Go to commentsMam z nimi problem
Text 17 of 27 from volume: Nie nieprawda
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2020-04-16
Linguistic correctness
Text quality
Views1323

MAM Z NIMI PROBLEM

Wiecie o tym, że są gnoje, których nie chcielibyście spotykać na swoich życiowych ścieżkach, ale potrafią tworzyć zadziwiająco fascynujące rzeczy? Bo ja mam z nimi problem. Sięgać po ich książki, oglądać ich filmy, słuchać ich muzyki, wiedząc, że…?

Ostatnio mnie to dosięgło. Andrzej Tokarski vel Ziggy Stardust, lider zespołu Rozkrock. Komiksy o Sidoraku. Podziemny periodyk „Szajba”, dla mnie okno na podziemie polityczno muzyczne lat ’80 no i Rozkrock – obsceniczny elektro punk ( wtedy i dziś niecenzuralny,  ze względy na prowokacyjne obyczajowo treści). Brał pieniądze od SB. I może nic im nie opowiadał, ale brał od nich pieniądze. Płytę Rozkrock – u biorę do ręki i odkładam z powrotem na półkę. Uznałem go za zarażonego złem. I boję się sięgać po jego twórczość, bo ona niejednoznaczna była od zawsze, ale dziś też źródło tej twórczości mnie odstręcza.

„Tasiemca księżnej pani” Haska kupowałem 3 razy. Kupowałem i pożyczałem, a książka ta do mnie nie wracała, bo była lekką lekturą, bawiła, ale i zmuszała do zastanowienia. A poza tym nie była tak oklepana, znana jak „Przygody dzielnego wojaka Szwejka”. Ale zastanawiam się nad kolejnym zakupem tej pozycji ( ta poręczna, niewielka książeczka jest tania). Bo historycy literatury wypełnili lukę w życiorysie Haska. Wciągnęła go rewolucja bolszewicka w Rosji. Był wtedy przez pewien czas komisarzem politycznym, a na jego konto liczy się co najmniej kilkadziesiąt wyroków śmierci na „wrogach” rewolucji. Czy zabijał sam, czy tylko zlecał – to już tylko detal techniczny. I po tym wszystkim napisał swą najsłynniejszą książkę – po tej rzeźni… Pisarz wybitny. Ale rola komisarza politycznego, z rękoma we krwi mocno go niuansuje. I już nie wiem, czy jeszcze sięgnę po jego książki. Bo nie był ofiarą. Hasek był oprawcą.

Babel – wiem, że  po mrocznej stronie mocy funkcjonował, ale te okoliczności go przemieliły. Nie wiem, czy był katem, ale ofiarą był na pewno. Był czekistą i jako funkcjonariusz tej mrocznej instytucji był molestowany przez jej szefa, Jeżowa. Ale Babel nie ukrywał, nie kręcił – on chciał rewolucji i ją popierał. W ogóle, choć poznawane szczegóły go przerażały i odstręczały.  Jego „Armia konna”, „Dziennik 1920”, „Opowiadania odeskie” to dla mnie  mistrzostwo świata, jeśli chodzi o prozę. Do bolszewików – jego, Żyda – pchnęły okrucieństwa popełniane na jego pobratymcach przez „białych”, Polaków, i z dala od nich czuł się bezpiecznie. A potem to już poszło. Nie wiem, czy Babel nawyprawiał coś złego. Czekistą był krótko, a potem już żył z pisania. Ale czekistą był. I to jest ten niuans.

Albo Polański. Potrafi robić taaakie filmy, a prywatnie jest takim gnojem.

I by nie szukać zbyt daleko, to jeszcze dwaj koledzy – Mrożek i Lem. Wiele z twórczości Lema bardzo się dla mnie zestarzało, ale :Śledztwo” i „Katar” ( o, jakie to aktualne), no może jeszcze „Rękopis znaleziony w wannie” to cały czas potężna proza. Mrożek napisał kilka fajnych dramatów, ale ja zawsze go ceniłem za krótkie kawałki prozą – co za humor! – „Półpancerze praktyczne i inne opowiadania”. No cóż, przeczytałem jednak także „Listy z więzienia Ireneusza Iredyńskiego” ( tego typa szanuję i trochę podziwiam), a tam ten wylew zawiści, złości, wściekłości obu panów na Ireneusza. Jacy oni w tym wszystkim są mali, jacy ponurzy z nich zawistnicy! I na dodatek cały czas razem knują, jakby tu Ireneusza zniesmaczyć czytelnikom i obrzydzić wydawcom. Tacy mali z nich ludzie.

