Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2017-07-11 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1532 |
Jesień przechodziła wielkimi krokami. Człowiek nawet nie zwrócił uwagi, jak w przeciągu tych kilku tygodni błękitne niebo pokryły ciężkie, szare chmury, a zamiast promieni słonecznych na świat spadł rzęsisty deszcz. W tym czasie Karolina Kowalska i jej ukochany pomieszkiwali u siebie nawzajem. Nic im nie brakowało poza swoim towarzystwem, Daniel zaczął bowiem coraz bardziej poświęcać się pracy. Cały czas, mówił, współpracował w bankowości z indywidualnymi klientami. Ponadto, niestety, zajmował się nielegalnym przemytem taniego alkoholu oraz części z kradzionych samochodów z Czech, zadając się przy tym z gangsterami z Białegostoku. Czasem rozmawiał z nimi przez telefon w obecności ukochanej. Ufał dziewczynie, która musiała przyznać, iż trochę jej imponowało, że jej wybranek jest takim „niegrzecznym chłopcem”. Daniel wracał jednak do domu coraz później w nocy tłumacząc się spotkaniami z „klientami”.
– Przecież rozumiesz, Karolinko, że takich interesów w biały dzień się nie robi – mawiał.
Oczywiście, że rozumiała, lecz zwyczajnie brakowało jej jego silnych ramion, gdy zasypiała. On natomiast wracał, kiedy już twardo spała. Rano dziewczyna całowała śpiącego mężczyznę w policzek i wychodziła do pracy. Jego zachowanie niepokoiło Karolinę. Chciała mu wierzyć, naprawdę chciała. Jednak to wszystko było dla niej szyte coraz to grubszymi nićmi. Z tyłu głowy wciąż miała SMSy, które znalazła w jego telefonie po urodzinowej imprezie.
Wszystkie zmartwienia wyjawiła więc Natalce. Przyjaciółka znała Daniela i była zdania, że chyba nikt nie jest tak dopasowany jak ta para. Hintz często zapraszał ją do siebie na herbatę czy piwo, Natalka jednak nigdy nie skorzystała. Tym razem miało się to zmienić. Musiała przecież pomóc swojej najlepszej koleżance.
– Przyjdę do niego do domu – tłumaczyła swój plan Karolinie. – Będziesz wiedziała, kiedy. Napiszesz do niego SMSa z chęcią spotkania. Przekonamy się, co odpowie.
Na ten pomysł Karolina przystała bez mrugnięcia okiem. Może dzięki temu zyska pewność co do Daniela. Albo rozczaruje się całkowicie.
Na realizację długo czekać nie musiała. Natalia zgodziła się na kolejne zaproszenie Daniela, a gdy stała przed drzwiami jego mieszkania, puściła przyjaciółce sygnał na telefon komórkowy. Karolina ćwiczyła akurat na siłowni, z nerwów wylewała siódme poty na orbitreku. Jak zwykle postanowiła zatopić stres w sporcie. To było jej uzależnienie. Cóż... przynajmniej lepsze niż alkohol.
Po znaku danym przez Natalkę odczekała piętnaście długich minut, by mieć pewność, że przyjaciółka weszła do mieszkania i zasiedli do herbatki, po czym napisała do swojego mężczyzny krótką wiadomość tekstową:
„Cześć Kochanie. Mogę zaraz przyjechać?”.
Odpowiedź otrzymała błyskawicznie:
„Jestem na spotkaniu z klientem. Buziak”.
Karolinę zmroziło. Z jakim klientem? Przecież był z Natalią. Z jej przyjaciółką! I ona o tym wiedziała. Daniel wielokrotnie odmawiał przyjazdu do Karoliny tłumacząc, że jest akurat z klientem. Czy to znaczy, że był z inną kobietą? Z Anią? Czy to oznaczało, że naprawdę ją zdradzał?
