Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2017-06-04 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2575 |
husyt i Obraz
W domu mówili na mnie husyt. To jest określenie osoby, która się wszystkiego brzydzi. Bardzo brzydziłem się całowania i pierwsze, co robiłem po powitaniu, to biegłem do łazienki, pucować twarz i pluć do umywalki. Nie napiłem się po nikim, nie zjadłem czegoś, co ktoś dotknął. A też bywało, że przed całuśnikami chowałem się pod łóżko. Obrzydzeniem napawała mnie cudza ślina. Najbardziej chyba ludzi starych i noworodków. Aż mnie strząsało i gęsia skórka. Ale mi tłumaczyli, że muszę się witać wylewnie przynajmniej z rodziną. No to się witałem i gnałem do łazienki.
Dałem ten wstęp, aby gładko przejść do sedna. Otóż ja zawsze wiedziałem, że jest coś nie tak z wodą święconą w tych naczyniach, w kościelnej sieni, co w nich ludzie przed wejściem paluchy maczają, by się nią żegnać. Przezornie nie pchałem własnych. Niedawno się dowiedziałem, że tam jest statystycznie 80 tyś. bakterii kałowych. Dziś jest to dla mnie całkowicie logiczne i uzasadnione różnym stopniem podejścia do higieny osobistej. Rozumiem też, że dla czyściochów katolików, ja poruszam kwestie niewyobrażalne, ale proszę państwa: woda święcona może i zabija szatana, ale nie niszczy bakterii z niedomytych paluchów. Sprawiedliwie trzeba oddać, że wiele jest wokół nas takich miejsc, które są życiodajnym środowiskiem dla niechcianych bakterii, ale o wodzie święconej to raczej nikt nie pomyśli. A prawda jest brutalna: woda święcona działa tylko na to, co niewidzialne.
No i teraz pewna historia z mojego dzieciństwa. Obraz. Nie wiem jak teraz, ale dawniej mówiło się, że chodzi obraz. Od chałupy do chałupy. Nawiedza obraz Matki Boskiej Częstochowskiej Królowej Polski. Wielkie święto rodzinne. Całodobowe. Nie słyszałem żeby ktoś w okolicy nie przyjął obrazu, więc było wiadomo z obliczeń kilka tygodni naprzód kiedy nawiedzi. To był czas na przygotowania: malowanie chałupy i generalne porządki w obejściu. Na to święto zjeżdżała się rodzina z dalszych okolic. Atmosfera jeszcze przed tym dniem była podniosła. No i w końcu. Pod wieczór. Od sąsiadów, z prawej, szła procesja z obrazem. Oczywiście wcześniej było ustalone o której wychodzą. Chodziło o to, aby spotkać się mniej więcej w połowie drogi. Czyli moja rodzina, także przyjezdna i sąsiedzi z nienawiedzonej jeszcze, lewej strony, w kontrprocesji po obraz. Tamci z bólem żegnali, a my z radością witaliśmy. No i z pieśniami na ustach. Starając się śpiewać głośniej, niż procesja żegnających. Kiedy procesje się zeszły i zobaczyłem co się dzieje, nogi ugięły się pode mną. Z obu stron tworzyły się kolejki do całowania obrazu. Każdy po kolei: żegnający obraz i witający go. Im bliżej byłem w kolejce, tym bardziej robiło mi się niedobrze. Miałem wrażenie, że niektórzy wręcz liżą obraz, a już kolejny się niecierpliwi. Wreszcie kiedy nadeszła moja kolej i zbliżyłem twarz do obrazu, pociemniało mi w oczach. Jakoś ustałem, ale policzkiem musnąłem obrazu. Natychmiast pobiegłem do tyłu i tarłem rękawem. Paliło mnie żywym ogniem. Nie będę opisywał co było przez następne 24 godziny, bo to grubsza historia, a ja piszę o swoim, hm... jak tu powiedzieć, co? Choroba pewnie? Cóż, jakieś 2% populacji to ma.
No i ostatnia kwestia to komunia. Kątem oka widziałem księdza, któremu trzęsły się ręce, jeździł paluchami po zaślinionych wargach starym babkom, a potem przenosił ją na usta kolejnego biesiadnika. Zawsze mi się ciemno w oczach robiło, ale nie będę pisał co dalej, bo jest na to art. kk. No i co? Jestem husyt od urodzenia, ale powinienem udawać że nie istnieję, bo inaczej inni husyci przestaną się bać, co nie? W dodatku ta moja dolegliwość ma pewien smaczek: otóż, nie dotyczy sromów. Iście piekielne choróbsko, no nie?
ratings: very good / excellent
Nie tylko o tym wielokrotnie myślałem, ale też to przeżywałem. Po raz pierwszy wtedy, gdy kazano mi pocałować kilkudniowego siostrzeńca, pierwszego przedstawiciela kolejnego pokolenia w mojej rodzinie. A miałem wtedy sześć lat. Ostatecznie zgodziłem się pocałować go przez przetak. Jeszcze większy dylemat miałem kwartał później, gdy żegnaliśmy przed pochówkiem zmarłego ojca.
Pozdrawiam,
Naturalnie wiadomo w jakim celu o tym piszesz i komu chcesz dowalić. Prosty lud wkłada palce do święconej wody przy wyjściu z kościoła, ale lud składa się nie tylko z prostych ludzi.