Wielu jest takich. Nie wiem, czy zło w ich przypadku uszlachetnia. Czy pomimo tego czy też dzięki temu. Ich wytwory to dzieła wielkie. Dlatego, że to gnoje, czy na przekór temu?


  Contents of volume
Comments (22)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Myślę, że należy czytać, słuchać czy ogladać dzieła, a nie myśleć o ich twórcach. Dobry film, muzyka czy książka są po prostu dobre, a złe są złe.

Gdyby tak przyjrzeć się każdemu z tzw. "wielkich" to zawsze znajdzie się coś niedobrego. Pierwsze trzy nazwiska przychodzące mi do głowy: Konopnicka - lezbijka, Mickiewicz - dziwkarz, Skłodowska - dziwka. No i co z tego?

Urabianiem tzw. "ocen moralnych" zajmują się krytycy, którzy mają z tego szmal. Poza tym ci ludzie często pracuję na zlecenia władz (Ostatnio dowiedziałem się, że Olbrychski to jeden z najgorszych polskich aktorów. Ta opinia pojawiła się po jego ostatnich krytycznych wypowiedizach o PiS. A dlaczego? Dlatego, że krytykuje PiS.) A ile pomyj wylali ostatnio różni "znawcy literatury" na Tokarczuk.

Nie dajmy się zwariować. Czytajmy, słuchajmy i ogladajmy, to co się nam podoba.
Pozdrawiam.
avatar
Mickiewicz, Konopnicka i Skłodowska - to tylko temperamentni ludzie. Seks? - nic złego. Efektem jest przyjemność. Uczestnictwo w mordowaniu i tłamszeniu innych to jednak inny poziom interakcji społecznych.
avatar
Każde uznane przez publiczność dzieło sztuki - od rzeźby czy muzyki, przez malarstwo i teatr, po literaturę czy film - z chwilą, gdy zostanie zaprezentowane odbiorcom, natychmiast zaczyna swoje odrębne, własne SAMOISTNE ŻYCIE - i, naturalnie, podlega ocenie oraz wycenie.

Ludzie chcą mieć u siebie coś wyjątkowego, coś, co ich kręci, coś do swych zbiorów bibliotecznych, kolekcji czy galerii - i gotowi są to kupić bez względu na to, kim prywatnie był/jest jakiś (zwykle opluwany przez szmatławe pisma, bo wyłącznie na skandalach ślizga się cały ten ich szajsowy business) bez względu na to, kim był/jest kompletnie tak naprawdę dla wszystkich anonimowy ktoś, kto był/jest autorem tego naszego upragnionego wyśnionego czegoś.

TO DLATEGO ODDZIELAMY FRESK "OSTATNIA WIECZERZA", OLEJ "MONA LISA" ORAZ POŻYTECZNE WYNALAZKI TECHNICZNE LEONARDO DA VINCI OD JEGO KONTROWERSYJNEGO INTYMNEGO ŻYCIA - I OCENIAMY TYLKO I WYŁĄCZNIE TE ARCYDZIEŁA.

Nie chcemy, by ktoś zaglądał nam do naszych prywatnych majtek - i tego samego oczekuje także każdy artysta.

Jak ktoś chce zarobić wielkie brudne pieniądze, może zaszczuć nawet tak kochaną na całym świecie Wielką Damę jak Lady Di
avatar
Witkacy był wybitnym malarzem, fotografem, pisarzem, twórcą dramatów i filozofem - ale to, co o nim do dzisiaj bredzą głupi, zawistni, marni ludzie, nie nadaje się tutaj do powtórzenia
avatar
To że ktoś prywatnie lubi taki czy inny seks to detal. Ale to, że taki twórca utrzymuje się z zabijania to już jest inny poziom. Rozumiem, że to poszerza perspektywę. I wzbogaca dzieło. Mówię, że to tak niejednoznacznym dla mnie czyni odbiór tego dzieła, że ja się w tej sytuacji czuję dziwnie.
avatar
Wszyscy Piszący dobrze wiedzą, czym jest Ich chronione zapisami RODO osobiste życie - dlaczego zatem grzebiemy w cudzych biografiach??

Dlaczego pozwalamy na to, że ktoś (zwykle bezkarnie!) miesza w nie swoich papierach/wywleka na światło/preparuje/żongluje "faktami"/selekcjonuje i zawsze dopisuje wyłącznie nieszczęśliwe zakończenie??

Maria Curie-Skłodowska - jedyna taka laureatka aż dwóch nagród Nobla w dziedzinie chemii i promieniotwórczości - w czasie 1. wojny światowej zgłosiła się jako zwykła sanitariuszka na front i tam urywała sobie ręce po łokcie w szpitalach polowych, ratując życie rannym. Ale nie to nas jara i nie to nas ślini! Od stulecia z okładem wciąż pieprzy się wkołomacieju nie o tym, co dla ludzi zrobiła i jaką cenę zapłaciła za te swoje wiekopomne wynalazki i dobre dzieła - a o tym, ilu miała kochanków!

