Go to commentsPROKURTOR
Text 6 of 6 from volume: Prokurtaor anioła
Author
Genreromance
Formprose
Date added2016-06-05
Linguistic correctness
Text quality
Views2737

Wróciła i weszła do mojego mieszkania po cichu, a ja od progu 

czułam, że coś jest nie tak. 

– Lukrecjo, byłam u Cezarego w domku i kochaliśmy się do 

samego rana. 

Przestraszyłam się, ale nie dałam tego po sobie poznać. Ogarnęło 

mnie uczucie zwątpienia, dziś już wiem dlaczego. Zwątpiłam 

w jej mądrość i w jego uczciwość wobec niej. 

– Nadal więc uważasz, że nie miałam racji, uprzedzając cię, 

że to nie jest przyjaźń, ale rodzaj zakochania? 

– Tak, miałaś rację, zbyt się zauroczyłam. 

– Wiem, a on? – jego imię nie przechodziło przez moje wrażliwe 

gardło. Nie znosiłam go. 

– Nie wiem. Moje obrazy mu się nawet podobały. 

– Taaaak? Niesamowite. Nie pytam o obrazy, Weroniko! Ale 

co do nich, to wszystkim się podobały. Jednak to jego zdanie jest 

dla ciebie najważniejsze? Prawda? 

– Lukrecjo, nie bądź sarkastyczna i złośliwa. 

Rozkleiłam się, ale nie chciałam jej sprawiać przykrości. Mojej 

przyjaciółce ktoś powinien zapewnić szczęście. A to nastąpi, 

kiedy pozna odpowiedniego mężczyznę, nie takiego, który swoje 

braki będzie uzupełniał, stosując nieuzasadnioną krytykę kobiet, 

albo kobiety, której z pewnością nie kocha. Każdy przejaw 

zainteresowania z jego strony brała za dobrą monetę. Ja za złą. 

– Lukrecjo, pojawisz się na wernisażu? 

– Jestem Weroniko zaszczycona twoim zaproszeniem. Będziemy 

razem z Apolinarym. Jesteś jakaś smutna, coś się stało? 

– Nie, nic się nie stało. 

Wiedziałam, że Weronika kłamie. 

– Ależ Weroniko, na litość boską, powiedz, co cię trapi? 

– Uwielbiam morze, ale on nie przyjechał, nie odezwał się, 

nie wiem, co się z nim dzieje! Minęło kilka dni, kilka dni, od 

kiedy… – Weronika wpadła w rozpacz, jak w czarną dziurę. 

Jej łzy znosiłam źle. Pomyślałam, że pewnie zabawia się 

z jakąś kolejną ofiarą jego pożądliwości, ale nie chciałam ranić 

Weroniki. 

– Weroniko, zauważyłam, że on nie odwzajemnia twoich 

uczuć, a może odwzajemnia, ale, już sama nie wiem. Dlaczego 

wplątujesz się w ten romans? 

– Odwzajemnia! Gdyby tego nie robił, nie zaprosiłby mnie 

do siebie. 

– Nie sądzę! Powiem więcej, wydaje mi się, że cię wykorzystuje. 

Nic dla ciebie nie robi, krytykuje twoją sztukę, a ty na 

każdym kroku go bronisz. Dlaczego? 

– Zakochałam się w nim, podoba mi się! Ty nic nie rozumiesz?! 

– Weronika upuściła talerzyk z filiżanką senchy. 

– Rozumiem, ale miłość nie może być jednostronna! Ocknij 

się, na litość. 

Weronika postanowiła mnie zaatakować. 

230 ANIOŁ I PROKURATOR – Aneta Royal WERONIKA 231 

– A prokurator?! Nieźle zabawia się ze swoją kochanką? Nic 

nie zamierzasz z tym zrobić? 

– Zamierzam, ale mam czas! Uważasz, że jesteś szczęśliwa, 

to i ja będę. Ale proszę cię, nie popełniaj błędów. Mężczyźni 

potrafią być okrutni, kiedy nie kochają, niepewni, kiedy kochają 

i nieprzewidywalni, kiedy czują się zdradzani. 

– Wiem Lukrecjo, ale ja już podjęłam decyzję. 

– Jaką? 

– Pojadę do Cezarego i wszystko wyjaśnię. Zapytam go 

wprost czy coś do mnie czuje – Weronika w tej chwili nie miała 

żadnych planów, jakiejkolwiek alternatywy. 

– A co będzie, jeżeli nic nie czuje? Co gorsza, powie, że mu 

się narzucasz? Weroniko, jesteś delikatna i bardzo naiwna. On 

cię zrani. To, że spędziłaś jedną noc u niego, nie czyni cię żoną. 

– Na razie nie planuję ślubu Lukrecjo, więc daruj sobie. 

– Postanawiam się nie wtrącać w twoje osobiste życie, ale 

najlepiej będzie, kiedy zobaczę was razem uśmiechniętych. 

Weronika tym razem zastanowiła się nad moimi słowami. 

Spojrzała na zegar, który wybijał godzinę 10, w lustro i pospiesznie 

wyszła. Wówczas przeczułam, że coś jest nie tak. Nigdy nie 

zastanawiałam się, jakie mogą być przyczyny depresji bliskich 

mi osób, mając zbyt wielu pacjentów na uwadze. Skupiłam się 

na jej problemach. Cezary zbyt łatwo nią manipulował, malowała 

obrazy, ale brakowało jej poparcia rodziców, najbliższej 

rodziny, i osób, które powinny się cieszyć jej sukcesami. Mówiła 

coś o morzu. Wydawała się taka zamyślona, depresyjna i nieszczęśliwa. 

Moje przeczucia były nieomylne. 

– Apolinary, co sądzisz o Cezarym? 

– Nic! Co takiego mógłbym sądzić? Zresztą poznałaś już 

moją opinię o tym bawidamku. 

– Nie wiem, dzisiaj jest zbyt wcześnie, aby cokolwiek wyrokować. 

Do tego spędził już noc z Weroniką. 

– Taaak? – prokurator uniósł brwi. – Jestem zdumiony, ale 

można się było tego spodziewać, zwłaszcza po nim. Żadnej kobiety 

nie pozostawi samej sobie. 

– No cóż, moją głowę zajmują inne myśli! Ona cierpi na chorobę 

zwaną samotnością. On zapełnia jej tylko po części jakąś 

pustkę w jej steranej duszy. Spogląda na inne kobiety w jej obecności 

w dosyć specyficzny sposób. Nie kocha Weroniki. 

– Do czego zmierzasz Lukrecjo? 

– Do tego, że ona cierpi na depresję, a ja tego nie zauważyłam. 

– Więc porozmawiaj z nią – Apolinary wstał z fotela w stylu 

Ludwika XVI. 

– Próbowałam, ale zaprzecza wszystkiemu! Porozmawiam 

jutro z Cezarym, więc być może coś się wyjaśni. Pozostaje tylko 

czekać. 

– Tak więc, nie wtrącaj się nadmiernie w jej życie, Lukrecjo, 

proszę cię. 

Prokurator zaczął przeglądać jakieś akta.

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Ciekawie konstruujesz fabułę i postaci, czyta się to bardzo dobrze...
avatar
Dziękuję:)Mam nadzieję,że przeczytasz całość.
© 2010-2016 by Creative Media