Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2017-02-27 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2245 |
Cytrynek i
27 luty powiedziałem
zwykły Poniedziałek Po
rutynowy już Od lat spacer
Codzienny trasą jak z nut
starych Czasem po ogród
Dzisiaj - Kopę lat!- słyszę
Nie po drodze a to sąsiad
z działki Józiu machnął i pofrunął
A tu nie kto inny Sam Cytrynek
motyl młodziutki Widać w świeżej
seledynowej pelerynce patrzę patrzę
oczy i serce się śmieją Napatrzyć się
nie mogę Mój pierwszy motyl
tego roku Ale ciągnie mnie w las Jak
Zawsze Rynek kościół Świętego Andrzeja Boboli
potem Urząd w dali Liceum Kopę lat myślę
tak kopę lat temu w maju maturę zdawałem
Chełmża miasto maleńkie i cukrowo słodkie
Już przeżywałem Każdego dnia
Dziś dalej NETTO Wzdłuż cmentarza a Za
mną mój Cień a po prawej i po lewej
Nie pustkowie ale Wielkie
Pole jak lotnisko gdzie zawsze
latają Najczęściej Gromadki Gołębi
A w lesie to tu to tam przy pniu jakiś pień
Dalej Wszędzie tak ostre i jasne słońce
Nad głową niezmącony błękit
tylko jedna smużka siwa od samolotu
I oto na polance koło młodnika drugi
Nie do wiary to już para Cytrynek
jakby nieco mniejszy od tego z ogrodu
zaleciał mi drogę Więc znowu o wiosnie
I mój Cień mnie Prowadza
A mnie godzina po godzinie
mija raz ptakiem raz motylem
chwila po chwili Cień
A wiosna?
Do matury miesiące
dwa trzy czy
Szkoda mi Józia myślę
siedzieliśmy w jednej ławce
Fajny chłop Ale maturę zdał
dopiero na następny rok
Przyjemnie się czytało. Takie prawdziwe.
Jednak chyba będzie para cytrynków...
Pozdrawiam serdecznie Nadleśniczego poetę... wrażliwego i nostalgicznego.
z motylim pozdrowieniem
Alf, gajowy z perspektywą awansu
ratings: perfect / excellent