Go to commentsOkręt płynie dalej. Blankenfelde /5
Text 56 of 167 from volume: Jurij Klimiencienko. Okręt płynie dalej
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2020-06-03
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1200

Rwiemy się do domu, do wojennej służby na morzu, do walki na froncie, chcemy chociaż w czymś pomagać walczącej Ojczyźnie, być przydatnymi w jej krwawych zmaganiach. Tego pragną wszyscy nasi marynarze. Nie możemy stać z boku i patrzeć, jak nasi tam walczą i się wykrwawiają. Codziennie przynoszą nam ich tutejsze szmatławe gazety. Nasze miasta są w okrążeniu, wszystkie artykuły i doniesienia wyłącznie o zwycięstwach nad Armią Czerwoną, każdego dnia nieskończone listy nagrodzonych hitlerowskim Krzyżem Żelaznym. Wszędzie czerwone *ZONDDERMELDUNG!* *ZONDERMELDUNG!* *ZONDERMELDUNG!*


Dzisiaj przysłano nam pod druty jakiegoś nowego wartownika z zabandażowaną ręką. Całkiem dla nas nieoczekiwanie mówi czysto po rosyjsku. Ma przyjemną prostą twarz. Stoi w hitlerowskim mundurze, przez ramię przewiesił automat i nas pilnuje, ale patrzy życzliwie i niegłośno, łagodnie nas przywołuje:


- Chodźcie tutaj do mnie, chłopaki. Chcecie zakurzyć? Macie! To ode mnie. Dobrze ja wiem, jak to jest, kiedy chce się zapalić, a nie masz czym. - to mówiąc, pod drutami przesuwa całe pół paczki niemieckich papierosów.


Toż to dla nas istne bogactwo! Z rozkoszą zaczynamy palić.


- A ty jesteś Rosjanin? - pyta go Mudrow. - Co to za obciachowy mundur żeś, chłopie, na siebie przywdział?


Wachman patrzy na naszego kucharza okrętowego z wyrzutem.


- Ech, kochany, nic o niczym nie wiesz i dlatego takie pytania zadajesz. A ja dopiero co trzy dni temu byłem na froncie...

- Na którym byłeś? - przekrzykujemy się w kompletnym zaskoczeniu.

- Na Froncie Leningradzkim, - spokojnie ten odpowiada. - Zostałem ranny w rękę, i tutaj mnie przysłali.

- A co z naszym Leningradem? Walczy?

- Wzięliśmy go w jeden dzień.

- Coś ty! Jak to wzięliście? Łżesz, bratku! W gazetach nic o tym nie ma!


Wzięli Leningrad... Boże-ż ty miłosierny, czy to prawda?? Wszystko, co najświętsze w moim życiu - tam! Miasto, gdzie się urodziłem, przepiękne moje miasto, matka-staruszka, żona, syn... Głębokowodna Newa, po której przez miasto płyną statki oceaniczne, granitowe nabrzeże, gdzie przesiadywałem i rozmyślałem o przyszłości, kiedy mnie wywalili ze szkoły morskiej... Wszystkie moje marzenia i nadzieje zawsze były i będą związane z moim Leningradem...


A nasz wermachtowiec zapala nowego papieroska i spokojnie dalej odpowiada:


- Czemu tak mówisz, że kłamię? W gazetach jeszcze o tym napiszą. Ludzie! Nie macie zielonego pojęcia, jaką my Niemcy dysponujemy potęgą! Jak żeśmy poszli do ataku, wdarliśmy się tam z impetem aż do samego centrum. Oczywiście, próbowali się bronić, ale kudy im do nas! Jak poszły nasze *tygrysy* na wasze domy, całe ściany się waliły, a pod nimi czerwoni całymi setkami jak te muchy padają... Jeszcze-ście nie widzieli naszych czołgów!  To bestie nie maszyny! Nie ma na nie żadnej przeszkody!

- A Ermitaż*) ocalał? - nie wytrzymałem i zadałem pytanie.

- Ermitaż? Cegła na cegle tylko po nim została. Jak spadła na niego wielotonowa bomba z nieba, tylko kurz po nim się rozwiał dookoła...



.......................................................



*) Ermitaż - słynny dawny reprezentacyjny carski Pałac Zimowy, dzisiaj jedno z największych na świecie muzeów o klasie równej paryskiemu Musee du Louvre.


