Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2018-09-27 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1581 |
Wzburzona pościel jak obłoki.
Tyliki łóżka tylko stałą,
a na obrzeżu porzucona
pończocha - samonośka - biała.
Na prześcieradle gra półcieni,
w wezgłowiu stroszy się poduszka;
dwa kapcie zabałaganiają
dywan dotknięty słońca smużką.
Czerwona szpilka - elegancka -
obcasem w górę na komodzie.
Na dalszym planie, w tafli lustra
odbity pasek, niczym złodziej
wije się, wstydzi przyłapany
na peniuarze jakiejś damy.
Widz pierwszy okiem rzuca w pościel,
jakby chciał zedrzeć prześcieradło.
Starsza kobieta krzyczy: - Nie patrz!
taki bałagan nie jest ładny!
Esteta zmierzył w lot proporcje
obcasa i pończochy, kapci…
dysonans bieli i czerwieni,
jako tandetnie taniej gracji.
Samotny człowiek się zadumał
i powiódł wzrokiem po obrazie,
jakby chciał dostrzec akt kobiety
w martwej naturze. W każdym razie
zdradzę, że dzieło nie istnieje -
słowami wyobraźnię zwodzę.
Dla widza blejtram i oleje.
Co sam zmaluje? W to nie wchodzę.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
A ta tytułowa martwa natura - i nie istniejący de facto jej malarski odnośnik, za nią skryty - tutaj to ekfraza PLUS cała galeria (znowu NIEISTNIEJĄCYCH!) postaci (widz pierwszy, starsza kobieta, esteta, samotny człowiek i w finale wiersza liryczne "ja") przed - powtórzmy - nieistniejącym blejtramem w oleju, na którym, omamieni Wielką Sztuką Słowa, podziwiamy nie sztampowe kwiaty w wazonie czy zastawę stołową z bażantem, cytryną i śledziami łebkiem w dół,
a wzburzoną pościel z tylikami łóżka, białą pończochą i poduszką, niżej zaś /podziwiamy dalej/ dwa kapcie w bezładzie bałaganu, smużkę światła na dywanie, komodę z czerwoną na niej do góry nogami szpilką i z paskiem odbitym w tafli lustra.
Co kto w tej ekfrazie widzi/czyta - to i odnajduje.
Nie ma tej martwej natury - ale jest! I to jaka!
WOOOOOW...