Zatem poszukaj w Internecie, co znajduje się na gryfach wózków w marketach, to zjeżą Ci się włosy, a trzeba wziąć pod uwagę, że w handlowych marketach są miliony ludzi... codziennie, nie tylko katolicy, zatem nie można porównać sklepów do kościołów, w których są znacznie mniejsze skupiska i okazjonalne.
Człowiekowi potrzebne są pasożyty, grzyby i inne takie maleństwa.
Gdyby nie pasożyty, to urodziłbyś się z błonami pławnymi między palcami, ale właśnie pasożyty te błony wsuwają, przed upływem dziesiątego miesiąca życia husytów. Zresztą urodziłeś się, jako kobieta, dopiero w szóstym tygodniu gen seksu, ukształtował Twoją płeć, a to że byłeś krótko kobietą, to widać po Twoich sutkach, bo po co facetowi sutki, skoro nie karmi niemowlaków.
Tak, że uważaj, bo zacznę pisać do Ciebie: Legionka haha
Nie biorę nigdy wózka w markecie, a zakupy robię do kartonu. Nie kupuję nigdy plastikowych siatek na zakupy, bo plastikowa siatka potrzebuje 150 lat na biodegradację. Jestem taki Eko-Knedel :)
I myję dłonie 200 razy dziennie... po przyjściu ze sklepu, po przyjściu z przychodni, po kontakcie z pieniędzmi, gdzie roi się od bakteri kałowych i mikrośladów po narkotykach i myję dłonie przed każdym posiłkiem i jak wychodzę z WC, bo kobiety, to jeszcze powinny myć dłonie przed wejściem do WC i po wyjściu. Zatem myj dłonie i dziękuj pasożytom, że są, bo gdyby ich nie było, choroby skóry uśmierciłyby Cię w kilka miesięcy.
ratings: very good / excellent
Zacząłem małą literą, aby podkreślić własną nikczemność w obliczu Obrazu, który jest zbiorowym fetyszem i jego piszę z dużej litery. Bowiem pod kk. podlega profanacja fetyszy, a nie szyderstwo z zapatrzonych w nie tłumów, czy fetyszami żonglujących. Dopóki nie przekroczę Rubikonu zawsze mogę się podpierać bezmiarem szacunku do fetyszy, które piszę z wielkich liter, czyli traktuję z należną im czcią.
Oczywiście powinno być napisane, że nie zjadłem tego, czego ktoś dotknął i musnąłem obraz policzkiem. Także powinna się pojawiać gęsia skórka. To wszystko wiem, a co do przecinków, to wierzę na słowo, heh. Szczęściem, nigdy nie musiałem całować zwłok. Nie oznacza to, że czyjaś śmierć nie sprawia mi bólu. Nawet, kiedy umrze Kaczyński, to gdzieś tam na samym dnie, prócz ulgi, poczuję gorycz porażki. Według piekła, to nie śmierć powinna rozwiązywać problemy.
Doskonale zdajesz sobie sprawę, że w Polsce są już islamiści, są też wrogowie Kościoła. Sądzisz, że nie jest możliwe, aby któryś z nich dosypał czegoś do tych naczyń z wodą święconą? Może polonu? Co? Pomyśl tylko, jeśli ktoś jest prawdziwym ortodoksem, to przecież uważa, że cel - zbawienie - uświęca środki, no nie? Gdzie najlepiej przypierdolić?
Wracając zaś do bakterii prof. Kałowa, gdybym miał dotację z Uni, to w przeciągu kilku miesięcy znalazłbym na banknotach w Łomży Twoje bakterie kałowe... rozumiesz, że bez dotacji, byłoby to całkiem nierealne. Prywatnie nie mam środków na takie badania.
Oddaj Twój telefon komórkowy, albo laptopa do Sanepidu i wtedy gwarantuję Ci, że dostaniesz gęsiej skórki, co tam czai się u Ciebie pod klawiszami. To drugi, po wózkach w marketach, rezerwuar nieprzeliczalnego, bakteryjnego świństwa.
Póki co, to polon jest zbyt drogi dla terrorystów. Wystarczy nóż, żeby zatrząść stolicą Królestwa, bo nie broń spełnia tutaj rolę, ale strach, panika, przed prymitywnymi atakami terrorystów, których uniknąć jest nie sposób, a wystarczy przykład wczorajszego Turynu, żeby dojść do wniosku, że terroryści za niedługo będą niepotrzebni. Psychoza strachu i panika tłumu, przyniesie tyle ofiar, że terroryści będą siedzieć w domach. Wystarczy niewinna petarda, rzucona przez nieodpowiedzialnego żartownisia.
A może Ty, stawiasz tezę, że to nie ma znaczenia, bo zarazki są wszędzie?
Kałużyński zapytany o to, dlaczego tak rzadko się myje, odpowiedział, że mycie usuwa te zaprzyjaźnione bakterie, na których miejsce przyjdą nowe, jeszcze nieoswojone.
Generalnie przegięcie w jakąkolwiek stronę jest głupie - i obsesja na punkcie czystości, i rezygnacja z zabiegów higienicznych. I każdy dla siebie, bo tu nie było produkcji seryjnej, musi znaleźć złoty środek.
ratings: perfect / excellent
We wszystkich religiach świata całowanie się z kimś (czy też kogoś lub czegoś) jest obrzędem scalania i jednoczenia. Kto tego nie robi - husyt/odszczepieniec, i na gałąź z nim. Trącanie się szklenicami tak, żeby napoje wzajem się mieszały, picie z jednego pucharu, podawanie dłoni, obłapki na misia - również
ratings: perfect / excellent