W takiej perspektywie - tylko spod łóżka - widzisz jedynie cudze stringi
avatar
Ale ja cały czas mówię o tym, że robienie sobie i bliskim dobrze/ seks taki czy inny/ to rzecz mało dla mnie istotna. Chociaż ciekawa.
Ci jednak, którzy robią innym krzywdę ( Skłodowska to zupełnie inna bajka - ona per saldo robiła dobre rzeczy, i jako naukowiec, i jako sanitariuszka) to zupełnie inny poziom. Mordowanie innych albo ( nasi rodacy wymienieni w tym tekście) bycie gnojami, którzy chcą innym zepsuć życie, to jednak coś innego od badań naukowych, pisania wierszy.
avatar
Noblista Gunter Grass, autor wybitnej /pod każdym względem/ powieści "Blaszany bębenek" (komu rzecz niedostępna, polecam jej ekranizację), był ochotnikiem, kiedy zgłaszał się do SS. Bardzo inteligentny młody człowiek w swoich wyborach dobrze chyba wiedział, co robi, NA CO SIĘ PISZE i z czym się identyfikuje.

Poczytajmy też znakomite książki włoskiego faszysty (też laureata literackiego Nobla) np. jego pierwszą z brzegu "Tak jest, jak się państwu zdaje". Ten tytuł - to bardzo znamienna myśl, która wiele wyjaśnia w naszych popapranych stosunkach rodzinnych, sąsiedzkich, portalowych, towarzyskich czy politycznych.

Poglądy Autora, jego osobista aktywność polityczna, wyznawany system wartości - to jedna para kaloszy, zaś całkiem inne kozaczki - to ta jego twórczość. Piszę o tym po wielekroć, ale nie jest tak, jak jest - a tak, jak się Państwu zdaje.

To dlatego te wszystkie nasze dyskusje, polemiki, kłótnie, mordobicia i pyskówki są tak przeraźliwie jałowe.

KAŻDY WIE SWOJE
avatar
Ich wytwory są wielkie. Dlatego że to gnoje czy temu na przekór?

(cytat z pamięci - patrz konstatacja w finale)

Ich dzieła są wielkie, bo oceniamy ich wielkość zawsze W ODERWANIU od ich twórcy. Wszystkie arcydzieła - w tym obraz, książka, opera, film, balet, gmach czy rzeźba - zawsze mówią same za siebie
avatar
Nie ponosi dziecię winy
Za swych ojców czyny
avatar
Tak, Dario Fo pod koniec wojny był żołnierzem wojsk spadochronowych Republiki Salo. Gunter Grass był w SS. Obie te formacje obu państw mają złą reputację, jednak obu panom biografowie nie wyciągają uczestnictwa w mordach. Oni po prostu znaleźli się w złym towarzystwie.
Celine nie lubił Żydów, ale w czasie trwania państwa Vichy nabijał się z tych, którzy antysemityzm brali serio. Nie ma krwi na rękach, nie pragnie i nie namawia do tego innych, by bliźnim robić ultra kuku. Wielu było takich, którzy znaleźli się w nieciekawym momencie, w nieciekawym towarzystwie.
Ernsta Jungera Hitler cenił - bez wzajemności - i ja lubię jego eseistości.
Wiem. I dlatego ja całkiem nie o tym.
avatar
Genialny twórca retabulum znanego na całym świecie pod nazwą "Ołtarza Wita Stwosza" w krakowskim Kościele Mariackim

- Państwo kojarzą obiekt, prawda? -

był nie tylko nieśmiertelnym wielkim Wielkim, ale też - kto się do tych smaczków dogrzebał i akurat to wie - "zwykłym szarym Niemcem", ściganym przez prawo, więc jak wszystkim rzezimieszkom tamtych gotyckich czasów na jego twarzy wypalono odpowiedni stygmat po to, żeby ci, z którymi się stykał, mieli się z nim na baczności.

JAKI CIEŃ RZUCA NA JEGO OŁTARZ TAKA WIEDZA??

Nemo sine vitiis est!

czyli na nasze

Kto jest bez winy, niech uderzy weń kamieniem!

/Ewangelia wg św. Jana/
avatar
W czasach Renesansu /500 lat temu/ padły sztandarowe dla tej epoki słowa /Terencjusza/:

"Nic, co ludzkie, nie jest mi obce".

Jako człowiek ulepiony z byle gliny posiadam wszelkie wady materiału, z którego mnie zmontowano.

