Text 183 of 204 from volume: Wolna przestrzeń
Author | |
Genre | prose poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2021-10-22 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 870 |
Strzec się próchnicy
Wicher przybywa
Coraz mocniejszy i silniejszy
Jak wyrwidąb
Badając byty w zdrowiu
I sile zakorzenienia
Piły tysięcy strażaków
Utkwiły w pniu spróchniałych drzew
Z przygniecionych samochodów
Wydobywając nieszczęśników
Powoli
Oczyszcza się teren z wraków
A byty zdrowe
Posiądą ziemię na własność
ratings: perfect / excellent
a ta u nas leży na obu łopatkach.
W rezultacie próchnica zżera nie tylko wszystkie przydrożne drzewa, ale także głowy kierowców, którzy między tymi drzewami - już drugie stulecie - jadą codziennym pijanym slalomem.
Staropolska mądrość głosi:
Czego Jaś się nie nauczy, Jan nie będzie umiał!
W Polsce nasze tak zdolne dzieci uczymy nie wiedzy, a bezmyślności!
(vide optymistyczny finał)
ale wciąż ci sami kierowcy ścinają przydrożne /spróchniałe/ drzewa - i wszelkie życie na swojej pijanej drodze!
Każdego roku w Polsce dochodzi do ponad 30 tysięcy wypadków drogowych, a na jezdni ginie ponad /średnio/ 3 tysiące Polaków. To tylko liczba ofiar śmiertelnych. Ile jest rannych i dozgonnych kalek?? 3 x tyle?!
To warstwa metafizyczna, w której mowa o próchnicy, jaka toczy nasze martwe serca. Zmurszałe próchno - to namacalny objaw śmierci