Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2020-06-06 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1042 |
Tłumacz potakująco kiwa głową i do nas wrzeszczy:
- Ruhe! Uwaga! W pierwszej partii pojadą jedynie marynarze, posiadający paszporty zagraniczne. Pozostali wyjadą w następnej kolejności.
- Czyli kiedy? - woła jednocześnie kilka głosów.
- Spokojnie. Na dniach. Możecie się rozejść. Ci, których wywołano, zbiorą swoje rzeczy. Jutro rano przyjadą po was samochody.
Zapada niezręczna cisza. Wszyscy cieszymy się, że koledzy wyjeżdżają, ale też im zazdrościmy. Strasznie.
- No, i czego się tak zasępiliście? - mówi któryś z tych szczęśliwców, cały uśmiechnięty-wniebowzięty. - Jutro wyjeżdżamy my, a zaraz pojutrze - wy! Najważniejsze, że zaczęli wymianę!
Racja. Co tu zazdrościć? Dzień wcześniej czy dzień później, nie ma to przecież teraz większego znaczenia. Wracamy! Sam komendant powiedział, żebyśmy się przygotowywali. Pojedziemy w następnej transzy. Po co miałby nas okłamywać? Mimo to jakieś trwożne przeczucie ściska mi serce... Ale nie, wszak wszystko jest w porządku. Nigdy nie wolno źle myśleć. Wszystko gra, jak trzeba. Podchodzę do Saszy Aristowa. Ten radośnie się śmieje i gorąco ściska moją dłoń:
- Nieźle wyszło, co? Trafiłem do pierwszej grupy! No, co ty, stary, uśmiechnij się! Co z tobą? Wy też przecież pojedziecie pojutrze! Sam pomyśl. Skoro przyszła decyzja wymiany naszych marynarzy, to znaczy, że będą wymieniać wszystkich. Przecież nasz rząd nie może jednych brać, a innych nie! Nas wzięli, a was już nie? W czym jesteśmy od was lepsi?
Jego argumenty brzmią przekonywująco, więc nabieram nieco otuchy. Przecież nas tu nie zostawią!
- Nie o to chodzi... Wiesz, stary, o co chciałem ciebie prosić? Jak to z tym wszystkim dalej pójdzie, Bóg tylko jeden wiedzieć może. W każdym razie ty będziesz w Leningradzie przede mną. Diabli wiedzą, czy z tą naszą wymianą nie poczekają dłużej...
- No, przestań! Co ty? Mówię ci: wszystko będzie dobrze!
- Słuchaj. Chcę napisać wiadomość dla matki i list do żony. Przekażesz to im?
- Co za idiotyzm! Oczywiście, że przekażę. Też mi pytanie... Idź napisz, a ja w tym czasie poskładam swoje manatki. Tylko wiesz: niech to będzie mała karteczka, żeby jej nie znaleźli, jak będziemy przekraczać granicę.
Idę do baraku, biorę kawałek kartki i zapadam w zadumę. Co takiego im napisać, żeby wszystkich uspokoić, żeby wiedzieli, jak bardzo ich kocham, jak strasznie trwoży mnie myśl, co z nimi się teraz tam w okrążonym Leningradzie dzieje... W krótkiej zapisce wiele przecież nie zmieścisz.
W końcu napisałem:
*Żyję. Jestem w Berlinie wraz z naszą załogą jako internowany. Mam nadzieję na szybki powrót do domu. Opiekujcie się syneczkiem. Trzymajcie się dzielnie. Bardzo was kocham i chronię w swoim sercu. Sasza opowie całą resztę. Całuję - Jurka*