Karolina musiała to sprawdzić, inaczej nie dałoby jej spokoju. Potrzebowała drążyć ten temat. Zadręczanie się domniemaną zdradą doprowadziłoby ją do psychicznego załamania i podejrzeń o każde chwile spędzone osobno, czy spojrzenie przypadkowych kobiet. Takowych było sporo, ponieważ miała u boku przystojnego mężczyznę. Czym jest jednak nie oparty na zaufaniu związek? Fundamenty zbudowane z kłamstwa są kruche i łatwiej je zburzyć niż domek z kart. Niestety, w ich związku więcej rzeczy się nie zgadzało, niż sama Karolina byłaby w stanie do nich dojść.
Młoda kobieta znała tylko jeden skuteczny sposób na sprawdzenie wierności Daniela. Oczywiście nie był godny pochwały, musiała bowiem zdobyć po raz kolejny jego telefon i przejrzeć SMSy. Miała z tego powodu okropne wyrzuty sumienia. Nigdy nie była taka podejrzliwa i zazdrosna wobec Adama. Czy tak właśnie objawia się prawdziwa miłość? Chyba nie… Adam po prostu nigdy nie dawał jej powodów do niepokoju.
Nie musiała czekać długo, by wcielić w życie swój plan. Daniel zamierzał nocować u niej w kolejny weekend, więc istniała duża szansa, że spije się, rzuci gdzieś telefon i nie przypilnuje go. Znał bogaty w różne trunki barek swojej ukochanej, zaopatrzony od zwykłego piwa, przez swojskie nalewki, aż po dobrą drogą whisky.
Przyjechał już w piątkowy wieczór. Pomimo zmęczenia i wszelkich podejrzliwości Karolina cieszyła się z jego obecności. Dawał jej złudne poczucie bezpieczeństwa, do tego nie musiała być samotna w czterech ścianach. Trening skończyła o dwudziestej i oczy same jej się zamykały. Jego widok, dotyk pocałunek zadziałały pobudzająco. Po powrocie od razu zrobiła mu na kolację kanapki z chleba razowego, rzuciła nań starannie pokrojoną w plasterki polędwicę, ser i pomidora. Do tego zaparzyła herbatę Earl Grey z cytryną. Zadowolony Daniel pałaszując kolację buszował po Internecie. Jego ukochana zaś położyła się w łóżku i zasnęła w daremnym oczekiwaniu, że do niej dołączy.
Gdy obudziła się w sobotni poranek, mężczyzna jeszcze spał. Starała się zachowywać jak najciszej, choć jego sen był zawsze tak twardy, że nawet kule armatnie nie pomogłyby tutaj. Telefon leżał na stoliku nocnym tuż obok jego głowy. Zabrakło jej odwagi, by tam sięgnąć. Pijany Daniel jest jednak dużo mniej czujny niż śpiący Daniel.
Cichutko ubrała szary dres, umyła zęby i wyszła do pobliskiego marketu, by kupić na śniadanie dla obojga świeże, ciepłe jeszcze bułeczki. Zrobiła ponadto wiosenną mieszankę w tę szarą jesień, czyli twarożek z rzodkiewką, szczypiorkiem i świeżym ogórkiem. Do dzbanka wlała świeżo zmieloną kawę i przygotowała dwa kolorowe kubki przywiezione kiedyś z wakacji w Hiszpanii.
– Jak smakuje? – Spytała troskliwie, dusząc w sobie chęć pogłaskania go po nastroszonych włosach.
– Tak sobie. – Wzruszył ramionami przegryzając kęsy, a dziewczynie na taką odpowiedź zupełnie zrzedła mina. – Następnym razem nie dawaj może ogórka, bo potem wszystko jest takie rozwodnione, jak soki puszczają.
– Ja lubię ogórka – wytłumaczyła się nieśmiało. – Myślałam, że ty też.
– Lubię, ale głównie na kanapce. – Wskazał na swoją.
Karolinie było wstyd. Mężczyzna, którego kocha, a nie raczyła się pofatygować, żeby dowiedzieć się, co lubi jeść.
– Chcesz jechać dzisiaj na małą wycieczkę za miasto? – Zapytała, żeby zmienić temat.
