Go to commentsBociany z rana
Text 39 of 56 from volume: m jak morze
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2017-05-25
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1900

Bociany z rana


Z rana bociany mnie...

Czyżby tak powitać

chciały, że Wstałem

już dużo przed dziesiątą? Bo

po dziesiątej wieczór, gdy

zasypiałem,nic ich nie zapo-

wiadało...A tu, aż cztery!Cztery!

Wielkie! Majestatyczne!Najpierw, okolice,

nad naszym podwórzem, patrolowały. Olbrzymie

koła nad moją głową zataczając...Coraz niżej i niżej...

Wreszcie, jakby się zdecydowały Na. No, nie na głowę moją. Lecz

na komin wysoki, na punkt Najwyszy w okolicy,

przy osiedlu Leśników.

Po kolei, jeden, drugi, trzeci, potem

czwarty, siadały i ...Żaden nie wytrzymal, by usiedzieć dłużej,

niż sekund kilka....Widać, mało wygodny to dla nich, komin... Potem

pokrążyły jeszcze chwil trochę, Pomiędzy błękitem znad morza, nad lasem

od północy, a kłębkami białymi chmur, nad polem, od południa,

na niewielkim wiaterku od zachodu, co chmury na wschód

przesuwał. I niestety... Popłynęły w powietrzu

i odpłynęły nad nami, z wiatrem,

dalej gdzieś,

gdzie

wzrok,

już

nie

Tak nie udał się

eksperyment

posadzenia

bocianiej

pary na

kominie

ciep

łow

ni

Osiedlowej.

w Zapadłem.

Najwyższym

po

wieży

widokowej

w Orzechowie.




  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media