Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2017-07-11 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1603 |
Karolinie pomógł zupełny przypadek. Półtora tygodnia później, zabijała miłosną depresję w centrum handlowym nieopodal pracy w odnowionej gdańskiej dzielnicy, we Wrzeszczu.
Przez ten czas widziała się z Danielem tylko raz i to na krótko z powodu jego umówionej kolacji biznesowej z klientem. Z kim? Karolina nie wiedziała już, w co wierzyć. Właściwie nie ufała mu i jego wymówki były dla niej bajkami wyssanymi z palca. Kochała go jednak i przymykając oczy na jego grzeszki przypuszczała, że to z powodu tej kobiety, Ani, tak się zachowuje.
Teraz przymierzała niebieską bluzkę z ładnym wzorem przywodzącym na myśl okres średniowiecza. Kolor zaś przypominał portugalskie niebo w samym środku lata. Spojrzała na cenę. Dwieście dziewiętnaście złotych. Przecież to zwykła bluzka, do jasnej cholery. Jej miłosna depresja nie jest aż tak głęboka.
– Cześć Karolina. – Usłyszała za plecami i poczuła lekki uchwyt za rękę. Odwróciła się. Przed nią stała przyczyna problemów z Danielem, przynajmniej według samej Kowalskiej.
– Cześć Ania. – Wykrzesała z siebie tyle sympatii, ile się dało, lecz nie było tego za dużo. – Co ty tu robisz? Myślałam, że mieszkasz w Gdyni.
– Wracam od koleżanki.
Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy. Żadna z nich nie wiedziała, co powiedzieć, choć Karolinie na usta cisnęły się najróżniejsze wyzwiska.
– Masz ochotę na sałatkę? – Zaproponowała cicho Ania.
Karolina uniosła brwi. Ania zrozumiała w tym momencie, że jej rozmówczyni nie do końca wie, o co chodzi.
– Chcę pogadać. – Patrzyła w podłogę korpulentna dziewczyna.
Karolina zdziwiła się. Zważywszy, jak skończyła się ich ostatnio rozmowa, ta propozycja była zupełnie nie na miejscu. Zgodziła się, mając jednak na uwadze, że wszystko, co powie może być użyte przeciwko niej. Babcia zawsze powtarzała, że w miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone. A tu trwała wojna o świetnego faceta!
– O czym chcesz rozmawiać? – Spytała Karolina podejrzliwie.
– Wiesz, o czym. Lub raczej o kim. O Danielu.
Karolina zaśmiała się ironicznie.
– Mam w domu sałatkę z tuńczyka – powiedziała. – Możemy wpaść i ją zjeść.
– Tak, możemy pojechać do ciebie. – Ania była nieufna, jakby tamta co najmniej chciała dosypać jej arszeniku do tej sałatki. Cóż… Z pewnością przeszło to Karolinie przez myśl.
– Przyjechałam samochodem, więc pojadę za tobą, żeby wiedzieć, gdzie mieszkasz.
Do mieszkania Ania weszła nieśmiało. Ciekawie rozglądnęła się, po czym usiadła na samym brzegu sofy. Karolina podała jej talerzyk z sałatką i szklankę coli z lodem.
– Co się dzieje? – Karolina rozsiadła się wygodnie w fotelu naprzeciw niej.
Wtedy Ania zrobiła coś najmniej przez Kowalską oczekiwanego – w jednej chwili rozpłakała się. Karolina patrzyła na nią w osłupieniu, nie do końca wiedząc, co powinna począć w takiej sytuacji. W końcu wstała, sięgnęła po paczkę chusteczek i podała szlochającej na sofie dziewczynie.
– Wiesz, ja go kocham – rzekła Ania żałośnie.
– Tego akurat zdążyłam się domyślić – odparła Karolina.
– Daniel nie jest księciem z bajki. Ma wiele wad, a co gorsze, tajemnic.
– O czym ty mówisz? – Karolina zainteresowała się. Może ta dziewczyna powie jej to, co ona próbowała odkryć od jakiegoś czasu.
– Wiem, że się spotykacie. – Zalała się nowym potokiem łez. – Daniel nie jest osobą siedzącą w domu. Jego rozmowy z klientami późno wieczorem… Nie wierzę w tą jego pracę.
Sądzę, że spotyka się z innymi kobietami.
„Dopiero teraz to odkryłaś, cwaniaro?” – Pomyślała sardonicznie Karolina. Nie odezwała się jednak. W głowie miała już gotowy plan pozbycia się konkurencji. Co prawda nie będzie to uczciwe wobec Ani, ale z drugiej strony ta również spotykała się z Danielem za plecami Karoliny. Chyba nie oczekiwała od Kowalskiej, że ta będzie grała fair?
W nagłym przypływie przyjacielskich uczuć, a może raczej dlatego, że nie miała się komu wygadać, Ania opowiedziała Karolinie wszystko. Z Danielem spotykała się regularnie, czasem ze sobą sypiali, ale najczęściej spacerowali, rozmawiali. Jednak mężczyzna nie interesował się nią tak, ja by sobie tego życzyła. Gdy dziewczyna miała migrenę, on akurat chciał głośniej posłuchać muzyki. Kiedy ona miała grypę żołądkową, Daniel wyszedł z domu, żeby nie opiekować się chorą oraz, jak sam powiedział, brzydzi się takimi chorobami. Nie pamiętał daty jej urodzin, imienin, nie wspominając o ulubionym kolorze czy kwiatku. Ponadto, co również potwierdzało przemyślenia Karoliny, zdaniem jej rozmówczyni Daniel wybitnie coś ukrywał, ponieważ i ona zauważyła jego niezwykłe przywiązanie do telefonu komórkowego.
