Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2017-02-23 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2050 |
Tłusty czwartek
Srebrno-ołowiane pasma chmur
ciasno Otuliły kopułę poranka
nad Nami gdzieniegdzie przelotne
smużki wysoko suną Gdzieś Jak ten wiaterek
mknący Pomiędzy uliczkami wąskimi
który otula przechodniów Cukiernie w Rynku
i uliczkach otaczających maleńkie Centrum
zapachniały jak Damy przed randką która
tuż Tuż za minut kilka może naście Czeka
A w poszumie sosen i dębów w Otulinie
miejskiego lasu Ukryły się ptaki
przed zimnem Co z chmur wyłazi co chwilę
Brunatna ściółka igieł i liści Wilgotnieje
smużki mchu Zielenieją Wielkie powalone
kłody wsiąkają w poszycie od Lat ściółką
się stając Niektóre z białymi Brzuchami próchna
wybebeszonymi bezwstydnie Wiewiórka
wyskakuje z Gęstwiny krzaczastej
przebiega przed Autem na drugą stronę
I nagle z powrotem wraca Jakby testowała swego
szczęścia zapasy Czy ścigała się z losem
Może chciała sprawdzić Hamulce auta i Refleks
kierowcy W jednostajny poszum koron drzew
czasem ptak Wpisuje się przecinkiem
kropką myślnikiem wykrzyknikiem
głosu Swojej obecności nieuchwytnej
dla oczu Przy powrocie z lasu
Pączki po 69 groszy wabią
Co mi tam dziś Mam najwyżej
nadwagi kilogram Nad morzem
od maja do września
Zgubię kilogramy ze cztery
Proszę cztery pączki
ratings: perfect / excellent