Go to commentsokazyjnie sprzedam skrzydła sztucznych motyli
Text 61 of 81 from volume: Zachód
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2021-09-04
Linguistic correctness
Text quality
Views919

cicho

nic już nie mów plastikowy herosie

jest noc aksamitna jak skóra Wenus

latarnia zagląda przez witrynę

do rana


kurz zamiecie z półek

pierwszy klient z parasolem

mokrym od łez

na nie ma być przecena w przyszłym tygodniu

będzie handlowa niedziela

po mszy


pójdą na pniu

ludzie potrzebują taniego towaru

czekam więc w kącie sklepu za cztery złote


miłość made in China


  Contents of volume
Comments (17)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
A to się handlorz trafieł!;)
avatar
Głupi koment, ale czego się spodziewać...
avatar
Głupi wiersz, ale czego się spodziewać.
avatar
Napisz lepszy.
avatar
Przepraszam autorze, ale potknęłam się o te skrzydła. Nie twierdzę, że wiersz nie może się podobać. Pisywałeś lepsze.
avatar
Coś ty! Nie będę pisać o sztucznych skrzydłach.
avatar
Nie pierwszy raz się potykasz.
I niekoniecznie na sztucznych skrzydłach.
Niemniej ołowiu masz dużo, więc jakiekolwiek skrzydła by się zdały.
avatar
Ha!Ha! I kto to pisze?:)
avatar
Szkoda mojego czasu.
avatar
Borbolenthina, ośmieliłaś się nie pochwalić "mistrza".
Mistrz, jak coś już napisze, to prawie, jak arcydzieło.
Mantra dla maluczkich, a wiersz dosyć przeciętny. Nie widzę spójności z chińskimi skrzydłami i dyskon za cztery zet absolutnie mi nie psuje, zaś złośliwość do niedziel handlowych ma podtekst polityczny i dotyka również kościoła tak, jakby każdy musiał być ateistą, bo to mistrz, czyli narrator buduje co wolno, a co jest naganne. Polityka wmieszana w poezję gwarantuje upadek poetyckiego fortepianu na bruk i ideały nieskończonej różnorodności toną w zalewie lewackiej poprawności.
Stąd miałkość i poetycka dywersyfikacja, czyli nie ma strat (gniot), ale nie ma i zysków (wiersza), czyli czytelniczych ochów i achów.
Wysiłek bycia oryginalnym spalił na panewce, podobnie, jak celowe oczekiwanie na szczęście, czy dużą wygraną. Te ingrediencje przychodzą bez zapowiedzi... nieoczekiwanie, jak wena, która nigdy nie pyta o entrée.
avatar
Miało być "dyskont" i "pasuje".
avatar
No i natychmiast oszołom knedel się melduje.
Jakże by inaczej nie-mistrzu :)))
avatar
Nie przejmuj się puszczyku knedlem.

Od czasu pobytu w "Hitlerlandii", facet ma woreczek na zawiasach (żółciowy), żeby nie było na mnie, że jakiś inny.

Ciao
avatar
Rzecz o powszechnej wszędzie dookoła nas koszmarnej tandecie

na sprzedaż skrzydła motyli sztuczne;
złotousty heros plastikowy;
niedziela /ten od zawsze u chrześcijan dzień święty/ handlowa;
ludzie potrzebują taniego towaru /w promocji i z przeceny/;
sklepy z ofertą w cenie 4 zł sztuka;
chińskie podróbki;

........................

fachowcy bez szkoły;
eksperci z bożej męki za pieniądze;
ciuchbudy;
ersatz, ersatz, ersatz;
surogaty;
zamienniki zamienników;
na okrągło gadka-szmatka;
mleko chude bez laktozy;
masło masłopodobne;
wszystko jednorazowego użytku;
mix miodów z UE i z innych krajów
i tę litanię każdy sobie dośpiewa już dalej sam
avatar
miłość made in China

(patrz konkluzja)


Tandeciarstwo, cwaniacka papranina, kolesiostwo, w każdym polskim domu kopciuch, nauczanie i służba zdrowia bardziej niż zdalne

- słowem nic świętego! -

i zamiast wyśrubowanych standardów, godnych europejskiego nieśmiertelnego narodu - wypłaty na poziomie socjalu i 500 plus na codzienną flaszkę.

Alleluja - i do przodu!
avatar
No nie powiem...

Tytuł nawet, nawet.
avatar
Trwa wyprzedaż w najlepsze, bo głupota nie odróżnia cymbałków od fortepianu.
© 2010-2016 by Creative Media