Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2021-07-20 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 825 |
nie wyemigrowaliśmy na przeciwległy kraniec.
cieszyć się, załamywać ręce, siwieć ze zgryzoty?
tam — postmoderna w rozkwicie;
kule, powiedzmy, że szklane, pełne pamiątek,
zaprzeszłych światów nie do ruszenia. osobistych.
ludzi tam, aż gęstwina. wyrastają tłumy bonsai.
różni: Barańczak, Igo Sym, całe parseki artystów
niewartych uwagi, hektopaskale ich szmir.
i miligramy talenciarzy. wagabundów na kopy,
zamulaczy, śladowe ilości metafizyki. tej prawdziwej.
szmalcownicy i szlachetni, mędrcy, podrzynacze
gardeł. po paru z każdego plemienia:
ci, co grali klaunów i kilku, którzy — wbrew woli —
nimi byli; oszuści, ludzie-trillwave, cwaniacy,
chciwcy jak on. jak ty, tamten pan z pociągu,
baba mijana w sklepie,
jak ci, których nie będzie ci dane poznać.
pamiątki, ech — tych jest najwięcej. wzrok można
spisać, niczym ołówek, stępić, jak rylec, próbując
przyjrzeć się choćby ułamkowi procenta zbiorów.
rowerki, pióra wieczne, pióra chwilowe, którymi
da się napisać jedynie datę swojej śmierci,
maszyny underwood, remington, pędzle, palety,
zużyte kalki, prezerwatywy,
naboje, łuski, pistolety. też remingtony.
stoimy po kolana w piasku, wyciągamy ręce.
ktoś, wymownie, milczy, że przecież nic tam nie ma,
bo nie miało prawa być.
to chyba nawet ja, ale głowy nie dam.
dążcie. dążmy.
ratings: very good / very good