Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2016-01-01 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 3236 |
S t y c z e ń:
Z wód Styksu wypływa,
zmoczony,
parskając zapomnieniem -
Nowy Rok. (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Niby łagodnie
(bez)stresowo podobno
wymieniają się kalendarze
Wytrzepuje z portfeli
resztki gotówki i marzeń
Styczeń – rozradowany dandys
L u t y:
Lód leży jeszcze nieprzerwany
między nadzieją a zimnem -
jeszcze sobie „ty” nie mówią. (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Lazurowieje niebo
żyłkowane wiatrem –
To hiacynty oddychają halnym
M a r z e c:
Marznie jeszcze marzenie…
Marzy mróz…
Mży deszcz… (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Przebiśniegiem – ozon
równie świeży i zielony
K w i e c i e ń:
I już tylko kwiaty
rzucają cień
na życie… (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Kwietniem nazywają się fiołki
reszta. Chwasty
M a j:
Mój, moja, maj. (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Na drzwiach do lasu
wozi się maj
gdy cienista zieleń
spija wiosnę przez trawkę
C z e r w i e c:
Czerwone czaroziele
zerwie,
nie wiedząc nic… (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Niknie w zapachu jaśmin
bieli czarny bez
L i p i e c:
Lipa, miodami pachnąca
jak piec rozogniona kwiatem,
Deine roten Lippen
moecht’ ich kuessen… (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Skwar
nasycany jantarem
S i e r p i e ń:
Nie ścinajcie!
Nie ukrócajcie!
Sierp wyrzućcie wysoko,
niech lśni jak nów w obłokach,
bo cóż po cierpieniu? (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Ziół zielona świeżość
i miotełka deszczu -
Jonizuje aurę
miętowy wiatr
W r z e s i e ń:
Wrzosy, babie lato, wrzenie,
ptasie wrzaski w rzęsistym lesie.
Dajcie się babie zabawić!
Wejdź przez sień… (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Wygaszona zieleń
i ogień pelargonii
Wokół płotku winograd -
prześwieca roztrzaskanym witrażem
P a ź d z i e r n i k:
Paździerze lecą ze szczęścia… (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Przeobraża się jesień
świecąca fazami
rozproszonych barw –
Dymią góry
i mgły
L i s t o p a d:
Bezszelestny upadek wszystkiego.
Bezlistne drzewa,
bezlitosne myśli. (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Skurczone do cytryny słońce
i wiosenna ruń
barwy chryzokoli –
Gra harmonia powietrza
G r u d z i e ń:
Nie po różach,
ale po grudzie
idzie najkrótszy dzień
w grób. (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)
Z chmur
niczym tektura falista
rzadki śnieg
Znów starsi o rok
pukamy do drzwi stycznia -
na dworze szklanka…
Ten wiersz już tu jest, jedynie pod innym tytułem. Zastanawiałam się, czy go nie wykasować, jednak nie: zostawiłam! Z uwagi na wyjątkowo osobliwy, komentarz :]
W ostateczności głupota również musi gdzieś znaleźć swoje odzwierciedlenie ;)
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Twoje Befano osobliwe odniesienie się do jej tekstów mnie zadziwia.Nie potrafię tak pisać,chociaż wydaje mi się,że poezję interpretować potrafię.No i skomentuję rzecz jasna- nie wiem,czy istnieje w ogóle czarny bez i bieli się-może?
Reszta jest mi bliska.Trafnie zauważone mimo,że pod wpływem MPJ. przemykające się ponad przestrzenią barwy,bez której żadna aura się nie obejdzie,nawet,a może zwłaszcza w kontakcie z matką ziemią.Harmonia powietrza i szklanka(w połowie pełna)bardzo mi się podoba.No i co tu mówić zaskoczona jestem skurczonym słońcem.Ja zazwyczaj wystawiam twarz do wiatru albo do słońca i to w pełni,nie do kwiatów.Ale,co kto woli.
A bieli się gdy kwitnie - czasami na seledynowo ewentualnie żółto oczywiście blado.
ratings: perfect / excellent