– Oczywiście. – Ożywił się. – Co proponujesz?
– Półwysep Helski. Może Jastarnię lub Chałupy. Jest tam wiele miejsc, gdzie można odpocząć we dwoje.
– Cieszę się. – Rzucił jej uśmiech, który rozgrzał serce. Nie jest jednak zły o niedobre śniadanie.
Od razu po śniadaniu ruszyli w drogę. Aby sprawić ukochanemu przyjemność, ubrała się w minispódniczkę i zieloną marynarkę. Podejrzewała, że zmarznie, lecz jego zadowolenie było ważniejsze.
Pojechali oczywiście samochodem Daniela, który, jak stwierdził sam chłopak, jest wygodniejszy. Przed Władysławowem zapaliła się lampka oznaczająca rezerwę paliwa. Zjechali do pierwszej napotkanej stacji benzynowej. Mężczyzna zabrał portfel i wyszedł, by zatankować. Po chwili otworzył drzwi do samochodu od strony swojej dziewczyny.
– Karolinko, kochanie, masz może jakieś pieniądze? Moja karta nie chce działać. – W dłoni trzymał plastikowy prostokącik.
– Coś tam mam. Ile potrzebujesz?
– Dwieście złotych. Już zatankowałem za tyle.
Karolina otworzyła torebkę i wręczyła mu dwa banknoty z wizerunkiem Władysława II Jagiełły. Została jej jeszcze tylko dwudziestka, ale miała swoją kartę. Całe szczęście, bo przy tej pechowo uszkodzonej Daniela wciąż mieli pieniądze na dobrą zabawę na Półwyspie Helskim.
Dzień spędzili naprawdę przyjemnie. Pomimo uporczywego wiatru i lekkiej przelotnej mżawki temperatura była w miarę przyjazna. Najpierw przespacerowali się brzegiem morza, uciekając przed falami. Założyli się przy okazji, kto zrobi to dosłownie w ostatniej chwili, będąc najbliższym zamoczenia butów. Po kilku próbach uznali, że remis będzie najbardziej sprawiedliwym werdyktem. Trafili też do fokarium na Helu, gdzie akurat odbywało się karmienie fok. Z ciekawością obserwowali, jak robią to wykwalifikowani trenerzy. Wracając do Gdańska postanowili udać się na obiad. Jedyna całoroczna restauracja, jaką znała Karolina, znajdowała się w Rewie, więc nieco musieli zboczyć z trasy. W żadnym razie nie żałowali jednak tej decyzji, ponieważ zjedli tam świetnego halibuta i zupę krabową.
Do domu wrócili późno, choć wcale nie byli zmęczeni. Dzień spędzili w końcu bardzo miło.
– Trzeba się zrelaksować. – Zawyrokował Daniel, sięgając bez skrępowania do zasobu wysokoprocentowego należącego do jego ukochanej. – Zrobić ci drinka, skarbie?
– Z chęcią się napiję. – Skinęła głową dziewczyna. Postanowiła wypić jednego, by nie wzbudzać podejrzeń, ale spić swojego mężczyznę na tyle, żeby nie pilnował swojego telefonu. Wciąż nie pozbyła się podejrzeń i chciała sprawdzić Daniela.
Mężczyzna jakby czytał w jej myślach. Trzymał komórkę stale przy sobie, nawet gdy szedł do toalety. Karolina zorientowała się, że to wcale nie jest przypadek. Nigdy nie zwróciła na to baczniejszej uwagi, ale ten facet zawsze tak robił. Nie spuszczał telefonu z oka, jakby to był jego skarb. Albo jakby zawierała ważne informacje, które nie chciał, by ujrzały światło dzienne.
Dziewczyna podsuwała mu kolejne drinki. Nie protestował. Pewnie, że nie. Pokażcie faceta, któremu by przeszkadzała zgrabna kobieta polewająca mu alkohol.