Dzisiaj - pół tysiąca lat później! - postawa cudownej kryształowej delikatnej mimozy, którą byle wiaterek mierzi, postawa pełna rezerwy i moralnych wstrętów wobec ludzi "gorszych", "podleńkich", mniejszych od nas podludzi - zakrawa na jakiś chichot Historii!

To co teraz zrobimy z tym ołtarzem?? Z tym Bablem, z Haškiem, z całym korowodem wybitnych światowego formatu nazwisk??

Może na stos z nimi?!
avatar
Po obu stronach barykady - nie po jednej! PO OBU STRONACH - tej popieprzonej barykady mamy fenomenalnych twórców wybitnych dzieł sztuki tańca, słowa, dłuta, pędzla, batuty itd., itd.

Tak jest też na publixo. Mamy tutaj u siebie doskonałych poetów i prozaików po obu stronach tej świetnej sceny. Fakt, że wszyscy wszystkich zablokowali i wszyscy od wszystkich się odcięli, dla mnie oznacza jedno: pora umierać
avatar
znasz Polańskiego! (prywatnie!!!) ja Cie kręcę!
avatar
me literki ładne
zabijam, gwałce, kradne
myśli me szkaradne
avatar
Autor "Trylogii gdańskiej" - w tym najsłynniejszego "Blaszanego bębenka" - Günter Grass nagrodę literackiego nobla otrzymał w 1999 roku. O tym, że w czasie II wojny światowej był ochotnikiem i walczył w formacji Waffen SS, powiedział mediom dopiero dziesięć lat później. Co robiło SS, wszyscy chyba pamiętamy.
avatar
W okresie, kiedy Grass trafił do SS to nie była już formacja ochotnicza, ale uzupełniająca szeregi z poboru. Grass trafił do "normalnej" jednostki, a nie dywizji Dirlewangera, bo i tak mogło być.
avatar
Statystyczny Czytelnik NIE JEST literaturoznawcą,

a tym bardziej NIE JEST biografistą,

więc NIE SĄ mu dostępne szczegóły i detale chronologii związanej z czyjąśkolwiek twórczością

/bo nie tego - ten uśredniony Czytelnik - szuka w swoich lekturach!/.

W tym właśnie sensie wszyscy MAMY /z niektórymi autorami/ PROBLEM

(patrz tekst i tytuły)

mimo że już od stu z kawałem lat w teorii dzieła sztuki OD-DZIE-LA-MY twórców od ich produktu,

bo jedno NIE JEST tożsame z tym drugim.

Kto napisał "Księgę Apokalipsy" /"Księgę Objawienia"/? Św. Jan Ewangelista? Jesteś tego pewien? Czy to pomniejsza wartość tej księgi? Coś w niej zmienia??
avatar
François Villon był przestępcą, Zbigniew Herbert alkoholikiem i leczył się psychiatrycznie, na odwyku leczyła się Dorothy Parker, pijakami byli Aleksander Błok i Charley Bukowsky, pił i ćpał Jim Morrison


i długo by tę listę ciągnąć.

Do znudzenia powtarzam:

życie prywatne autora/autorki W NICZYM nie pomniejsza walorów artystycznych jego/jej artefaktów.

TO Z TEGO POWODU
WSZECHOBECNA WSZĘDZIE

- także tutaj, na publixo.com -

NAGONKA NA TWÓRCÓW
J E S T TAK ABSURDALNA

Odwalcie się od autora i zajmijcie w końcu samym dziełem. Tutaj /na portalu/ tym bardziej, bo o anonimowych autorach NIC nie wiecie. Macie ZERO wiedzy o nich
avatar
Jacyście w tym wszystkim mali, jacy ponurzy z was zawistnicy! I na dodatek cały czas razem knujecie, jakby tu autorów zniesmaczyć czytelnikom i obrzydzić wydawcom... itd., itd., itd.

(porównaj stosowna konkluzja)

Ano, tak! Odwieczni mali ponurzy knujący zawistnicy - a jest tego pół światu - to ta kula u nogi każdego wielkiego Wielkiego, na którego garbie i popsutej krwi robią sobie "sławne nazwisko".

Pasożyt bez swojego żywiciela jest NIKIM
avatar
To z sąsiedniej beczki. Czy ktoś zdrowy na umyśle wiąże dorobek naukowy Izaaka Newtona (nieporównywalny z żadnym innym) z tym, że sprawując równocześnie urząd Nadzorcy Mennicy Królewskiej dał się poznać jako prowokator, kanalia i nadgorliwiec, który posłał na szubienicę dziesiątki podejrzanych o drobne oszustwa polegające na odchudzeniu jednej, srebrnej monety?
© 2010-2016 by Creative Media