Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2016-03-04 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 2180 |
- Nie wolno rozmawiać ze sobą! – rzekł kąśliwie stary człowiek uśmiechając się szeroko. Nana szybko się jednak opamiętała.
- Podsłuchujesz ! – wypluła wyraz niczym cuchnącą, płucną wydzielinę.
- Nie umiem tak, jak ty. Ale zaczęła mnie zastanawiać ta nagła cisza. Z poza hali nie dochodzą żadne odgłosy. Trzeba sprawdzić, co mogło być przyczyną jakiś wydarzeń. Wydarzenia mogą być ważne.
- Owszem, cisza... – powtórzyła niczym echo Nana – Ale co z tego wynika ?
- Jesteś głupia !
- Czy chcesz, abym ci przypomniała, co naprawdę tutaj robisz ? Nie powinieneś rozmawiać, dociekać i sprawdzać. Masz oddychać i czekać, aż cokolwiek się wydarzy !
- Jesteś głupia !
- Tu nie wolno kochać, niszczyć nieświadomie, słuchać, delektować się, biegać...
- Jesteś głupia !!! – wrzasnął Aster, a echo hali poniosło okrzyk daleko, niemal do granic wytrzymałości zwielokratniający pozostałych Asterów.
– Czego chcecie ? – zapytał szeptem, przymrużając oczy i próbując wypatrzyć z mroku tłumy mgielnych Asterów. Nikt mu jednak nie odpowiedział. Stary mężczyzna rozkurczył mięśnie karku i pleców i opadł bezwładnie we wnętrze ulubionego fotela. To kolejne omamy, omamy, ale już przyjmowane „na spokojnie”.
- Dlaczego tak jest zawsze ? – milionowy raz zadał głośno dręczące od zawsze pytanie. Pytanie bez odpowiedzi. Tu nikt nie potrafił znaleźć odpowiedzi, a on sam przecież także nie potrafił udzielić prawidłowego rozwiązania. Postacie z mgielnego echa przesuwały się tymczasem w sposób spokojnie majestatyczny wzdłuż czerwonej linii, biegnącej poprzez podłogę hali. Olcoppe powołała je do istnienia 3x27CP. 20.31.044. Aster uważał tą datę za ważną, lecz przeklętą . Postacie nawiedzały go od dawna. Pierwszy raz wydawał mu się przeraźliwym koszmarem. Wtedy krzyczał i miotał się. Teraz był już prawie pewien, że potrafi się z czasem do tego przyzwyczaić. Postacie z echa nie były mu jednak znajome i nie pojmował przyczyn ich powrotów a nawet przelotów przez jego wyobraźnię. Zasmucił się. To, co tak często widywał, zawsze wszak odchodziło. Wcześniej czy później, ale zawsze.
- Kim one są ? – rzekł nagle głośno w nieokreślonym bliżej kierunku. Nana błyskawicznie uruchomiła szyfrogram pamięciowy. Gdzieś, zbyt jednak daleko, wył jakiś katowany pies i pachniało stęchlizną gnijących cząstek organicznych. Starzec głęboko wciągnął ten zapach do płuc tak, że na chwilę aż zachłysnął się zbyt wielkim haustem powietrza. Wielkie krople rtęci powolnie spłynęły po ścianach. Aster otworzył dłoń. Skrzydełka małego owada drgały jeszcze niespokojnym rytmem, aby za moment znieruchomieć zupełnie. Zielona chityna na jego pancerzu zaczęła się kurczyć i powoli tracić kolory. W czasie medytacji nieopatrznie zgniótł codziennie hodowaną istotę, istotę towarzyszącą codziennie jego zmęczonemu organizmowi. Ostrożnie umieścił martwe ciało w małym pudełku po czytniku, a następnie schował je do jednej z przepastnych kieszeni.
- Swoisty pogrzeb, nieprawdaż ? – mruknął niewyraźnie, niezadowolony, że Nana w tym momencie milczy. Kolejne doświadczenie o z góry przewidywalnym rezultacie.
– Jestem słaby. Muszę stąd wyjść! Uciec ! Jak długo mogę tak tu trwać ?!
- O! Tutaj można trwać aż do czasu zdarzenia się czegoś.
Aster odwrócił głowę. Mgielne postacie pojawiły się ponownie i równie nagle zniknęły tuż za oparciem fotela, w którym nieruchomo spoczywało jego ciało.
- Moje wszystkie sumienia. – rzekł szeptem człowiek. Nana niezwłocznie zapisała to na pamięciowej kuli.
cdn...