Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2018-08-24 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1550 |
Gdzie diabeł na dobranoc niczego nie mówi,
gdzie rosną zwykłe drzewa, a pieprz trzeba kupić.
A na wierzbie nie znajdziesz słodkiego owocu;
razy z pięści wymierza szczeniak swemu ojcu.
Kraina zwie się Wyspą Nie Całkiem Szczęśliwą.
Tam płot dzieli żeglarzy - skutecznie złośliwy,
w butelce tani jabol zamiast słówek listu
i wszystko ma się nijak do mądrości przysłów.
W tej bajce król to zwykły pijany satrapa.
Pies łapy nie podaje, choć wabi się Łapa.
Wężem podlewa ogród nie-zaklinacz węży;
zza rolet za sąsiadem donosiciel węszy.
Ballada nie-ballada plecie się krzykliwa;
księżniczka znad rynsztoka łaciną ubliża
księciowi, co mu lotto, że głodne dzieciaki -
chlać woli i bełkotać, że nie jego bachy!
Tam diabeł na dobranoc nie ma chęci zajrzeć.
Morału nie odnajdziesz w tej upiornej bajce.
W niej czka się utuczonym pustką dygnitarzom
i nigdy nic dobrego nie może się zdarzyć,
gdy lekarz - młody cynik szydzi, że na biedzie
najłatwiej się dorobić i na złocie siedzieć...
W tej gawędzie nie-bajce ktoś koślawo pisze
epilog, że tak musi, bo tak zwane życie... (?)
ratings: perfect / excellent
:)))
ratings: perfect / excellent
Z sękatego drewna,
Byli królewicze
Ze szpetnym obliczem -
I odeszli z Nietzschem :(
(patrz nagłówek)
- to ten nasz powszechny dookoła twardy real, na który zamykamy oczy, ponieważ wolimy żyć z obiecankami-cacankami, krasnalkami, św. Mikołajem i innymi jeszcze aniołkami pod ręką i na zawołanie.
Konfrontacja na trzeźwo z szaroburą rzeczywistością wielu ludziom łamie kark