Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-05-22 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2204 |
*Dżan*
...Dziedziniec był pusty. Młody człowiek, Nazar Ciagatajew, przysiadł na progu szopy i zaczął rozmyślać. Właśnie otrzymał zaświadczenie o obronie dyplomu (sam dyplom wyślą mu pocztą). Nigdy już więcej tu nie wróci. Przed chwilą obszedł cały ten wielki podwórzec, dotykając dłonią wszystkich tych wokół do niczego mu nie potrzebnych już ścian, przedmiotów i drzew; z jakiegoś powodu chciał, żeby go zapamiętały i polubiły na zawsze. Sam jednak w to nie wierzył. Już jako dziecko zrozumiał, że - dawniej tak bliskie, znajome miejsca - po długiej rozłące wyglądają dziwnie i smutno, jakby bez ciebie przeżyły jakieś bardzo ważne i szczęśliwe życie, a ty jesteś im całkiem obcy i stoisz przed nimi kompletnie nieznanym żałosnym istnieniem.
Za szopą rósł stary sad. Właśnie rozstawiano tam stoły i przeciągano nad nimi kable z kolorowymi światłami, a kobiety rozwieszały wesołe baloniki i papierowe barwne dekoracje. To na dziś wieczór rektor wyznaczył termin pożegnalnych uroczystości dla ich już drugiego rocznika absolwentów ekonomii oraz wydziału inżynieryjnego.
Z dziedzińca swojego instytutu Nazar wszedł do akademika, żeby odpocząć i przebrać się w garnitur. Położył się na swoje łóżko i nieoczekiwanie zasnął - z tym wrażeniem nagłego fizycznego szczęścia, które zdarza się tylko w młodości.
Wieczorem wziął prysznic, ogolił się przed ręcznym dziewczyńskim lusterkiem i przebrał w swój elegancki szary garnitur, kupiony za oszczędności ostatnich długich studenckich lat. Cały jego majątek mieścił się teraz pod poduszką i w walizce pod łóżkiem. Wychodząc, z żalem popatrzył na ciemniejące pustki w swojej szafie; szybko o nim zapomni ten ubogi kąt, i jego zapach ubrań i ciała na zawsze zniknie z tych `jego` drewnianych półek.
W akademiku mieszkali studenci z innych uczelni, więc wyszedł sam. W sadzie grała już orkiestra, zaproszona z kinoteatru, stoły, przykryte białymi obrusami, ustawiono w długi szereg, a nad nimi paliły się kolorowe lampiony, podwieszone na tymczasowych tyczkach między jabłoniami. Letnia noc ciemną kopułą roztaczała się nad zebranymi na ich ostatniej wspólnej uroczystości i spotkaniu, i cały czar tej chwili mieścił się w otwartej ciepłej przestrzeni, w ciszy nieba i oświetlonych drzew, rzucających długie cienie.
........................................
*Dżan* - w ludowych wierzeniach Turkmenii dusza, która szuka szczęścia
oceny: bezbłędne / znakomite
Podziwiam niezmiennie.
oceny: bezbłędne / znakomite
Ale te fragmenty są interesujące.
Trochę poszukałam w necie i znalazłam nawet jakiś wykład naukowy na temat "Czy socjalizm mógł dawać szczęście" (chyba coś takiego) na podstawie "Dżana".
I jeszcze to, że pierwszy polski przekład jest z roku 1969.
Mój przekład opieram na wydaniu Platonow A. Izbrannoje. Moskwa, "Sowriemiennik" 1977 - Powiesti
Jest tłumaczenie:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/173783/dzan
Dla mnie to bez znaczenia, wiele powieści ma więcej niż jedno tł. Choćby Mistrz i Małgorzata, Drawicza i Lewandowskiej z Dąbrowskim itd.
Powodzenia :)