Go to commentsWitryfikacja (poemat :)
Text 203 of 255 from volume: Mioklonie
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2022-01-12
Linguistic correctness
Text quality
Views777

jak to się mówi: monday — mold day. 

trzeba to przyjąć na chłodno, w zasadzie 

— pogodzić się. kolejny tydzień do zlecenia. 


wybijam się na niepodległość, uciekam spod 

panowania kalendarzy i zegarów. ten tekst 

nie ma racji, to kłamczuszek. mówi języczkami. 


te — dosyć szybko zostają przeistoczone 

w obsypujące się z drzew niczym liście 

słoneczne refleksy. 


snuję się po chacie. `drzwi zmieniły się w ścianę 

i już nie wyjdziesz` — mówi ktoś w  drugim pokoju. 

mieszam w saganie z zupą. rozdygotana taśma, 

machina do nawijania szajby wymaga remontu. 


jutro — Święto Tribali. w telewizji znów będą 

transmitowane przemarsze uśmiechniętych karków 

pyszniących się zakwitającymi na bławatkowo 

niemodnymi dziarami. 


gotuje się. trzeba zdjąć z ognia rodową emalię 

(służy już trzeciemu pokoleniu, pobabciny gar). 


nalane, paruje w misce. żółte i z kosteczką. 

chyba nie będzie mi smakować 

(przypominam: tekstowi się łże). 


wewnątrz maszynki ktoś się gnieździ. 

może obrał ją za tymczasowe lokum. 

w najgorszym razie: osiedlił się jakiś 

cholerny żul, co będzie szantażować: 

`daj na bro, albo całkiem poplączę taśmę`. 


mam zamiar zostawiać ex-librisy. gdzie tylko 

się da. wyjść i pieczętować okolicę. 

naklejać wlepki, mazać `graffiti` po przystankach 

i kontenerach na używaną odzież, 

po wiatach śmietnikowych. 


licząc na odzew. że nawiążę kontakt 

z kimś, kto podzieli się ideą, większą 

niż ta tutaj: żreć, istnieć, cieszyć się 

z byle czego 

(gęsto, wstecznie i do własnej głowy daleko). 


że zza bloków, spomiędzy siedzeń ostatniego 

ikarusa, który kursuje na regularnej linii 

wychynie On. mój dekonstruktor, cały w 

rozkwieconych dziarach. przystawi mi 

pieczątkę na środku czoła 


i będę miał z czym się obnosić, 

co pokazywać z dumą 

na zjazdach eks-gimbusiarstwa 

na zlocie honorowych twórców memów 

(choć coś mi mówi, że mało kto zwróciłby 

uwagę, mój nowy look spotkałoby się 

z raczej  chłodnym przyjęciem). 


pierwsza łyżka. fuj. smak zupy przywodzący 

na myśl awaryjny rzut ścieków 

albo wojnę w Somalii. 


ten tekst ciągle kłamie. to dosyć prosta 

rymowanka. pleśnieje mi się bez powodu. 

wielkie idee bywają niestrawne 

jak przedwczorajsza kaszanka. 


maszyna pracuje coraz głośniej. zaglądam. 

kto tam wpuścił wytatuowanego lumpa?

  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Doceniam autora, tak samo, jak  cenie sobie bombki na choince, daje to jakąś atmosferę i nic poza tym. Dla mnie to tak samo ciężkie, jak święta komercyjne.
avatar
Hmm... dziękuję za komentarz. Ale wcale nie uważam, jakby to było szczególnie ciężkie, ani -w jakimkolwiek stopniu - błyskotką, wydmuszką, ozdobą samą w sobie...
avatar
Ja też odbieram jedynie atmosferę zapisaną dość sprawnym słowem .
Ale tak naprawdę o czym to jest ?
O jakiś potrzebach ...... ? Coś kłamie ?
Nie chciało mi się doczytać i zastanowić .
Mamy czasy ,, bez rozwodzenia ,,
Poproszę - do rzeczy i w punkt :-))
© 2010-2016 by Creative Media