Go to commentsTo gdzie jest miejsce dla Autora?
Text 20 of 61 from volume: Pisane pod ścianą
Author
Genretextbook
Formprose
Date added2021-01-23
Linguistic correctness
Text quality
Views1168

Trawestując Mistrza, powiemy:


Kiedy, poeto, w miejscu stoisz

i płodzisz strofy wciąż te same,

biedny czytelnik ma przystanek...

i z innym już autorem ból swój koi.


To nie ty Odbiorcy, a on tobie wyznacza poetyckie standardy, i albo do nich dorośniesz - albo świat o tobie zapomni. Los porzuconych przez swoich fanów artystów powszechnie jest znany:


- światowej sławy piosenkarka i aktorka kina amerykańskiego, Judy Garland, odsunięta od sceny w wieku -dziestu lat odeszła w alkoholowy niebyt;


- tłumaczony na wiele języków Jerzy Kosiński


/którego ostatnimi słowami były: *Kładę się teraz do snu na trochę dłużej niż zwykle. Nazwijmy to wiecznością.*/


skończył w Nowym Jorku z plastikową torbą na głowie, i milion kolejnych, tym podobnych przygnębiających przykładów może sobie podarujmy.


Nikt nie chce być sam, samotny, osamotniony, porzucony. Rosyjski XX-wieczny filozof, Borys Wyszesławcew, twierdził, że człowiek jako homo socialis jest istotą społeczną, ściśle uwarunkowaną przez własne środowisko tak rodzinne, jak sąsiedzkie, kulturowe, religijne itp., itd., i bez bliskości stałego partnera, przyjaciół, fanów, swego *stada*, kościoła zwyczajnie duchowo i cieleśnie po prostu obumiera.


Jeżeli jako twórca chodzisz po świecie Bożym kompletnie wyautowany, gwiżdżąc na to, co o twoim dorobku myślą inni, jeżeli odcinasz się od własnej widowni, blokujesz ze sobą wszelki kontakt i żyjesz zapuszkowany w swojej własnej wieży słoniowej etc., etc., to znaczy, że... masz spory problem z samym sobą??


Pora wreszcie zrozumieć: to Odbiorca rozdaje wszystkie nasze karty.




TO GDZIE JEST TUTAJ MIEJSCE DLA AUTORA?



Nigdzie. N I G D Z I E. Pisarz - podobnie jak wszyscy inni artyści pędzla, dłuta, batuty, kina, cyrku, tańca, sztuki garncarskiej czy bel canto - jest człowiekiem, za wszelką cenę pragnącym zachować swoją anonimowość, i zrobi wszystko, by tej anonimowości do upadłego bronić wprost jak tygrys. To stąd się biorą te wszystkie wymyślne artystyczne pseudonimy, awatary, nicki, doklejone wąsy, odmłodzone focie, silikonowe usta i podretuszowany w blurbie, zawsze olśniewający życiorys.


Co nie wyklucza przecież n o r m a l n y c h relacji z ludźmi: spotkań autorskich, uczestnictwa w wideokonferencjach, prowadzenia wirtualnej korespondencji, życzliwej tolerancji dla głosów nie zawsze przecież łaskawych, wywiadów w mediach itd., itd.


Co bardzo znamienne, całkiem inaczej zachowujemy się jako autorzy, i całkiem inaczej - jako Czytelnicy. Spójrzmy chociażby na to nasze własne kameralne podwórkowe publixo. Po publikacji tak przez nas wychuchanego, wypieszczonego tekstu wręcz *czyhamy* na bodaj cień jakiegoś /wyłącznie pozytywnego/ odzewu, na cień cienia - i wszystko gra...


do czasu, aż ktoś z komentujących tak nam z grubej rury dowali za przecinki, za nie taki zapis, za poglądy, za przynależność, za dziadka w wermachcie, za.., za... i za..., że aż przysiądziesz! - a wtedy strzegł ich Bóg!


Co jako Czytelnik /będąc jednocześnie Autorem/ robisz? To samo? Dowalasz z rury jeszcze grubszej?


Jako ludzie mamy tysiąc Janusowych twarzy: jednocześnie jesteś ojcem rodziny, handlarzem nieruchomościami, prezesem miejscowego kółka AA, poetą, parafianinem, obywatelem, karciarzem, Polakiem, kibicem łódzkiego *Kolejarza*, synem, sąsiadem itp., itp.


