Go to commentsObrzucania zgniłymi jajami 'Obcego' skutki
Text 1 of 24 from volume: Obcy - czyli nie mój... ergo gorszy
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2017-05-07
Linguistic correctness
Text quality
Views2533

I żeby nam się łatwiej pojmowało, przejdźmy na dyskurs w czasie teraźniejszym.


Autor słynnej powieści *Obcy*, Albert Camus (1913-1960), jest synem robotnika z Alzacji (tego terytorium spornego na obrzeżach Germanii i Francji) oraz synem równocześnie (naturalnie) matki-Hiszpanki - i jako już tak wyjątkowe dziecko dzieciństwo i młodość spędza... w Algierii. W bardzo dziwnym dla nas z Europy Środkowej miejscu na mapie świata. Chodzi wraz z Arabami do szkoły. Kończy studia. Po wejściu hitlerowców do Paryża, w odróżnieniu od większości swych rodaków, wraz z garstką współtowarzyszy pod wodzą gen. Charlesa de Gaulle`a bierze czynny - CZYNNY - udział we francuskim Ruchu Oporu. Jest świetnym dziennikarzem. Pisze fenomenalne powieści. W 1957 r. odbiera literackiego Nobla. Ginie w wypadku samochodowym trzy lata później.


Rdzeniem jego twórczości pisarskiej jest tematyka moralna i egzystencjalna (był literaturoznawcą i filozofem z wykształcenia) - w tym analiza postaw wobec rodaków milczenia owiec. Wobec otwartej na oczach cywilizowanego świata kolaboracji z obcym najeźdźcą.


Co możesz jako człowiek zrobić z dekalogiem? W realu i wirtualu widzimy, że możesz jakby... zrobić wszystko?? Nie ma niczego, czego byś już z nim... nie zrobił??


Wolność nasza (i twoja) - także ta wolność słowa (np. ta wolna amerykanka na portalach), o której w tej naszej nareszcie demokracji z takim zachwytem bębnimy - nie jest jednak nieokiełznana i nie bez skutków. Patrzmy zatem na to, CO DALEJ, nie w perspektywie *dzisiaj* czy *za rok* - wyjrzyjmy poza granice swego wszechwiedzącego *ja* i patrzmy, jak wizjoner. Jeśli nie poczucie przyzwoitości i kindersztuba, może TO nas w tych naszych rozpasanych wolnościach jakoś powściągnie??


Mamy na całym świecie - nie tylko u nas - narastającą lawinowo liczbę *obcych* i to wszelakiej maści. Takie statystyki samobójstw np. co konkretnie nam mówią? Nic? Kim są ci samobójcy, jeśli nie krwawym produktem odszczepienia od ludzkiego stada? A bezdomni? W samym tylko Wrocławiu szacuje się ich liczbę (latem) na 2 tysiące; zimą ta armia się, oczywiście, zwielokrotnia do jakichś chyba policzalnych sztywnych granic, które czyżby były z jakiejś rozciągliwej gumy?? Ile takich wrocławiów w pięknym naszym raju kraju mamy??


Jak złowróżbnie narasta proces alienacji człowieka, widzimy chyba też na przykładach wciąż *rozwijających się* - i końca temu nie ma - kolejnych otwieranych oddziałów zamkniętych, w narodzie znanych pod dowcipną nazwą *wariatkowa*. Mimo dynamicznego rozkwitu nauk społecznych wszelakich?? W 3. Tysiącleciu??


A narkomani? alkoholicy? pracoholicy? A wykluczeni społecznie?? Ci na krawędzi bytu, i *gdyby nie toten karitas, te ichnie mopsy i centra pomocy rodzinom*... Jakie są to w skali całej Polski liczby?? Czy nadal będziemy mówić o *obcych* jako o marginesie? Co zrobić z armią prostytutek płci obojej, których tak się już uprzedmiotowiło, że bardziej się nie da, bo każdy z nas już chyba ma problem z tym łokciem penisisty?! Co z kryminałami, pękającymi w szwach od natłoku tych *nie naszych* *obcych* i...*gorszych*?? Jakiej szerokości jest ten *margines*?!


