Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2015-10-28 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1873 |
Czerski zastanawiał się,co może o kobietach wiedziec człowiek,za którym nigdy zadna nie obejrzała sie na ulicy?Długo myslał nad odpowiedzia.Kiedy pod jego stopami zachrzęścił piasek na deptaku Koscioła Garnizonowego,miał już w głowie gotową odpowiedź.
Więc ktoś taki nie może o kobietach wiedzieć nic.To sobie stwierdził,zblizając się do gmachu kościoła.Nagle zawrócił.Przecież jest jeszcze dwadzieścia minut do spotkania.Czerski poszedł wolno sciezka,zblizył sie do grobowców.Różne stare,niemieckie napisy mówiły nieznane mu słowa.Rozmaite aniołki i inne nieziemskie postacie patrzyły w niego,wznosiły dłonie,krzywiły skrzydła,lub zdawały się być sfotografowane wiernie dłutem,z czym walczył dzielnie czas.A tu coś uszczerbił,a tam pokruszył,lub z ostrego zarysu spiłował rozmazane owale.Piękne to było wszystko.Szedł i szedł...postanowił zadzwonic.Jak w Milionerach,do przyjaciela.
-Zdjęliście go faktycznie?- zapytał oparłszy stope o brzeg ławki.Na desce tego brzegu ktos napisał,ze prezydent Zawilec to kutas,a na drzewie zamiast liści beda wisieć komuniści.Przed ławką i Czerskim był pomnik upamiętniający bohaterstwo polskiego oręża od Grunwaldu chyba do dzisiaj.Bohaterowie,których kości bielały po całym swiecie,a dusze latały po wszechswiecie,nic sobie nie robili ani z Czerskiego,ani tym bardziej z napisu na ławce.
-Tak,zwineliśmy chuja.Rzucił sie na magazynie do kierowniczki.Dostał cztery liście od Leszka i sie uspokoił.- mówił w słuchawce Zomowiec.Zomowiec mówił jak zwykle zwięźle i jak zwykle konkretnie.
-Trzeba dobić mu te trzy mleka z nagrań i tamte tabletki do pralki-Czerski upomniał Zomowca.Zomowiec,jak zwykle,udzielił mu zyciowej nauczki.
-Nigdy nie bądź nadgorliwy Jacek,sklep niech sobie sam to załatwia.Ujeliśmy,Policji oddaliśmy,a wpierdol dostał przypadkiem i w samoobronie.Zwłaszcza.
Czyli nic nie załatwili,pomyslał Czerski,który z bijącym sercem doszedł do małego postumenciku, znaczącego środek Jeleniej Góry.Czekał,rozglądał się.Az przyjdzie Irmina,z która pisało mu się tak swietnie.Aż przyjdzie Irmina,co to przychodziła specjalnie dla niego na zakupy do Biedronki.Bo Czerski był piekny w mundurze,a także bez munduru.Wiedział to,lecz starał sie na ten temat nie mysleć.Walka z samouwielbieniem jest trudna,lecz nikt jeszcze nie zwyciężył bez walki.
Dziesięć minut spóźnienia.Piętnascie minut.....Dwadzieścia minut i zapytał sms,co się stało oraz czy wszystko ok?Był już wtedy porządnie wkurzony plus nieźle rozczarowany.
`Przepraszam ale nie będzie mnie.Jesteś dla mnie zbyt przystojny.Nie obraź się,proszę.Irmina`
Kiedy pił czwarte piwo w Staropolskiej, przysiadł się do niego lekko wlany kolega.Po krótkiej rozmowie o kredycie na mieszkanie,dzieciach i roboty na dwie firmy kolego zapytał Czerskiego:
-Stary,a czemu ty sie nie żenisz?
Jacek Czerski roześmiał się.Patrzył na ogłupiałego kolege,smiał się dalej,wreszcie zamówił po secie.Kolega uciekł bo zadzwoniła żona,a Jacek Czerski sam te dwie sety wypił.
Kiedy obudził go kac,była dziewiąta rano.Dokładnie o tej samej godzinie obudziła się Irmina.Obok kolesia poderwanego w barze,do którego poczuła nagłe obrzydzenie.
ratings: perfect / excellent
To dlatego na randkach prawdy
(patrz tytuły i tekst)
z każdej Irminy zawsze szydło wyłazi
ratings: perfect / excellent