Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2020-04-11 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1180 |
DEKLARACJE I REALIZACJE
„Każdy ma prawo żyć w ciemności”
Wszyscy to znacie – ktoś coś obiecuje, deklaruje, że coś zrobi, a potem… I w tym dobrym, i w tym złym. Wszyscy spotkaliśmy ludzi, którzy mówią, że oni nigdy albo zawsze, a potem okazuje się: owszem, owszem.
Ten, który mówi: ja tego nigdy szefowi nie powiem, z reguły zaraz po takiej deklaracji pierwszy do niego biegnie i mówi.
Kontrowersyjna zmiana w firmie i w szatni, między sobą wielu szczeka: ja nie przyjdę, ja tego nie zrobię, tak być nie może, a potem, ten najbardziej radykalny kuli się przed kierownikiem i mówi: tak, zaraz, oczywiście.
Tych, którzy szczekają na księży i kościół – chciwość, obłuda, nieobyczajne zachowania - w niedzielę spotkasz klęczących przed ołtarzem.
Ja to win/ koktajli nie piję. Ja po kielichu nie jeżdżę. Pożycz mi, bo ja zawsze w terminie oddaję pieniądze. Podobnych deklaracji słyszymy na co dzień wiele. Po uczynkach ich poznacie i nie sugerujcie się zanadto tym, co gadają, co obiecują.
Są i grubsze deklaracje. Coś na poziomie credo/wyznania wiary. To wyższy poziom, odnoszący się nie do codziennej praktyki, zwyczajów, ale zakładanych celów, życiowej drogi. Ideałów wyznawanych.
Moim skromnym zdaniem każdemu wolno gadać głupoty. I jeżeli ktoś mówi: nienawidzę/ jebać ( niepotrzebne skreślić) pedałów, lewaków, czarnych, pisiorów, to to mówi i niech sobie gada. Jeżeli ja oczekuję wolności i bywam kontrowersyjny, to dla wrogów wolności i ich deklaracji też oczekuję wolności. Niech sobie gadają. Niech plują jadem, sieją żółcią. Tak naprawdę niewielu wokoło nas jest tak radykalnych i zdeterminowanych, by wprowadzać te realizacje w czyn. Większość, nawet jeśli przyklaskuje takim deklaracjom, to potem i tak odchodzi do swoich zajęć.
Wśród tych, którzy szczekają przeciw paradom równości, tych prawicowych radykałów – to dominująco męskie jest towarzystwo – są tacy, którzy chętnie dokonaliby selekcji paradujących jeśli chodzi o atrakcyjności. I są tu, gdzie są, bo obok są tacy atrakcyjni faceci i z nimi tu przyszli.
Wśród tych, którzy paradują wielu jest takich mówiących o prawach i wolności, pragnących przesuwać na prawo stanowione akceptowalnych społecznie zachowań. Żeby karać za wyrażany brak akceptacji dla takich zachowań. Wolność tak, ale tylko dla nas.
Dla nich słowa niekoniecznie znaczą to samo co dla nas. Prawdę mówi o nich to, jak się bawią we własnym gronie, a nie to, jak deklarują się w opozycji do. Po paradzie, po proteście, wiele zachowań w czasie imprezy integracyjnej jest analogiczna. A poza tym ta prawdziwa męska przyjaźń przecina na ukos obie opcję. Ci, którzy upominają się o wolność, z reguły myślą o ustanawianiu kar, za korzystanie z niej. Ci, którzy chcieli zakazów myśleli o zabronienia tego innym, a nie sobie.
Ludzie bełkocą różne rzeczy. Moje zdanie jest takie, że niech sobie gadają – od gadania to najwyżej zasychają usta. Można gadania słuchać albo nie.
Jest jeszcze wyższy poziom, wyższy level. Polityka. I tu naprawdę można się zdziwić, bo okazuje się, że wybrany realizuje to co obiecał, ale już rozumienie tych obietnic jest różne dla wybieranych i wybierających.
Jeżeli taki kandydat na prezydenta miasta/burmistrza obiecuje: stworzę miejsca pracy dla młodych, to należy to rozumieć nieco szerzej niż z poziomu przeciętnego absolwenta wyższej uczelni zamieszkałego tu. Ponieważ ktoś kiedyś wymyślił wymóg posiadania wyższego wykształcenia do objęcia stanowiska to wcale nie znaczy, że będziemy dobierać z puli zamieszkujących tu absolwentów akademii. Bynajmniej. Jeżeli taki kandydat ma lat 45 to myśli o swoich znajomych, których zamierza poutykać na różnych stanowiskach, które opróżni z piastujących je nominatów poprzednika. Jeśli taki kandydat jest starszy, to i tak myśli o sobie, i swoich znajomych jako młodych, ale zakreśla też szerszą perspektywę , bo i dzieci znajomych mają pokończone studia, a pracy sensowno prestiżowej nie mają. I praca dla młodych w tym znaczeniu rozumiana być powinna.
Tu obietnice są realizowane, ale w mocno zniuansowany sposób. Są tacy nieogarnięci, którym wydaje się, że gdy skończą studia, to praca na nich czeka. Rodzice się wysilili, by sfinansować tą edukację, ale nie przemyśleli lokalnego kolorytu, lokalnego zniuansowania.
Obietnice, deklaracje – z tym się stykamy na co dzień. Ile to warte?
Jeśli dajesz to nie ma problemu. A jeśli trzeba współtworzyć to wynika komplikacja. Którą się potęguje jeśli ktoś jest bardziej łapczywy od reszty.
Dotrzymujesz tego, co obiecujesz? I tego się spodziewasz od innych. Obietnice spełnione.
Albo nie.
I wówczas stąd do wtedy rozpościera się piekło.
ratings: perfect / excellent
"Każda obietnica to dług” - mówią Arabowie.
"Złożona obietnica to niespłacony dług" - mówił William Shakespeare
Zdrowych Świąt! :)
Prawda i fałsz
Plus i minus
Chłop i baba
I tym podobne.
ratings: perfect / excellent
Dlaczego nikt nie sięga do rejestratorów kampanii wyborczej??
Może dlatego, że dobrze wiemy, na czym polega tragifarsa zwana wyborami? Co prawda /skrupulatnie policzone/ głosy oddano poprawnie, skrzynki do głosowania były opieczętowane, a cisza wyborcza należycie przestrzegana,
ale i tak
nasi wybierali naszych, wasi swoich, a ja ciebie, mój miły, mój kochany.
Jeżeli /z założenia/ wybierasz nie fachowca a szwagra, to resztę można sobie darować