Go to commentsZjazd po burzowym froncie
Text 3 of 15 from volume: Żywiołaki
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2022-02-12
Linguistic correctness
Text quality
Views506

Nie pytajcie kto posiał wiatr.

Unoszony durnym zefirkiem,

miałką myślą i pragnieniem

spijał nas. Diabelskie nasienie.


Koniczyny, włosy i trawy.

Kałuże, oceany. Łysego błysk w bukiecie.

I cienie ze szpar w ścianach.

Wątpliwości, bezwład i szał.


Kradł, bo taki był boski plan.

Strach.

A w Tybecie mnisi wypowiadają mantrę.

Asmitamatra, asmitamatra, asmitamatra.

Jeszcze więcej wiatru.


Zła miłość, zła miłość, zła, bo niedokończona.

Elektryczność podnosi mi włoski na ramionach.

Dłońmi chmurnymi trę o siebie wzajem.

Nie mów, że nie boisz się burzy.


Ukryj się, bo spalę i utopię.

A jeżeli zastygło serce,

to trach!

Reanimuję na chwilę w pożodze. Skończył się spokój.

Nadchodzę, opadam. W rozbłyskach i łzach.


  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Cała w zachwyconych pąsach :-)))
© 2010-2016 by Creative Media