Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2016-01-11 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1943 |
Pozorne chwile bez spotkań ze słowem,
gdy czas utknął w szczelinach
łapania oddechu i marniał.
Istotność pulsuje we krwi
aż do świtania migreny.
Jednak więcej ma serca
niż rutyny na skaleczonych dłoniach
przypadkiem.
Na spękane usta nakłada
spokojną warstwę pokory,
na oczy czystą perspektywę jutra.
Słowa kwitną codziennością,
choć pachną czasem burzą,
czasem drażnią nos jak pieprz.
Mimo wszystko zawsze świeże.
Obsypane pąkami pytań wieczory
wydłużają ścieżki do snu.
Bielą stokrotki gaworzą przy kąpieli.
W przeciągu od drzwi do zgiełku
muskają małe różyczki buziaków,
na noc do gwiazd sypią dźwięczne konwalie
z głębokim westchnieniem.
Istotnie przycicham zmęczeniem,
dzień powiedział widocznie wszystko,
co było nam usłyszeć trzeba.
Nie muszę dopowiadać pustych strof,
co brzęczą zadumaną ciszą.
Uśmiech zamiast kropki
wstawiam na koniec.
Życie lepiej pisze ode mnie.
2016.01.08
ratings: perfect / excellent
Kiedy znów tutaj zacznie być normalnie? Bo gdyby nie TWA, to przecież skromna b_d_c nasłuchiwałaby wyłącznie śpiewu wiatru oraz ciszy :-)
A tak, trafiły szlag, dawne przyjaźnie :(((
Serdecznie :)))
Piękny wiersz, spokojnie poprowadzony, ciepły, barwny i pachnący. Tutaj się odpoczywa:)
Pozdrawiam z wielkim podobaniem:)