Text 255 of 255 from volume: A kiedy mi życie dopiecze
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2019-11-01 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 2028 |
Muzyka: Grégoire Lourme, `Children_Of_The_Polar_Express`
BROMBEEREN
wywędrowałem codzienności w stopach dusza
rozpylam oczy zza soczewek noc się ściera
biegnę kosturem szlak się łasi podniebienie
atramentowe - o przysmaki! kalimera
tyle w was zdrowia co dzikości w leśnych pędach
przewrotnej woni dojrzewania między swymi
zatapiam dłonie po nadgarstki cierń się ostrzy
czepia naskórka drąży tkankę - któż zawinił?
wścibski wędrowiec na wybiegu klon turysty
łowca natury bez licencji lecz z praktyką
wprawny rencista stróż nalewek i producent
żylasty zbieracz kilometrów człowiek łyko?
wybaczcie próżność weganina ale przecież
w Bożym przepychu barwię zmysły barwię usta
chmurzy się jęzor i jedynki - mea culpa!
jakże do ludzi z taką gębą - szkam lustra
Doskonale Martinie:) Bardzo lubię czytać Twoje teksty :) Serdeczności :)
Mam swoje miejsca, gdzie jeżyny są tak soczyste i smakowite, jak powietrze którym oddychają. A wokoło Alpy w różnych odcieniach i nastrojach.
Zaskakuje mnie każdy komentarz. Przecieram oczy i rzeczywiście...
Pisanie sprawia mi ogromną przyjemność i satysfakcję.
Serdeczności