Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2017-12-02 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1454 |
POEMAT Z BUJANYM FOTELEM Z WEŁNY
Rondo -
zdmuchnięty z wielu oblicz sen,
spragnione nocy okruchy.
Nie ma co zrobić z tygodniem
otyłym od dat
wykipieć dramatycznie, przetrzeć zdmuchnięte,
przejrzeć na oczy
lub zamrozić spełnione,
odmierzyć przemijanie krokami
z ledwie chciwością drobiny,
zamyślić w wątpliwym pejzażu,
wreszcie zaufać w sen, namiętnie przecinający południki marzeń.
Rondo –
spod lady zdobyty dotyk,
określanie ilości, zmęczonej bywaniem w zaspanych,
bujanych obłokach.
Taka rozpacz, by nie umrzeć.
Nie da się więcej wydrzeć milczeniu,
językowi, co plecie kolejne zdrady
trzy po trzy,
upojony własna mitologią, tym, co wdrapało się
na najwyższe cokoły –
snem aż do jutra w śnie od wczoraj.
Rondo –
więc łaskawiej na kolana, by uczynić świat
albo mu zaprzeczyć, skoro
wiemy co będzie, zanim
zdążymy tego posmakować
na własnych plecach.
Boimy się przygarnąć wyciągniętą ku nam dłoń –
zostało wahnięcie każdej chwili, której
z każda chwilą w nas więcej.
To już nigdy nie będzie to –
nie sprostamy zadanym nam zadaniom
pieczętując sobie siebie,
nie płakać po opuszczeniu ronda zbyt długo
cudzymi oczami.
(Wiadomo komu i czego należy nie mówić).
Za kolejnym zakrętem jest jedynie
nieśmiertelna wilgoć,
pijana wiecznością, skręcająca w mgłę –
powrozy na językach, chwilach i zadaniach.
Bujany fotel z wełny, z mgły,
najpierw,
potem,
później
identycznie tam,
identycznie z powrotem,
w ostre zęby schodów, w pozycji obronnej.
Konowałom raźniej w grupie zbyt kruchej,
by się rozpaść bez żalu,
łapiącej na wietrze kawałki szczęścia
w pijaną siatkę.
Mgliste pojecie
o małym, bujanym fotelu
z wełny dat.
Poznań,20.11 – 02.12.2017