Nie może jednak tak być, że dla siebie masz jedne, a dla drugich całkiem inne standardy. Nie możesz oczekiwać, że wszyscy będą ciebie po rękach całować, a ty w podzięce każdego potem przetrzesz przed sitko.


Złota reguła etyczna brzmi: *Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe.*



  Contents of volume
Comments (16)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
I jak tu się z Tobą, Emilio, nie zgodzić? Jestem tego samego zdania. Myślę jednak, że nie do wszystkich ten przekaz dotrze. Do niektórych, ani teraz, ani później... Nigdy. Bo to zależy od kultury osobistej, a są takie osoby, tutaj także, co z wielką lubością innym czynią to, co im niemiłe. I tu nawet Święty Boże nie pomoże. Taka ich natura... nienawistna i chamska.
avatar
Rzeczowo, fachowo i komunikatywnie.
W początkowej strofie zmieniłby ostatni wers na:

i z innym twórcą ból swój koi.

Wers ten, podobnie jak trzy poprzednie, miałby 9 zgłosek.
avatar
Miejsce autora jest między wersami. Tam sam siebie lokuje i definiuje. I z taką definicją pozostaje również post mortem.
A portale nie stanowią o jego pozycji, bo traktują nie o jego tekstach, lecz o internetowej osobie.
Skrajną naiwnością jest przeżywać oceny i opinie większości metrowych czytaczy, komentujących. To swiatek najwredniejszych klik i twa.
Nawet poczytność wyrażona w skryptach stron bywa sciemą, np. mój pierwszy zamieszczony tutaj tekst ma ponad 1100 odsłon (na portalu, którego bazą jest kilku stałych / starych userow - what way!? :D )

Autor tekstu niczego nie czerpie z miejsca o takiej specyfice. Nawet niczego nie wnosi, bo jest z góry ulokowany w zbiorach "swój; wróg". Twórczość ma tu znaczenie marginalne.
avatar
* netowych czytaczy
avatar
Straszne bzdury. Kosiński sam sobie założył torbę na głowę. I to nie był jego koniec, tylko początek.
Garland odsunięta od sceny? Musieli by scenę odsunąć razem z Garland.
avatar
1. Człowiek potrzebuje innych ludzi. Autor pokazuje swoje prace, ponieważ jest żądny kontaktu z innymi ludźmi i ciekawy ich reakcji na własną osobę.
2. Człowiek jest przeważnie bardzo wrażliwy na swoim punkcie. Autor jest przeważnie bardzo wrażliwy, jeśli chodzi o jego prace. Ergo, zła krytyka bardzo boli.
3. Człowiek, którego boli, często krzyczy i szuka jakiegoś sposobu na uśmierzenie bólu. Autor, którego boli negatywna krytyka, używa agresji, odwracając swoją uwagę i starając się odwrócić uwagę innych od własnych błędów. Rzadko który autor przełyka gorzką pigułkę, przygląda się krytycznie swoim pracom i próbuje coś poprawić. Zawsze istnieje też ryzyko, że rada krytyka nie jest dobra.
4. Człowiek, którego boli, a na ból nie ma lekarstwa, albo przyzwyczaja się i cierpi w milczeniu, albo rzuca się i szuka wszędzie ulgi w cierpieniu, także u oszustów i szarlatanów. Autor, który cierpi i widzi, że na negatywną krytykę nie ma lekarstwa, albo wycofuje się i liże w samotności rany, albo łączy w kliki i tworzy "czarną listę" wrogów. Zawsze jest możliwe, że autor prac niezbyt udanych znajdzie też swoich fanów.
avatar
Co z tego wynika? Nic! Jak reagujemy na krytykę, wynika z naszej osobowości, wychowania i rozwijania się. Doświadczeni mądrzy ludzie mówią, że najlepiej na krytykę nie odpowiadać. Co z nią zrobimy, to nasza sprawa. Czy zastanowimy się nad argumentami krytyka, czy może je nawet uwzględnimy, czy też może machniemy ręką, uważając, że nie ma racji. Albo ma rację, ale jakąś swoją, ze swoją wizją.
Emilio, twoje apele przeciwko blokadom nic nie dadzą. Blokady są tylko mniejszym złem, bo dzięki nim rodzi się mniej agresywnych wypowiedzi.
avatar
Ape pisze:
"A, i w drugą stronę:autor wszelkie uwagi o utworze traktuje jako napaść na swoją nieskalaną osobę."

