Go to commentsAndriej Płatonow - Dżan / fragmenty
Text 86 of 252 from volume: Tłumaczenia na nasze
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2018-05-22
Linguistic correctness
Text quality
Views2174

*Dżan*


...Dziedziniec był pusty. Młody człowiek, Nazar Ciagatajew, przysiadł na progu szopy i zaczął rozmyślać. Właśnie otrzymał zaświadczenie o obronie dyplomu (sam dyplom wyślą mu pocztą). Nigdy już więcej tu nie wróci. Przed chwilą obszedł cały ten wielki podwórzec, dotykając dłonią wszystkich tych wokół do niczego mu nie potrzebnych już ścian, przedmiotów i drzew; z jakiegoś powodu chciał, żeby go zapamiętały i polubiły na zawsze. Sam jednak w to nie wierzył. Już jako dziecko zrozumiał, że - dawniej tak bliskie, znajome miejsca  - po długiej rozłące wyglądają dziwnie i smutno, jakby bez ciebie przeżyły jakieś bardzo ważne i szczęśliwe życie, a ty jesteś im całkiem obcy i stoisz przed nimi kompletnie nieznanym żałosnym istnieniem.


Za szopą rósł stary sad. Właśnie rozstawiano tam stoły i przeciągano nad nimi kable z kolorowymi światłami, a kobiety rozwieszały wesołe baloniki i papierowe barwne dekoracje. To na dziś wieczór rektor wyznaczył termin pożegnalnych uroczystości dla ich już drugiego rocznika absolwentów ekonomii oraz wydziału inżynieryjnego.


Z dziedzińca swojego instytutu Nazar wszedł do akademika, żeby odpocząć i przebrać się w garnitur. Położył się na swoje łóżko i nieoczekiwanie zasnął - z tym wrażeniem nagłego fizycznego szczęścia, które zdarza się tylko w młodości.


Wieczorem wziął prysznic, ogolił się przed ręcznym dziewczyńskim lusterkiem i przebrał w swój elegancki szary garnitur, kupiony za oszczędności ostatnich długich studenckich lat. Cały jego majątek mieścił się teraz pod poduszką i w walizce pod łóżkiem. Wychodząc, z żalem popatrzył na ciemniejące pustki w swojej szafie; szybko o nim zapomni ten ubogi kąt, i jego zapach ubrań i ciała na zawsze zniknie z tych `jego` drewnianych półek.


W akademiku mieszkali studenci z innych uczelni, więc wyszedł sam. W sadzie grała już orkiestra, zaproszona z kinoteatru, stoły, przykryte białymi obrusami, ustawiono w długi szereg, a nad nimi paliły się kolorowe lampiony, podwieszone na tymczasowych tyczkach między jabłoniami. Letnia noc ciemną kopułą roztaczała się nad zebranymi na ich ostatniej wspólnej uroczystości i spotkaniu, i cały czar tej chwili mieścił się w otwartej ciepłej przestrzeni, w ciszy nieba i oświetlonych drzew, rzucających długie cienie.


........................................


*Dżan*  -  w ludowych wierzeniach Turkmenii dusza, która szuka szczęścia

  Contents of volume
Comments (5)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Znakomite Twoje przekłady - tak poezji, jak i prozy.
Podziwiam niezmiennie.
avatar
Nie mogę ocenić przekładu, bo nie czytałam książki.
Ale te fragmenty są interesujące.

Trochę poszukałam w necie i znalazłam nawet jakiś wykład naukowy na temat "Czy socjalizm mógł dawać szczęście" (chyba coś takiego) na podstawie "Dżana".

I jeszcze to, że pierwszy polski przekład jest z roku 1969.
avatar
Dziękuję :) Jakie będą te fragmenty "Dżana" w moim tłumaczeniu - czas pokaże.

Mój przekład opieram na wydaniu Platonow A. Izbrannoje. Moskwa, "Sowriemiennik" 1977 - Powiesti
avatar
Żeby nie było: nie znam żadnego tekstu A. Płatonowa w polskim przekładzie :(
avatar
Emilio, to nie był mój zarzut! Nie zrozumiałaś mnie :)

Jest tłumaczenie:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/173783/dzan

Dla mnie to bez znaczenia, wiele powieści ma więcej niż jedno tł. Choćby Mistrz i Małgorzata, Drawicza i Lewandowskiej z Dąbrowskim itd.

Powodzenia :)
© 2010-2016 by Creative Media