Text 112 of 142 from volume: tęsknoty
Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2020-11-04 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 884 |
park we mgle pachnie deszczem
ławka pod klonem drzemie w ciszy
malowanych liści
na niej przycupnięty bezdomny kot
śledzi mnie wzrokiem czeka na mój ruch
na głos na zainteresowanie gest
jeszcze wczoraj pysznił się domem
miał puszysty kocyk miseczkę
może kogoś kochał może mościł się na kolanach
nadal patrzy a ja tonę w nefrytowych oczach
siadam obok na ławce
i biorę w objęcia mruczący skarb i jutrzejsze dni
pełne ciepła i miłości
ile takich ławek jeszcze spotkam
ile inni miną obojętnie
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Kot za nią okiem błyska
Nefrytowym, kochać gotowy
Po grób koci, nas ozłocić
Po mogiłkę swoją,
Lecz...
Ludzie się czarnych kotów boją.