Author | |
Genre | nonfiction |
Form | prose |
Date added | 2020-01-16 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2227 |
„Jesień już, Kochani Państwo, przydałoby się zacząć myśleć o Antologii 11”, napisałam 30 września ubiegłego roku, przypominając (nieśmiało) o kolejnym wydaniu wspomnianej publikacji, która od dekady posiada magnetyczną moc przyciągania pięknych z najpiękniejszych wierszy.
9 listopada tego samego roku był już komplet, dlatego z początkiem stycznia br. spotkaliśmy się znowu przy naszych – już „zaksiążkowanych” - lirykach niczym w pewnej nastrojowej kawiarni o nazwie „Poezja”.
Nowy tom Antologii niezmiennie osobliwy, ponieważ właśnie te publikacje – dla mnie przynajmniej – są czymś wyjątkowym, stąd więc – tu dygresja - i mój ubiegłoroczny powrót – niegdyś wielce urażonej – w postaci alegorycznej skruszonej kozy, która ponownie przymaszerowała do Portalowego woza po to, żeby wydrukować tam swoje teksty, w które wkłada samą siebie.
31 nazwisk z przypisanymi i charakterystycznymi dla każdego Twórcy utworami. Piękna pod każdym względem edycja, skąd spomiędzy wersów przebija łagodne, po trosze psychodeliczne światło nad szarobłękitnym horyzontem okładki, gdzie „linia w przestrzeni rozdzielająca niebo i morze obiecuje coś, do czego nie sięgnął jeszcze wzrok” napisał w komentarzu jeden z Użytkowników – Jerzy Edmund Alchemik. Lecz z tych zaprezentowanych na dwustu dwudziestu pięciu stronach niniejszej książki, strofach, urzekł mnie pewien szczególny wiersz:
Autor: Mirosław Kaczmarek /mironiusz/ - lipowe warkocze
z deszczem pod rynnę
na niepogodę mlaskającą
niegrzecznie przy klombie
zdziwiony zza firanek
jakbym jej nie znał
nie pamiętał jak wysysa
świeżość nasturcji
rozwiewa świerki
na wieży kościoła
niepokoi witraże
mrugające nerwowo
pogrążonym w chaosie
na to wszystko
lipowe warkocze
pełne delirycznych ucieczek
z makiet dorosłości
gdzie byłem jutro
gdy wiersze przysięgały
na nocne dmuchawce
że nie zapomną o nas
rozgałęzionych pomiędzy
słuchaniem poezji
śpiewanej latarniom
oświetlającym samotność
a ciszą wiejskiego
kościołka w którym
szepty pól
jak poranne psalmy
Pani dorobek jest imponujący.Długo Pani stąpa po tajemniczym twórstwie poezji i innych gatunkach literackich. Przytoczony wiersz jest urzekająco piękny.
Pozdrawiam.
ratings: perfect / excellent
http://www.poezja-polska.pl/fusion/forum/viewthread.php?forum_id=31&thread_id=2069
:)