Go to commentsRozdział 23. Serce szofera /2
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2022-01-18
Linguistic correctness
Text quality
Views680

Rzeczywiście. Na bruku leżała skrzyneczka, z której walił gęsty dym. Podejrzane wdowie portki ulotniły się. Po raz ostatni pojawiły się między dwoma kłębami - i przepadły z kretesem. Ostap w grobowym milczeniu wściekle wyrywał się już nie dwum, a całej szóstce masek-pe-gasek.


- Poza tym, towarzyszu, został pan ranny odłamkiem w rękę. Proszę się nie złościć, obywatelu! Pan przecież wie, że w mieście wciąż trwają manewry. Zaraz pana zabandażujemy i odniesiemy na noszach do schronu przeciwgazowego.


Wielki Kombinator nijak nie potrafił zrozumieć tego, że wszelki jego opór jest teraz daremny. Gracz karciany, który o świtaniu cudem dostał szczęśliwe karty, czym zadziwił cały stół, nieoczekiwanie w 10 minut wszystkie co do sztuki stracił na rzecz przypadkowego młodego człowieka, co do ich świątyni hazardu wpadł całkiem mimowiednie. I już nie siedzi jak przedtem blady i tryumfujący, i już nie pchają się do niego na chama wieczni maratończycy-przegrani, żebrzący o pożyczenie bodaj  5 rubelków, żeby tylko się odegrać. Do domu wróci nie mercedesem, a per pedes.


Do Ostapa podbiegła wesoła czarnulka komsomołka*) z czerwonym krzyżem na fartuchu. Wyciągnęła z brezentowej torby bandaż oraz watę, i, marszcząc brwi, żeby nie parsknąć śmiechem, obandażowała mu cały rękaw. Skończywszy swój akt miłosierdzia, dziewczyna roześmiała się i podbiegła do kolejnego rannego, który pokornie poddał jej bandażom swoją nogę. Bendera siłą zawleczono do najbliższych noszy, gdzie nastąpiła kolejna szarpanina, w czasie której huśtały się wszystkie 6 gumowych rur oddechowych, a naczelny dyżurny sanitariusz potężnym lektorskim głosem wciąż zagrzewał krnąbrnego rannego do walki o przebudzenie się obywatelskiej samoświadomości i inne cnoty obywatelskie.


- Bracia! - mamrotał Wielki Kombinator, kiedy go przymocowywano rzemieniami do noszy. - Przekażcie, bracia, mojemu świętej pamięci tatuniowi, poddanemu tureckiemu, że ukochany jego syn, były specjalista do spraw kopyt i rogów, zginął śmiercią bohatera na polu wzajemnych oskarżeń i karczemnej kłótni.


Ostatnie jego słowa na tym polu były:


- Śpijcie, orły waleczne! ``Słowiku, słowiku, ptaszku maleńki...`` **)


Po czym został poniesiony w stronę schronu, a on sam zamilkł, wpatrzywszy się w niebo, gdzie właśnie zaczęła się istna batalia. Jak jakieś serca płynęły jasne kłębki dymu, i na wielkiej wysokości nierównym ostrym kluczem szły celuloidowe przezroczyste samoloty. Dobiegało stamtąd dźwięczne drżenie, jakby wszystkie były ze sobą związane żelazną nicią. W krótkich odstępach między wystrzałami armatnimi słychać było nieustanne wycie syren.


Bender musiał ścierpieć jeszcze jedno poniżenie: niesiono go ulicą, przy której stał budynek *HERKULESA*. Z otwartych okien na wszystkich jego 4 kondygnacjach wyglądali gapie, i cały wydział finansowy stał na parapetach. Lapidus-Młodszy straszył Kukuszkinda, udając, że chce go zepchnąć w dół. Bierłaga zrobił wielkie oczy i ukłonił się noszom na chodniku. W jednym z okien pierwszego piętra na tle palm stali obejmując się Połychajew i Skumbriewicz. Ujrzawszy leżącego, jak baleron związanego pasami Ostapa, zaczęli coś szeptać i szybko zatrzasnęli okno.


Kiedy w końcu na kolejnych wrotach pojawiła się tabliczka *SCHRON PRZECIWGAZOWY NR 34*, nosze zatrzymały się. Młodzi ludzie pomogli Ostapowi wstać i, ponieważ ponownie zaczął się wyrywać, sanitariusz dyżurny apiać zaczął odwoływać się do jego postawy obywatelskiej.




1931



..............................................................................................


*) komsomołka - sowiecki ekwiwalent naszej peerelowskiej harcerki;


**) ``Słowiku, słowiku, ptaszku maleńki, czyś widział, czyś słyszał, jak sieją mak?`` - znana rosyjska piosenka ludowa

  Contents of volume
Comments (9)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Dobry tekst. Jednak co do przypisów ośmielam się nie zgodzić. "Czyżyku czyżyku, ptaszku malusieńki, czyś widział, czyś słyszał, jak to sieją mak..." znam jako polską piosenkę ludową.
avatar
Czy to możliwe, że jako turecki poddany Bender tego naszego czyżyka przerobił na rosyjskiego słowika, ptaszka maleńkiego??

Jako Wielki Kombinator zmartwychwstały /we wcześniej napisanej powieści Ilfa i Pietrowa "12 krzeseł" zdaje się ginie zamordowany hiszpańską garottą/ zaiste wiele zdumiewających sztuczek był posiadł
avatar
No, cóż, może chodzi o inną piosnkę?
avatar
Jako naród nie żyjemy w kulturowej próżni. Polski zabór rosyjski to 123 lata czyli 6-7 kolejnych pokoleń zanurzenia w rosyjskim żywiole. Co zamożniejsi Polacy kształcili się w tym czasie nie tylko w zruszczonej Warszawie, Wilnie czy "we Lwowi". Powszechnie studiowano w Sankt Petersburgu i w Moskwie.

Te wzajemne polsko-rosyjskie zapożyczenia, kontaminacje i kulturalna osmoza zaowocowały zaskakująco bogatą spuścizną także w obrębie folkloru. Na wielkich rosyjskich salonach wszędzie tańczono także poloneza i mazura
avatar
Opis ten jako żywo przypomina mi ćwiczenia Obrony Cywilnej w zakładach pracy. Super!
avatar
Lubię rosyjska mentalność oraz nieco inny przekaz .
,,Nie denerwujcie się`` -,,apiać zaczął odwoływać się ``
avatar
Kiedy czytałem po raz pierwszy, miałem wątpliwości dotyczące słowa "dwum" w trzecim wersie. Sprawdziłem i moje wątpliwości się potwierdziły. Powinno być "dwóm" lub "dwom" (Nowy słownik ortograficzny PWN, s.146).
avatar
No i poległam jak ta kaczka w bóraczkah :(

Jakto na wojęce
avatar
Nawet nie zauważyłam, że występuje dawna forma "dwum`. Zajął mnie opis niesienia Bendera na noszach.
© 2010-2016 by Creative Media