Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2016-01-04 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2709 |
Co by tak zawioło i zasypało-myśloł Mietek dzisia po obiedzie.Ani śniegu widać ani słychać.Jak na te narty turyści psyjadom to nie wi.
Sidzi i paczy w łokna,a tu cosik leci z nieba samiutkiego.Podszed bliży się popsyglondać,a tu śnig bioły jak płachta.
To se mysli tak-a dlo kogo ta pogoda jak nie dlo ludzi.
Skoro Pon Bócek stworzył góry,to i snigg musi być.A tero taki czas,coby go nie było.
Ani matka ani babka takich czasów nie pamiętają.Mietek od rana czekoł na ksiądz,bo ten po kolendzie mioł przyść ale tyż go nie widać,bo się cimni wczas.Wiadomo jes,ze u Godołów się zasiedzi,u Śmiloków zjy obiod,a u niego się pokoże,coby ino piniondze wzion do kieszeni i wyndzie.Mietek się zafrasowoł i pocuł jakby się obraził.Ale piniondze wazno rzec,to jakby nie doł,toby go cało wieś obgadała,a najwincy staro Godołowo.To Se pomysloł,że ino do tyle,co na wsi dajom.Przygotowoł se dwie stówki ale wyjon jednom i pedzioł do obrazka matki boski,ze ta drugo to dlo ni,na inne intencje,bo ksionc to nie wiadomo,na co te piniondze wydo.No i tak zrobił,jak pomyślał,bo ostatnimi czasy ksionc w samiutkim kosciele pedziol,ze jak kto co inne robi jak mysli to jest grzech.No to te drugom stówke odłożył do pudełka po landrynach i schowoł do szafki w kuchni i wyglondo na ksindza.
Leci,zawinoł te sutanne jakby babom był-Mietkowi przemkło przez łepetyne.
A juści-rozwar drzwi na ościż i pado
-A pództa wszyscy do stajenki,bo ksionc tyko okim rzucił na niego samego.
Ksionc pokropił chałupe całom,odspiwoł swoje i podrapol się po głowie,coby tu pedzieć.
-Ano pogody nima-Mietek zaczoł-Ale dopiro sypło.
-Ano nie ma,może wincy snigu będzie,jak się wszyscy ludzie pomodlom.
Mietek się wystraszył,bo się o pogode nie modlił a i słyszał ze ludziska porobili kupe dziadostwa od wrzucania czego się do do pieców.No to przytaknął ino księdzu.
Ksionc obrazki wyciogo z teczki,a Mietek pomysloł-Co to za obrozki,jedne i te same co rok.A ksonc co rok to wcześni przyłazi do ludzi,jakby mu pinindzy brakło na co.Kiesik dopiro po 3 królach chodzili.Może to przes to pogoda się zminiła,coby się dostosować do kolynd?Som ksionc pedzioł,że a juści my ludziska momy ogromny jak sama gromnica wpływ na pogode.
Ksionc rodzine pobłogosławił i wyszed.
Tak se Mietek pomysloł,że on z ksindzym ni Mo co godać,bo nie od Godołów jes.
Maryśka to jes kuto,a i z niom będzie cienżko,bo sie u ksindza na plebaniji wymondro.
Cekoł na kolyndników,ale,że się od dziecka boł diobła,to pomyśloł,że do niego nie przydzie.
ratings: very good / excellent
Ale o tym diable dobrze piszesz,bo nawet nie trzeba się go bać,chyba,że u siebie podskórnie.A jak dibeł zawita,o czym napisze za chwilkę,to tym samym mu oddać albo upomnieć(jak moja babka,której wszyscy się bali- mawiała-zabić prawdą-wywalić kawę na ławę). Czasem diabeł pozostaje w człowieku w formie pobożnych życzeń -tylko,a czasem te życzenia są realizowane albo następuje próba realizacji,a to już podlega karze.Należy tylko połączyć odpowiednio co się chce a co się robi.Wiesz,u nas to ksiądz chce asfalt zerwać i zrobić nowa kostkę brukową,a na bruku to można się znaleźć jak to mawiają,ale przed kościołem?I na dodatek podatnicy czy katolicy mają płacić za jego wyszukane fanaberie.
Jakiś czas temu, podczas sejmowych przepychanek medialnych owa pani tak dokądś się pospieszyła, że rymnęła jak długa do stóp znienawidzonego (przez siebie) Prezesa. A ten:
- O, bucik pani zgubiła - podobno miał się wyrazić wielce zatroskany.
O dziwo, bo nawet wśród wybitnie niesprzyjających Panu Prezesowi poszła taka sobie gadka, iż "Kaczyński chodzi po kolendzie" :-D :-D :-D