Milczenie owiec wobec zła, wobec nakręcania spirali tego zła, wobec tych, co sieją zło, wobec tych uzurpujących sobie prawo do bycia *lepszym* od kogoś *innego-obcego-gorszego* z racji rasy, wyznawanej płci, pochodzenia, ukończonych szkół, wiary, przekonań politycznych, wyznawanych wartości - milczenie wobec szmacenia w glorii Nieomylności (??) drugiego człowieka i wycierania o niego butów - takie milczenie owiec ktoś chyba jednak z wysokości sprawowanego urzędu i katedry przerwać... powinien??


Albert Camus, egzystencjalista w każdym calu (chociaż zawsze chadza własną ścieżką, nie identyfikując się z żadnymi -izmami) w swojej powieści *Obcy* podejmuje podobną tematykę wcale nie pierwszy - i nie ostatni, niestety - bo już biedny kochany Staś Wokulski, polski prototyp człowieka wyalienowanego, w tym zakłamanym warszawskim grajdole *nie mieści się*, chociaż wyłazi wprost ze skóry... by się zmieścić!


Czytając genialną prozę Camusa (do czego gorąco zachęcam) albo ruszymy tą własnej szmatki pompką serca i tą swoją główką - szpilki połówką - albo po brwi zakopiemy się w nieludzkim błocie...


11.06.2014

  Contents of volume
Comments (6)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Dzięki Emilio za przypomnienie mi Camuss i jego kultową powieść, pod której wpływem, włóczyłem się przez wiele lat po świecie...Pozdrawiam
avatar
Część pierwszą tego eseju opublikowano na portalu kołobrzeskiej latarni-morskiej.eu. Żeby nie powielać roboty, na publixo.com zamieszczam jego zakończenie. Obcy - to nie kotlet odgrzewany z wczorajszego dnia; to wiecznie powracająca do nas, złowroga w swojej ślepej uporczywości iluzja naszych umysłów (zło nie przychodzi z zewnątrz - zło tkwi w naszych złudzeniach)... w co brniemy od tysiącleci :(
avatar
brak mi słów!
avatar
Emilio, ukłon za te rozważania! Brawo, brawo, brawo!
avatar
:)

Cykl "Obcy - czyli nie mój... ergo gorszy" dedykuję tzw. naszym czasom, chociaż wszystkie znane nam cywilizacje opierały się - i nadal opierają! - na tej SZTUCZNEJ selekcji. Samo słowo stranger/etranger/ciużoj/obcy wywołuje w nas pełną mobilizację i odruchy obronne. Pytanie PO CO??

Dzielenie ludzi na "swoich" i "nie swoich" jest w dłuższym przedziale czasowym ekonomicznie i politycznie zyskowne. Jako "swój" zawsze wygrywasz.

Do czasu, bo nawet wielkie cesarstwa upadają
avatar
Dlaczego przegapiłam Twój felieton, naprawdę nie wiem.
Ostatnio jest na tapecie "dobro narodu", również w kontekście "obcych". Naród w postaci kwantyfikatora ogólnego "wszyscy" jest typową machloją tzw. polityków, a oni są specjalistami w hurtowym ogłupianiu owego narodu.
Zresztą, nie tylko oni - "opium dla mas" sprzężone z nimi jest kwintesencją głupoty do kwadratu.
W zgłupieniu indywidualnym nie ma nic złego, jeśli następuje potem mądre przewartościowanie, ale doktrynalne ogłupianie mas ze względu na ich inercję jest niebezpieczne, bo przewartościowanie następuje zwykle po społecznych i międzynarodowych kataklizmach.
Jeśli tego polityk nie wie, to jest albo idiotą, albo zwykłym śmierdzielem, jak ten żoliborski.
.
© 2010-2016 by Creative Media