Author | |
Genre | adventure |
Form | prose |
Date added | 2021-05-03 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1012 |
- Towarzyszu pułkowniku. U mnie jest już medal, ale chciałbym mieć jeszcze jeden. Ten, który mam, radziecki. Ale polskiego jeszczio niet - Czernousow odchylił klapę wojskowego płaszcza i zademonstrował dyndające cacko.
- No dobrze - odwrócił się pułkownik. - Możecie wziąć udział w akcji. Ale przypilnujcie mi w czasie szturmu tego tu, mordokleja - wskazał na Tomusia, który żuł cukierka.
- Tak toczna, towariszcz komandir.
Tomuś żuł mordokleja. I jakby się doklejał do Czernousowa w czasie marszu. Podchodzili blisko, po cichu, nieopodal słychać było odgłosy toczących się armat i rozkazów wydawanych w obcym języku.
Nagle, akurat w tym samym momencie, kiedy Tomuś mlasnął, niebo przciął błysk. Jeden, drugi, a potem trzeci. Czerwone serie.
- Huuuurrrraaaa!!!!!!!!!!! - zawył Czernousow, a wraz z nim cały batalion.
Zwalili się jak niedźwiedzie na gniazda karabinów maszynowych, wygniatając je niczym brzęczące osy.
Czernousow policzył po akcji tych co wziął do niewoli. Było ich 375. Z czego tylko trzydziestu nadawało się do uprawiania seksu. Reszta poszła na roboty.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
(patrz tytuł i wcześniejsze perypetie wszystkich tych bohaterów)
Przeczytajmy uważnie ostatnie szumne frazy
Dobromir. Twoja wiedza jest wszechstronna.
Pani Emilio. Pani wie, że Panią lubię. Więc komentarz jest zbędny.