Text 12 of 19 from volume: Upadki i wzloty
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2011-12-07 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 3020 |
![](/img/grad_line1.gif)
Zapadam w bezdech – nic już nie istnieje
Stuletnia jesień we mnie zapada
Jeszcze coś mówię, jeszcze rozumiem
W lustrzanym odbiciu – jestem tak blada
Zapadam w bezdech – uciekam półszeptem
W dłoni płomienie, nikną jak baśnie
Wyciągam dłoń, tak bardzo się boję
I nic już nie ma. Stop klatka. Gasnę.
Zamieszczony w powieści `Nie wszystko w życiu`
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
(patrz nagłówek i tekst)
Dlatego w Polsce niezbędne są nie darmowe maseczki, nie wybory kopertowe, nie utopione w błocie Izby Dyscyplinarnej oraz Turoszowa krocie,
a szpi-ta-le psy-chia-trycz-ne, inaczej czeka nas powszechne wariatkowo
Pytanie, d l a c z e g o tak się dzieje?
Dlaczego dzisiaj aż tylu poetów i prozaików pisze ciężkie, mroczne, depresyjne teksty?!
Papież wyciąga dłonie, błogosławiąc zgromadzonych.
Matka wyciąga dłonie, by pocieszyć dziecko.
Żebrak wyciąga dłoń, prosząc o wsparcie.
Sąsiad wyciąga dłoń na powitanie.