Go to commentsBez nadziei...
Text 3 of 4 from volume: 2020
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2020-07-12
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views764

Muszę budować siebie od nowa

Szyć centymetr po centymetrze

Chociaż trudno przychodzą słowa

Gdy są rzucone wolne na wietrze


Marzenia mym materiałem

Myśli spoiwem

Jak nic ta cała konstrukcja

jak bańka mydlana się rozpłynie


Może ucieknę przed cieniami

ukryję się w swoich snach

Potwory szarpią materiałem

Myśli rozwiał wiatr


Wyruszam w neurotyczną krainę

Tam zatracę się cały

Z kałuży łez znów wypłynę

Nowy Ja, poukładany


Będę miły, dobry

Spokojny i na czas

Ładny i zadbany

Prawie bez żadnych wad...


Lecz znów będzie ta godzina

maskarady skończy się czas

I opadnie złudzeń kurtyna

A na scenie będę sam


I znów taniec się zaczyna

Budzi się przyjaciel strach

Na szyi się zaciska lina

Złość przykrywa płacz


Osobowość znów umiera

W rękach nowa twarz

Opadła złudzeń kurtyna

Umarłem z nią, znów Ja


I choć znów się skryję

Pod pozorem dobrych cech

To zawsze i tak wypłynie

Pot, udręka, krzywda, krew


I choć znów spróbuję

Bez nadziei znowu żyć

To i prędzej mnie zatruję

Mej rozpaczy cichy jęk


  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Muslę że wierszyk jest mocno egocentryczny- JA ! Ja mam problemy .
Choć ładnie napisany .
© 2010-2016 by Creative Media