Author | |
Genre | nonfiction |
Form | prose |
Date added | 2018-05-27 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1639 |
Ponownie zobaczyłem telewizyjny serial Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy i nareszcie wiem, dlaczego przypatruję się działaniom dzisiejszej, upolitycznionej sekcji IPN; mianowicie została skopiowana z pruskich instytucji zajmujących się gnębieniem i rugowaniem polskości na zagrabionych terenach.
Moim zdaniem, szacowna ta instytucja podupadła na prestiżu dzięki wytężonym pracom Antoniego Macierewicza i jego namiętnym zbieraninom „haków”.
Wieloletnie i gorliwe gromadzenie „kwitów” zaowocowało tym, że w obecnej chwili nie da się stwierdzić, ilu jest jeszcze Tajnych Współpracowników udokumentowanych, a ilu tylko podejrzewanych.
Przed popełnianiem błędów wynikających z nazbyt nonszalanckiego ferowania wyroków ostrzegał go (już w latach dziewięćdziesiątych!) Prezydent Lech Wałęsa. Z jakim skutkiem, widzimy do dziś.
Do teraz (pomimo sztabu ekspertów) nie można ustalić, czy Bolek to podobnie chory wymysł, jak wybuch rządowego samolotu oparty o nieistniejące źródła; do teraz wleczką się te jednoznaczne sprawy.
*
Stworzone przez PRL-owskie służby milicyjne pod nieszczęsnym przewodem PiS-u nadal zajmują się wyławianiem potencjalnych kandydatów na szubrawców. Nadal, bo choć wiadomo, kto i w jakim celu je sporządzał, to przecież traktowane są śmiertelnie poważnie. Poddawane wnikliwym badaniom, rozpatrywane przez liczne grona pseudonaukowych ekspertów świadczących usługi mówienia nieprawdy - budzą gorycz, niesmak, obrzydzenie.
Co jakiś czas, jak diabły z pudełka wyskakują nagłe odkrycia. Znajdują się „nowi” agenci sekretnych służb i przez moment pełnią zastępczą rolę parawanu: przykrywają problem niewygodny dla władz. Są chwilowymi „bohaterami”. Mówi się o nich, dopóki drażliwy rządowy problem przestanie śmierdzieć i dopóki nie zostanie zastąpiony kolejnym.
Brak ścisłych danych w temacie „szpicel” powoduje uporczywe narastanie cuchnącej atmosfery wokół wszystkich ludzi powitych w PRL.
Teoretycznie wygląda to tak, że każdy, który miał nieszczęście urodzić się w trakcie panowania w Polsce czerwonej zarazy, mógłby być agentem. I to apodyktyczne stwierdzenie mógłby, zaczyna uchodzić za NIEZBITY DOWÓD.
*
W tej chwili wspomniany wydział trudni się fachowym zwalczaniem niepodległości raczej, aniżeli jej umacnianiem. Prędzej burzeniem niż budowaniem.
Przemianowana z niemieckiego na polski, nachalnie przedstawiana jako przykład wzorowego przeprowadzania weryfikacji, narobiła więcej szkód, niż przysporzyła pożytku; dysponuje równie identyczną wiarogodnością i podobnymi metodami, co poprzedniczka. Z tym zastrzeżeniem, że w podłość pruskich raportów wierzyli TYLKO NIEMCY.
Ale choć Niemców stać było na niewiarę we własny fałsz, to my nie potrafimy wyleźć z zaklętego kręgu naiwności.
Co do zaufania rzetelnościom przedstawianych insynuacji, to Niemcy od początku wiedzieli, że zgromadzone materiały są podłego autoramentu. Oparte o ich własne smrodliwe pogłoski, a więc są niekonkretne, dęte, sfabrykowane po to, by szkodzić, opluwać, ziać odorem nienawiści. Jednak w odróżnieniu od nas wierzyli nie całkiem: wyłącznie w ich skutek rażenia.
Wszelako w naszym narodzie rozprzestrzenia się bezkrytyczna wiara w nieomylność życzliwej denuncjacji. Na razie wierzy w nią jedynie ta jego część, która nie ma pojęcia o genezie ich powstawania.
Lecz kiedy wymrą wszyscy uczestnicy obalania poprzedniego ustroju, łatwiej będzie utrudnić dotarcie do prawdziwej historii. Łatwiej będzie uwierzyć w nienawistne intencje przeprowadzonej inwigilacji. Oszczercze raporty staną się wtedy standardem, a wzajemne donoszenie na siebie - utkaną ze złej woli, nową, świecką tradycją.
ratings: perfect / excellent
Po tytule serialu niepotrzebnie kursywą napisano "i nareszcie".
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Ale panta rhei - zostaną po nich tylko cokoły", a fałszywe pomniki pójdą z w zapomnienie lub znajdą się w muzeum osobliwości, jak wiele podobnych.
ratings: perfect / excellent
Smutna wizja, ale coraz bardziej myślę, że spełni się taki scenariusz...
ratings: perfect / excellent
Kablowanie na Felka, na Józia, na Genię, Zenię czy na Frania - to u nas powszechna jak grypa zaraza.
Ten zrobił to, tamta zrobiła tamto, owamta jeszcze coś - i choć stara skarżypyta w latach, język u niej lata jak łopata
Nie na złomie
Kończy w tym fachu
Doktor na OIOM-ie
To zamrażarka, suszarnia i mauzoleum 3 w jednym
Po co masz GPS? Używasz internetu z niezaklejonym uchem/okiem?
Taki mamy sorryklimat