Wartownik - naturalnie - kłamie. Leningrad NIGDY się nie poddał. Przez 900 dni (4 straszne głodowe zimy - chodzi o miasto leżące pod kręgiem polarnym) był w blokadzie - ale Niemcy nigdy tam nie weszli

  Contents of volume
Comments (12)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Dalej czytam. Dalej z zainteresowaniem.

PS. Czy to nadal rok 1941? Jeżeli tak, to wachman nie mógł mówić o ciężkich czołgach "Tygrys", tylko o średnich czołgach niemieckich. Prototypy "tygrysów" powstały dopiero w kwietniu 1942, a na froncie wschodnim pojawiły się dopiero w końcu sierpnia 1942 roku, właśnie pod Leningradem.
avatar
Bezcenna uwaga! BEZCENNA! Niestety, nie miałam tej wiedzy :( Nowy wachman mówi w tekście /dosłownie/ o niemieckich czołgach, że to nie maszyny, a zwierzęta. W polskich uszach czołgi hitlerowskie to tylko jedno takie zwierzę: "tygrys", dlatego, nieświadoma tej chronologii, tę nazwę tutaj wstawiłam - żeby uniknąć zarzutu, iż te zwierzęta gdzieś w tłumaczeniu zniknęły :( A jaki zatem model ich czołgu mógł wchodzić w rachubę pod Leningradem latem 1941?
avatar
Jakieś inne zwierzę?
avatar
Książkę tę pisze fachowiec-marynarz, człowiek, który - podobnie jak mój śp. Ojciec - siedział z współtowarzyszami niedoli w hitlerowskim obozie (patrz Wacław Pieńkowski "Apokalipsa: wojna 1939 - 1945 Wspomnienia wojenne", Warszawa 2013)

Jako kompletny laik, pisząc wszystkie te oje przekłady, bardzo często potrzebuję eksperckiego wsparcia... którego nie mam :(
avatar
Może jemu chodziło o "pantery"??
avatar
Emilio, pantery powstały jeszcze rok później. Teraz nie mam czasu, odpowiem, kiedy wrócę wieczorem.
avatar
PS. Wstaw mi to zdanie rosyjskie z "czołgami jak zwierzęta".
avatar
(...) WY NE WIDELI ESSIE NEMECKIH TANKOW! ZWERI, A NE MAIIIYNY.


(J. KLIMENCIENKO, "KORABLb IDET DALbIIIE" ` LENINGRAD 1973, s. 221)
avatar
Dla mnie sens jest taki: "Wyście jeszcze nie widzieli niemieckich czołgów. To dzikie bestie, potwory a nie zwykłe maszyny. Niszczą wszystko na swojej drodze!".
avatar
W cytowanej /całej/ wypowiedzi wermachtowca bardzo blisko sąsiaduje inna fraza z czołgami. Chciałam, żeby te czołgi jakoś były "zwierzęce" i się nie czołgały wszędzie, więc jako zamiennika użyłam tych nieszczęsnych "tygrysów". Mój błąd :(

W języku potocznym - a taki właśnie, niewyszukany, jest język wachmana - powtórzenia są nagminne. W rozmowach z matrosami nie silimy się na jakieś górniejsze sformułowania, wszędzie co i rusz sołdaty a to wyszli, a to poszli, a to doszli, czołgi tu, czołgi tam, wszędzie cholerne czołgi - i kłopot, o którym mowa, dla armiejców nie istnieje.

Książka "Okręt płynie dalej" - to jednak marynistyczna i wojenna beletrystyka, a zatem nieco już wyższa literacka półka
avatar
Oczywiście, że w wypowiedziach, dialogach stosuje się potoczny język. Inaczej od razu rzuciłaby się w oczy sztuczność.

Już bym to widział: Bohater, uderza się boleśnie w palec i krzyczy:
- O jejku! uderzyłem się i boli bardzo!
Ja zaś bym napisał, tak jak w życiu:
- O, kurrwa!!!
I to jest przykład na sensowne, uzasadnione użycie wulgaryzmu.
avatar
Dokładnie tak właśnie robi rasowy pisarz!

Środowisko marynarzy - to wolni, w świecie dalekim bywali ludzie. Podobnie jest z żołnierzami. Moi bracia są wojakami, jeden z nich jest także żeglarzem; mam znajomych z obu tych kręgów, więc te ich slangi znam z autopsji
© 2010-2016 by Creative Media