Text 63 of 255 from volume: Arcydzieło
Author | |
Genre | popular science |
Form | prose |
Date added | 2021-06-07 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 860 |
Jestem prezydentem Republiki bananowej. Nie wiem dlaczego tak mówią o mojej Republice. Przecież tutaj nie rosną banany.
Bynajmniej nie na drzewach.
Co u nas rośnie? Cebula. Pola cebulowe rozciągają się od ziemi aż do nieba. No, może nie aż tak, jakby pomyślał niejeden ultrakatolik. Chodziło mi o horyzont.
Mamy bardzo dobre stosunki z Polską. Zdaje się że tam rządzi taki mały przygłup. Nie wiem jak mogli go dopuścić do władzy. Ale widocznie potrzebowali taką niemotę.
Mnie to jest wsjo egal.
Najważniejsze żeby kontrakty były dotrzymywane. A mam tam coraz śmielsze widoki na eksportowanie cebuli.
Katolików u nas co niemiara. Tylko że u nas nie ma tylu kościołów. I jak już się kogoś pochowa, to nie ma zwyczaju, żeby go odkopywać.
ratings: perfect / excellent
Gdybyśmy tylko się wysłuchali w głos cudzoziemców, którzy mówią/piszą o nas poza Polską, mocno by to nas chyba zdziwiło
my dla innych jesteśmy
cebularzami
Łatwiej o kogoś, kto mieszka za granicą, ale wywodzi się z tego samego kręgu kulturowego. W każdym razie w obszarze języka polskiego.
Z zewnątrz łatwiej jest wszystko dostrzec. Patrzy się na ten gulasz z pozycji kucharza. Albo pomocnika kucharza, jeśli nie chcesz się za bardzo angażować. Gulasz jest tym bardziej wyrazisty, im bardziej podchodzi do wżenia. Zawsze jest aktualne pytanie, kto podkręca gaz. Nawiasem mówiąc cebula jest nieodzownym składnikiem dobrego gulaszu.
Historia lubi się powtarzać. Ponieważ ludzie nie wyciągają wniosków. Może naprawdę nikt nie zauważył, że w ostatnich dziesięcioleciach można było w sklepie przebierać w bananach? Można się przyzwyczaić do dobrobytu. Tylko że potem hce się jeszcze więcej. Tylko czego?
Pierzyna, łacina i dziecina.