej da się jeszcze coś dobrego od życia ugrać?
© 2010-2016 by Creative Media