Ape, a co powiesz o autorze, który stosuje blokadę profilaktycznie, nie mając jeszcze żadnego złego doświadczenia z konkretną osobą?
Czy powyższe zdanie pisałaś o sobie? Mam na myśli zablokowanie mi możliwości napisania komentarza pod twoimi tekstami.
avatar
"dzięki nim rodzi się mniej agresywnych wypowiedzi.," - Lily, mniej pod tekstem autora, więcej w komentarzach pod innymi, albo w samodzielnych publikacjach, minutach przy komentarzach itd...
Mniej rzetelnych ocen, mniej szansy na rzeczowe wymiany warsztatowe, na choćby próby obiektywizmu oceny, mniej miejsca na sensowną dyskusję o twórczości.

Takiej atmosfery jak tutaj nie spotkałam na żadnym innym portalu. Tutaj najwięcej miejsca jest na pole walki. A nowi pojawiają się i z reguły szybko znikają. Pozostaje stara gwardia we własnym sosie. I pozostają gnioty, których nie ma możliwości skomentować.
avatar
* minusach, a nie minutach (literówki z powodu podpowiedzi w tel.
avatar
Ape, naprawdę w moich powyższych komentarzach jest agresja? W pierwszych komentarzach określiłam sytuacje, o których pisze Emilia, autorka głównego tekstu. Starałam się to zrobić rzeczowo.
W moim zapytaniu o blokadę profilaktyczną jest opisana konkretna sytuacja w zderzeniu z twoim opisem. I gdzie tu agresja?
Moje szczere zdziwienie, bo ciągle nie mogę zrozumieć jej blokady, a odpowiedzi jak nie było tak nie ma.
Gruszko, pod wieloma względami masz rację.
Mnie już tu praktycznie nie ma.
A co do innych portali, to nie wiem, ale czasem w niektóych komentarzach ktoś coś pisze właśnie o innych portalach i wynika, że złośliwość jest wszędzie. W co wierzę.
avatar
Lily, mnie tu już też prawie nie ma w sensie "społecznościowym". Gdy coś mi się napisze nowego, to wklejam, rzadko odnoszę się w komentarzach.
Inne portale znam, bywałam bardzo aktywna. Takiego poziomu złośliwości i wrogich zachowań nigdzie nie zaobserwowałam. I takiej sztywności tej atmosfery. W końcu z jakiegoś powodu niewiele osób zagrzewa tu miejsce na dłużej.
avatar
Ape, na jakim poziomie? Takie wyrażenie brzmi już obraźliwie, ale niech tam.
Chodzi mi w końcu tylko i wyłącznie o konfrontację wypowiedzi z zachowaniem. Piszesz to, a robisz tamto. Nie pasuje, więc pada pytanie. Pytanie należy do normalnych ludzkich zachowań. Logika.
Zarzucanie, że pytanie o wyjaśnienie jest na jakimś innym poziomie, jest już próbą manipulacji.

Widzę, że kontakty na żadnym poziomie nie są możliwe. Więcej pytać nie będę. Życzę samych komfortowych komentarzy.
avatar
„Jeśli przyjdzie Państwu do głowy odpowiadać na ten post, to proszę uwzględnić, że nie jesteśmy na “ty”, więc proszę łaskawie nie pisać do mnie “Łukasz”. Niestety, pracownik agencji obsługującej profil T-mobile natychmiast odpisał: „Łukasz, dziękujemy za Twoją opinię”.
Takie to są nasze internetowe obyczaje.
Pani Ape, nie ma żadnych porachunków. Z tego pieca chleba nie będzie.
avatar
"Zgodnie z zasadami netykiety w internecie zwracamy się do siebie na ty. Administratorzy kont firmowych mają pełne prawo w komentarzach zwracać się do nas po imieniu, bo w internecie, a szczególnie w mediach społecznościowych, kontakt powinien być jak najbardziej bezpośredni. Taka sama zasada obowiązuje na forach internetowych, w dyskusjach w komentarzach, czy w Facebook’owych grupach – jeśli wewnętrzne regulaminy nie stanowią inaczej, mamy pełne prawo zwracać się do internautów po imieniu. Z reguły po imieniu zwracamy się również do internetowych twórców – używanie formy Pan i Pani dla wielu z nich jest bardzo kłopotliwe."
avatar
Gdzie jest Autor w swoich tekstach? Im bardziej go tam prywatnie nie ma, tym lepiej dla literatury.
© 2010-2016 by Creative Media