Po całej butelce wódki i trzech szotach tequilli stało się to, na co Karolina tak wytrwale pracowała: Daniel padł. Znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że już nie powstanie. Powoli ułożyła go na łóżku, wiedziała, że zasnął już na dobre. Zdjęła mu spodnie, w nich – a jakże – spoczywał do tej pory bezpiecznie telefon. Ostrożnie wyciągnęła go z kryjówki, zerkając co chwilę na śpiącego mężczyznę, w strachu, że się obudzi. Wymknęła się do łazienki i tam przejrzała zawartość urządzenia. W niepokoju nasłuchiwała jednak, czy Daniel się nie budzi.
Najpierw zajrzała do folderu z wiadomościami. Kilka nowych od wierzycieli, w tym dwie z ostrymi groźbami, po których ona sama osobiście tak by się przeraziła, że od razu pobiegłaby na najbliższy komisariat. Tak jak Karolina myślała, Ania pisała do niego. Na podstawie SMSów Kowalska wywnioskowała, że spotykają się regularnie i to bynajmniej nie na niewinne spacerki. Karolina się wściekła. Nie miała zamiaru rezygnować z Daniela. Zapowiadała jej to już wcześniej. Czuła się w jego obecności bezpiecznie, statecznie. „To ten jedyny.” – Myślała o nim. – „To z nim pragnę być”. To jej mężczyzna i będzie o niego walczyć.
Potrzebowała się wygadać. Tak bardzo chciała porozmawiać z kimś bliskim o swoich uczuciach, troskach rozterkach. A od czego ma się najbliższą przyjaciółkę. Poza tym Karolina musiała obgadać spotkanie Natalki i Daniela. Było o czym dyskutować. Dlatego młoda blondynka zostawiła w domu męża, by spotkać się z Karoliną w domu przyjaciółki.
- Serio tak napisał? – Nie mogła uwierzyć.
Karolina Kowalska skinęła głową.
- Napisał, że jest na spotkaniu. Obie wiemy, że to nie była prawda.
- Nie wiem... – Natalia kręciła w zamyśleniu głową. – Wydaje mi się to dziwne. Tak naprawdę nic się nie wydarzyło. Siedzieliśmy, piliśmy herbatę, rozmawialiśmy. Daniel był bardzo miły. Opowiadał mi o swoim życiu, miał naprawdę ciężko, wiesz? Ta sprawa z jego żoną...
- Co ci o niej mówił? – Dopytywała Karolina.
- Strasznie go potraktowała. Daniel zajmował się w domu praktycznie wszystkim, a ta jędza zostawiła go na lodzie, w dodatku pozbawiła opieki nad ukochaną córeczką...
- Tak. On bardzo tęskni za Dominiką. – Skinęła głową Karolina i upiła łyk herbaty, którą zrobiła dla siebie i przyjaciółki, zanim usiadły na sofie obok siebie.
- W dodatku ma taką ciężką sytuację finansową. Opowiadał, ja żona pozbawiała go stopniowo środków. Przynosił do domu pieniądze, ciężko zarobione, a ona tylko leżała, pachniała i wydawała. A jak była tu ostatnio, nawet zabrała mu sztućce. Totalna idiotka.
- Wiem, też mi o tym mówił.
- Nawet pomyślałam, że szkoda, że sami z Piotrkiem mamy ostatnio problemy finansowe, bo pewnie bym mu pomogła.
- A co sądzisz o tym kłamstwie?
- Wiesz... – Natalia poprawiła się w miejscu. – Nie chcę go bronić. Jestem po twojej stronie. Ale musisz też spojrzeć nad tym z innej strony. Daniel może nie chciał, żebyś była zazdrosna. Napisałby, że jest ze mną, mogłabyś coś pomyśleć. Może pamiętając, jakie ataki nieuzasadnionej zazdrości robiła mu jego żona, po prostu chciał się obronić przed kolejnym takim. Trzeba wziąć też pod uwagę takie okoliczności.
- Masz rację. Może to nic takiego... – Karolina oparła głowę o zagłówek, ale nie przestawała o tym myśleć, nie dawało jej to spokoju.