Author | |
Genre | nonfiction |
Form | prose |
Date added | 2017-10-13 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1696 |
LATO.PRZYRODNICZE MILASIE.
Uwielbiam to – przyroda i ja. Sam na sam. Albo w towarzystwie.
To są przede wszystkim piękne, godne sfotografowania widoki. Do oglądania w ponury listopadowy wieczór, jak las prześwietlony promieniami słońca pomiędzy gałęziami drzew. Tego opisać się nie da ale do tego jak się tam jest gdzieś pod gałęziami do kompletu są jeszcze te zapachy. No i czasem pojawiają się zwierzęta dzikie, ale niegroźne. Jaszczurki, ptaki jakieś. Ja zbyt głośno chodzę, by więcej z nich zaobserwować, więc kiedy mnie słyszą, to uciekają. Ale ten zapach lasu nagrzanego słońcem i te promienie prześwitujące pomiędzy gałęziami, to jest jeden z najpiękniejszych widoków jakie dane było mi oglądać.
Jest jeszcze jeden letni widoczek, przy oglądaniu którego się zawieszam. To jedna z otaczających Kielce gór porośniętych lasem po deszczu. Góra wydychająca mgłę, obfitość jej spomiędzy drzew. Góra oddająca niebu wilgoć, której nie jest w stanie wchłonąć. Ta mgła wydobywająca się z góry, z lasu, po ciepłym letnim deszczu urzeka mnie, uwodzi. Zagapiam się wtedy.
I taki drobny detal: skarpetki. Nie trzeba ich nosić, wystarczy tylko mieć odpowiednie buty. I rano nie trzeba szukać tej drugiej do pary. Majtasy, koszulka, portki, bucięta i w świat. I nic więcej nie trzeba. Bo ciepło.
Jest jeszcze jeden piękny widok, jakim jest przestrzeń zarośnięta trawami, muskanej lekkim letnim wiatrem. Tych kłosów delikatnie przyginanych ciepłym podmuchem. A na to nakłada mi się nieziemskie doznanie. Stojąc w tym morzu traw, które sięgają mi powyżej kolan, sikam. I ten ciepły, łagodny podmuch powietrza muska mi fiutka. To doznania nieprzekazywalne, nie do opowiedzenia, ale też nie do kupienia gdziekolwiek.
Jest jeszcze coś, co kiedyś było doświadczeniem egalitarnym, ale stopniowo staje się coraz trudniej dostępne. Po 8, 10 godzinach pracy zdejmuję buty i odczucia temu towarzyszące są niepowtarzalne, ekstatyczne. Tak prosta, banalna czynność jak zdjęcie butów roboczych wprowadza mnie w błogostan. Stężenie przyjemności przy tak prostej historii wykracza poza wszelkie skale odczuć.
Położyć się na trawie, słuchać wiatru, szumu drzew i szelestu traw. I śpiewu ptaków. Nie do kupienia, a w połączeniu z zapachami i ogólną dostępnością tego doświadczenia rzecz jest to prosta, a zarazem nie oferowana przez biura podróży. Bo godzina, dwie tego dobrostanu, a potem powrót do domu. A jeśli chcesz to dłużej lub krócej.
O takich odczuciach i obrazach myślę, kiedy słyszę: lato.
ratings: perfect / excellent
Cały rozciągnięty,
Wokół zieleń, beże,
Świat mój cały święty.
Tam jaszczurka,
Tutaj szarak zając,
Szpak w gałęziach furka...
Leżę w błogostanie.
Welon mgieł znad góry
Płynie cicho w chmury...
Świat Twój boski, Panie!