Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2018-04-03 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1715 |
odmówiono terminacji, choć od początku było wiadomo
że nic dobrego nie ma prawa wyrosnąć
papiery nabrały mocy urzędowej
wręcz każda litera dostała odleżyn
a i tak na drugie wezwanie
zjawiłem się mocno spóźniony
dwie i pół godziny po zgaszeniu światła
(tak to jest, jak się nie ma zegarka)
cud, że wpuścili
- typ w zmechaconym swetrze, z teczyną pod pachą
oszust - nie oszust, ze ślepi źle patrzy, kacersko
stosunki z ludźmi - nieuporządkowane
- kręcił nosem pan rekruter wgapiając się
to we mnie, to w plik starodruków
i jeszcze ten gladius iustitiae - po co on panu?
piwa nie ma czym otwierać?
- a, żłobi się różne rzeczy. serca, inicjały
czasem nawet wyjdzie herb powiatu
to jak - pozwolicie się przyjąć?
- popatrzyłem błagalnie
wyciągając czarne pazury
- wczepiaj się, tylko nie przez główne wejście
- padła odpowiedź
- posiedzisz w zakamarkach, podrośniesz
myśl się ukorzeni, może zacznie kwitnąć
za parę lat stwierdzimy, czy byłeś udany
wyszedłem bez słowa
ratings: perfect / excellent
O czym opowiada ten wiersz? To scenka rekrutacji na jakieś stanowisko, rodzaj castingu, w którym typ w zmechaconym swetrze z teczyną pod pachą, oszust nie oszust, ze ślepi takiemu źle patrzy - ten typ, taki łachmyta jeden z drugim decyduje o twojej/żony/dzieci przyszłości.
Coś dobrego może wyniknąć z takiej z nim kooperacji? Wielowadzie??
(patrz końcowe wersy)
Umowa DZISIAJ z kimkolwiek na parę lat jest podpisaniem na siebie cyrografu z uwikłaniem w podporządkowanie. Taka umowa to zakamuflowana niewola. Zero tu wolności, samorealizacji, kreatywności. Jesteś tylko jej przedmiotem nie podmiotem.
Kiedy wybitnemu polskiemu matematykowi, Stefanowi Banachowi zaproponowano pracę w USA, na gotowym już kontrakcie wpisano przy jego zarobkach w $ cyfrę 1 z ofertą, by resztę zer dopisał już sobie sam, wielki nasz profesor kategorycznie odmówił.
NIE BEZ KOZERY