Text 111 of 134 from volume: tęsknoty
Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2020-10-16 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 844 |
mglisty poranek tętniący melancholią
wywabił mnie z domu
jeszcze jeden krok i jeszcze jeden
i las natchniony ciszą
wyciąga po mnie ramiona
brnę wśród wilgotnych miękkich traw
chłonąc z rozkoszą zapach grzybów roślin błota
promienie złotowłosego słońca
wskazują mi drogę
tu sosna zachwyca orzeźwieniem
tam majestatyczny dąb kusi szkarłatem i muzyką liści
tu wiewiórka tam dzięcioł
tam świerk sypie szyszkami
tam jeżyny usiłują mnie zatrzymać
kosztuję kilka owoców spragniona słodyczy
po chwili
oczarowana wszechobecnym pięknem
uśmiecham się do siebie i wracam
zabierając z sobą moc wrażeń
srebrne nitki babiego lata
i parę podgrzybków