Go to commentsZakaźnicy
Text 146 of 255 from volume: Mioklonie
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2020-11-08
Linguistic correctness
Text quality
Views1003

najeżenie. wysuwają się kolce. 

idziemy powoli przez wiatr. gęsty. 

granica. przekraczamy ją, przedeptujemy. 


miasto rośnie na wzgórzu. cicho! 

- truchtamy zgięci w pałąk 


kropelki barwione na biało. 

kombinezony przylegające do ciał. 

czerwień o metalicznym posmaku. 


dźgamy na oślep. zawsze kogoś się trafi: 

a to dziewczyna się nawinie pod ostrze, 

a to para staruszków, czy chłopiec 

tuż przed pokwitaniem (tymczasowy, żółto-siny 

mózg prześwituje przez czaszkę) 

który nie zdąży odskoczyć 


i - wpust. wstrzyknięcie. szpetne guzy 

maleją, skóra ukłutych przestaje wyglądać 

jak zmięty pergamin (krótko to się widzi 

pacjenci mimo woli - przeważnie 

uciekają z wrzaskiem 

niczym podechrzczone czorty 

demony opuszczające niematerialne 

ciała innych demonów) 


liżą ranki wlotowe, ryglują drzwi. niektórzy 

- niedostatecznie biegli w symulanctwie 

- warczą, jak kopnięte burki 


od żadnego nie idzie usłyszeć dobrego słowa 

nie mówiąc o podziękowaniu. gardzą nami 

w zasadzie bez powodu (nie, żeby zaraz 

marzyły nam się koperciątka wypchane 

drogocennym papierem, bombonierki i flachy 

czołobitność, padanie na kolana 

ale... wiadomo: nieuzasadniony lęk 

zgrywanie wielce uciśnionych 

czy wręcz nienawiść... no jak tak można...) 


wymykamy się również - cichaczem 

tyle miast jeszcze 


...jeśli ktokolwiek okaże wdzięczność 

(marne szanse, ale co szkodzi nie tracić nadziei) 

- będziemy go tak długo szczepić 

aż zakłujemy na śmierć 


nie bójcie się 

no, ej...

  Contents of volume
Comments (7)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Wiersz doskonały :)

Z podziwem :)
avatar
Wiersz nie jest ani bezbłędnie napisany, ani znakomity.
Przebicie dna, brak skali.
avatar
Przedmówco - wyjaśnij, jeśli nie jesteś trollem, oświeć mnie,c o tu dennego.
avatar
Jak Ci w dupę wbiją strzykawkę, to zrozumiesz sens swojej poezji
avatar
Zakaźnicy
Jak ci dzicy
I rzeźnicy
Wciąż jeździli
Po stolicy

Lud się kulił
Kaszlał kichał
Do ścian tulił
Modlił do Matuli
avatar
od żadnego nie usłyszysz dobrego słowa
każdy się po swoich kątach chowa
taka ta pandemia straszna choć nie nowa
avatar
będziemy go tak długo szczepić
aż przestanie palić w końcu także nie pić
umrze na stadionie taki wszystkich koniec
© 2010-2016 by Creative Media