Karolina odetchnęła, gdy Ania wyszła z jej mieszkania. Jeszcze przez chwilę siedziała i wpatrywała w okno, namyślając się, jak to rozegrać. Uśmiechnęła się triumfalnie. Ania podała jej siebie na tacy, nawet nie zdając sobie pewnie z tego sprawy. „Moim zdaniem Daniel nie jest zdolny do miłości. On się jej panicznie boi” – powiedziała. Owszem, nie jest zdolny do miłości z tobą. To ty go uwiodłaś i jesteś winna temu, że nie poświęca Karolinie tyle uwagi.
Młoda kobieta wyciągnęła z kieszeni telefon komórkowy i z marsową miną pośpiesznie wystukałam wiadomość: „Kochanie, spotkajmy się. Muszę z Tobą pilnie porozmawiać”.
Odpowiedź, co rzadko się ostatnio zdarzało, nadeszła prawie od razu.
„Co się dzieje?”
Karolina, jak to sportowcy, zwykle bywa w gorącej wodzie kąpana. Nie lubiła owijać w bawełnę i w normalnych okolicznościach śmiało wyłożyłaby przysłowiową kawę na ławę. Teraz jednak najważniejsza była taktyka tego rozegrania. Jak długie wymiany piłek na korcie, by wreszcie porozrzucać przeciwnika, a potem dobić stopwolejem, czyli miękkim uderzeniem, po którym piłka spada tuż za siatką.
„Wolałabym pomówić z Tobą”.
„Będę wieczorem, koło dwudziestej. Tęsknię za Tobą.” – Odpisał.
Po ostatnim zdaniu na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Daniel za nią tęskni. To naprawdę coś znaczy.
Przyjechał dwadzieścia po dziewiątej, ale do jego spóźniania się była już przyzwyczajona. Jeśli umawiali się gdzieś na mieście, to musiała być przygotowana, że czekała około trzydziestu minut dłużej, natomiast jeśli miał przyjechać do mieszkania, na ogół nie zawracał sobie głowy przestrzeganiem czasu. Denerwowało ją to, ale była bezradna, bo przecież korki uliczne czy spóźnieni kliencie nie byli jego winą. Jej rolą było cierpliwe czekanie na niego. Tak, jak dobre żony czekają na swoich mężów.
Gdy wszedł do mieszkania, Karolina prawie zapomniała, po co tak naprawdę po niego dzwoniła. Był tu, mogła napawać swoje oczy jego widokiem i to przecież w zupełności mogło jej wystarczyć. Jednak nie wystarczało.
– Co było takie pilne, że musiałem przełożyć parę spotkań i szybko do ciebie pędzić? – Jego oczy pełne były niepokoju, w zasadzie nie patrzył na nią, tylko nerwowo uciekał wzrokiem, to na ścianę, to na okno.
Karolina nie lubiła tego spojrzenia, nie chciała go denerwować. Pożałowała swojego bezczelnego sposobu pozbycia się Ani, ale to było przecież dla dobra ich związku.
– Usiądź proszę – powiedziała delikatnie wskazując miejsce na łóżku obok siebie.
Niepewnie zrobił, co chciała, wciąż unikając wzroku swojej kobiety.
– Słuchaj… – Zaczęła niepewnie. – Rozmawiałam z Anią.
– Co? – Zeskoczył z łóżka jak oparzony. – Po co ty z nią rozmawiałaś?
– Spotkałam ją w centrum handlowym. – Broniła się Karolina. Jej głos nie był już taki pewny. – Sama chciała pogadać.
– I co ci powiedziała? – Spytał krzyżując ręce na szerokiej klatce piersiowej.
– Prawdę. – Teraz ona unikała miażdżącego spojrzenia, przez które jego brązowe oczy zyskiwały na intensywności i błyszczały groźnie.
– Daniel, myślałam o tym wszystkim, o nas. Ania cię kocha, a ja nie chcę wchodzić wam w paradę.
– Jesteśmy razem, Karolina, jesteśmy parą. O co ci więcej chodzi?
– To czemu się z nią spotykasz? – Wyrzuciła z siebie dziewczyna.
– Ania jest koleżanką. Nikim więcej. – Zapewnił żarliwie.
– To dlaczego się z nią spotykałeś? – Wybuchła.
– Kto ci to powiedział? – Spytał zaskoczony.
– Ania. – Z oczu spłynęły jej pierwsze łzy, zupełnie niezaplanowane. Po prostu emocje, jakie towarzyszyły tej rozmowie przewyższyły oczekiwania Karoliny.
– Kochanie, ona cię totalnie okłamała. – Daniel przysiadł obok swojej dziewczyny i ujął jej dłonie. – Udowodnię ci, jeśli chcesz.
– Jak to zrobisz? – Otarłam łzy.
– Patrz. – Uniósł do góry palec wskazujący i wyciągnął telefon komórkowy. Przy niej wystukał numer do Ani. Odebrała dość szybko, a Daniel zaczął rozmowę pełnym pretensji głosem.
– Nie życzę sobie, żebyś rozmawiała z Karoliną. To jest moja dziewczyna i nie próbuj nastawiać jej przeciwko mnie… - Wyglądało na to, że Ania chciała coś powiedzieć, ale mężczyzna nawet nie myślał dopuszczać do głosu. – Słuchaj, nie kocham cię. Czy to jasne? Jestem z Karoliną i zależy mi na niej. Myślałem, że jesteś moją koleżanką, ale skoro ty postępujesz w ten sposób i usiłujesz w tak perfidny sposób zniszczyć mój związek, to nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
Rozłączył się i spojrzał na swoją kobietę.
– Teraz mi wierzysz? – Spytał. – Jesteś dla mnie najważniejsza.
W odpowiedzi Karolina Kowalska rzuciła mu się na szyję, gorąco całując usta.