Autor | |
Gatunek | romans |
Forma | proza |
Data dodania | 2016-06-05 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2738 |
Wróciła i weszła do mojego mieszkania po cichu, a ja od progu
czułam, że coś jest nie tak.
– Lukrecjo, byłam u Cezarego w domku i kochaliśmy się do
samego rana.
Przestraszyłam się, ale nie dałam tego po sobie poznać. Ogarnęło
mnie uczucie zwątpienia, dziś już wiem dlaczego. Zwątpiłam
w jej mądrość i w jego uczciwość wobec niej.
– Nadal więc uważasz, że nie miałam racji, uprzedzając cię,
że to nie jest przyjaźń, ale rodzaj zakochania?
– Tak, miałaś rację, zbyt się zauroczyłam.
– Wiem, a on? – jego imię nie przechodziło przez moje wrażliwe
gardło. Nie znosiłam go.
– Nie wiem. Moje obrazy mu się nawet podobały.
– Taaaak? Niesamowite. Nie pytam o obrazy, Weroniko! Ale
co do nich, to wszystkim się podobały. Jednak to jego zdanie jest
dla ciebie najważniejsze? Prawda?
– Lukrecjo, nie bądź sarkastyczna i złośliwa.
Rozkleiłam się, ale nie chciałam jej sprawiać przykrości. Mojej
przyjaciółce ktoś powinien zapewnić szczęście. A to nastąpi,
kiedy pozna odpowiedniego mężczyznę, nie takiego, który swoje
braki będzie uzupełniał, stosując nieuzasadnioną krytykę kobiet,
albo kobiety, której z pewnością nie kocha. Każdy przejaw
zainteresowania z jego strony brała za dobrą monetę. Ja za złą.
– Lukrecjo, pojawisz się na wernisażu?
– Jestem Weroniko zaszczycona twoim zaproszeniem. Będziemy
razem z Apolinarym. Jesteś jakaś smutna, coś się stało?
– Nie, nic się nie stało.
Wiedziałam, że Weronika kłamie.
– Ależ Weroniko, na litość boską, powiedz, co cię trapi?
– Uwielbiam morze, ale on nie przyjechał, nie odezwał się,
nie wiem, co się z nim dzieje! Minęło kilka dni, kilka dni, od
kiedy… – Weronika wpadła w rozpacz, jak w czarną dziurę.
Jej łzy znosiłam źle. Pomyślałam, że pewnie zabawia się
z jakąś kolejną ofiarą jego pożądliwości, ale nie chciałam ranić
Weroniki.
– Weroniko, zauważyłam, że on nie odwzajemnia twoich
uczuć, a może odwzajemnia, ale, już sama nie wiem. Dlaczego
wplątujesz się w ten romans?
– Odwzajemnia! Gdyby tego nie robił, nie zaprosiłby mnie
do siebie.
– Nie sądzę! Powiem więcej, wydaje mi się, że cię wykorzystuje.
Nic dla ciebie nie robi, krytykuje twoją sztukę, a ty na
każdym kroku go bronisz. Dlaczego?
– Zakochałam się w nim, podoba mi się! Ty nic nie rozumiesz?!
– Weronika upuściła talerzyk z filiżanką senchy.
– Rozumiem, ale miłość nie może być jednostronna! Ocknij
się, na litość.
Weronika postanowiła mnie zaatakować.
230 ANIOŁ I PROKURATOR – Aneta Royal WERONIKA 231
– A prokurator?! Nieźle zabawia się ze swoją kochanką? Nic
nie zamierzasz z tym zrobić?
– Zamierzam, ale mam czas! Uważasz, że jesteś szczęśliwa,
to i ja będę. Ale proszę cię, nie popełniaj błędów. Mężczyźni
potrafią być okrutni, kiedy nie kochają, niepewni, kiedy kochają
i nieprzewidywalni, kiedy czują się zdradzani.
– Wiem Lukrecjo, ale ja już podjęłam decyzję.
– Jaką?
– Pojadę do Cezarego i wszystko wyjaśnię. Zapytam go
wprost czy coś do mnie czuje – Weronika w tej chwili nie miała
żadnych planów, jakiejkolwiek alternatywy.
– A co będzie, jeżeli nic nie czuje? Co gorsza, powie, że mu
się narzucasz? Weroniko, jesteś delikatna i bardzo naiwna. On
cię zrani. To, że spędziłaś jedną noc u niego, nie czyni cię żoną.
– Na razie nie planuję ślubu Lukrecjo, więc daruj sobie.
– Postanawiam się nie wtrącać w twoje osobiste życie, ale
najlepiej będzie, kiedy zobaczę was razem uśmiechniętych.
Weronika tym razem zastanowiła się nad moimi słowami.
Spojrzała na zegar, który wybijał godzinę 10, w lustro i pospiesznie
wyszła. Wówczas przeczułam, że coś jest nie tak. Nigdy nie
zastanawiałam się, jakie mogą być przyczyny depresji bliskich
mi osób, mając zbyt wielu pacjentów na uwadze. Skupiłam się
na jej problemach. Cezary zbyt łatwo nią manipulował, malowała
obrazy, ale brakowało jej poparcia rodziców, najbliższej
rodziny, i osób, które powinny się cieszyć jej sukcesami. Mówiła
coś o morzu. Wydawała się taka zamyślona, depresyjna i nieszczęśliwa.
Moje przeczucia były nieomylne.
– Apolinary, co sądzisz o Cezarym?
– Nic! Co takiego mógłbym sądzić? Zresztą poznałaś już
moją opinię o tym bawidamku.
– Nie wiem, dzisiaj jest zbyt wcześnie, aby cokolwiek wyrokować.
Do tego spędził już noc z Weroniką.
– Taaak? – prokurator uniósł brwi. – Jestem zdumiony, ale
można się było tego spodziewać, zwłaszcza po nim. Żadnej kobiety
nie pozostawi samej sobie.
– No cóż, moją głowę zajmują inne myśli! Ona cierpi na chorobę
zwaną samotnością. On zapełnia jej tylko po części jakąś
pustkę w jej steranej duszy. Spogląda na inne kobiety w jej obecności
w dosyć specyficzny sposób. Nie kocha Weroniki.
– Do czego zmierzasz Lukrecjo?
– Do tego, że ona cierpi na depresję, a ja tego nie zauważyłam.
– Więc porozmawiaj z nią – Apolinary wstał z fotela w stylu
Ludwika XVI.
– Próbowałam, ale zaprzecza wszystkiemu! Porozmawiam
jutro z Cezarym, więc być może coś się wyjaśni. Pozostaje tylko
czekać.
– Tak więc, nie wtrącaj się nadmiernie w jej życie, Lukrecjo,
proszę cię.
Prokurator zaczął przeglądać jakieś akta.
oceny: bezbłędne / znakomite