Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2021-06-05 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 753 |
Stary Jakim syneczkowi swojemu
Kupował zawsze malowane obrazki
I po ścianach w chałupie potem rozwieszał.
Obaj przed snem lubili się im przyglądać.
Niestety, któregoś lata zagniewany Bóg
Na ich wioskę się uwziął
I zesłał na ludzi pożar.
A u Jakima przez całe jego życie
W skrytce uzbierało się 35 rubli srebrem.
Kiedy na ich dachu pojawił się ogień,
Zamiast najsampierw jak najszybciej
Wynieść z izby ten skarb,
Rzucił się do tych obrazków
I w pośpiechu zaczął je z dzieckiem zdejmować;
W tym samym czasie jego baba
Ratowała święte z ołtarzyka ikony,
A tu trach! zapadł się cały strop!
Nasz Jakim całkiem zgłupiał!
W pożarze w jedną srebrną grudę stopiły się
Wszystkie jego oszczędności,
Za co mu dali u lichwiarza
Zaledwie jedenaście rubli...
- Oj, bracie, bracie! Drogo ciebie kosztowały
Te synka malowane obrazki!
Pewnieś je w nowej chałupie też powiesił, co? -
Zapytał Wierietiennikow dziadka.
- A jakże inaczej? Powiesił żem je
Wszystkie co do sztuki. Są też nowe, -
Odparł Jakim - i zamilkł.
Przyjrzał się pan staremu oraczowi:
Pierś mu zapadła; brzuch przyklejony do krzyża;
Wokół oczu i ust głębokie zmarszczki
Jak pęknięcia w zaschłej glinie.
I sam on do matki-ziemi podobny kapka w kapkę:
Szyja bura, jak ta skiba odcięta sochą,
Twarz ceglasta,
Ręce suche, spękane jak z kory drzewnej,
A włosy barwy popiołu.
1865
ratings: perfect / excellent
Historia godna opisania.
Szkoda, że tego nie potrafię Państwu pokazać ;(