Go to commentsczłapek
Text 118 of 213 from volume: międzyczas
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2018-04-15
Linguistic correctness
Text quality
Views1642

lecisz mi z rąk jak bezlistny tamaryszek

drogą pomiędzy czekaj - odejdź

a włosy wiatrem w moją stronę

końcami proszą o modlitwę


na łzy darmowy abonament

i na tęsknotę spory rabat

czy warto związać dwie sznurówki

i kazać butom szukać drogi

  Contents of volume
Comments (5)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Wiersz! Podoba sie jak diabli!
Lubie takie, a dwa ostatnie wersy - perełeczka!
avatar
...to się czyta !
avatar
Tamaryszki - to dalecy nasi goście, którzy do nas przyczłapali /na ośle i na mule/ (patrz nagłówek) z południa Francji i Hiszpanii. W zachodniej Polsce, gdzie klimat jest najłagodniejszy, ten wysoki krzew, bajecznie kwitnący różową chmurą maluteńkich jak główka szpilki kwiateczków, sam nigdy się nie rozsiewa.

Przedwojenni Niemcy sadzili swoje tamaryszki w każdej gminie, i w Szczecinie, i w Gryfinie - i przetrwały one wszystkie alianckie naloty dywanowe.

Takie to dzielne z nich człapki
avatar
W pięknym tym wierszu egzotyczny tamaryszek uosabia tajemnicę kobiety, która leci przez ręce = wymyka się z rąk, jest nieuchwytna, stając się w końcu bardziej mirażem, iluzją,

po które... może nie warto już ponownie sięgać, a tym bardziej ruszać w tak daleką w nieznane drogę
avatar
Nie ma takiego fizycznego, namacalnego czegoś - i takiego kogoś - co by w końcu nie odeszło i nie przeminęło z wiatrem...

Poza miłością, dobrem, prawdą, prawem i sprawiedliwością - itp., itp., itp. - bo te jako uniwersalny, dostępny wszystkim żywym i umarłym wytwór naszego umysłu zawsze są pozbawione są cielesności. To, co nigdy nie umiera - to świat wolnego, nieśmiertelnego ducha.
© 2010-2016 by Creative Media