Go to commentsCafe UFO 11
Text 111 of 255 from volume: Arcydzieło
Author
Genrefantasy / SF
Formprose
Date added2022-02-27
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views675

Pod strumieniem silnej wody dużo się nie myśli. I to jest moim zdaniem wielki plus tego polewania wodą. Bo, jak człowiek nie myśli, to nawet nie myśli że coś ma na myśli. Wreszcie skończyli polewać. Łachy moje, a mówię łachy, bo w bitwie o nie wciąganie mnie pod przysznic, przegrałem, rzeczy potargane, leżały na posadzce. Pozbierał je tam któryś, ponumerował pudełko, powsadzał, pudełko położył na ławce drewnianej, z odchodzącą politurą, oparł się i gada - Ty. Już chyba nie będziesz się kurna stawiał?

Do stawiania się nie jestem skory, czego obrazem zaistniała sytuacja. I mówię - Nie.

No to przyjął postawę dla odmiany mniej bokserską, pudełko odłożył na kramik, pokwitował i mnie kazał pokwitować. Obiecałem, że nie będę się stawiał, ale dałem mu jednak kuksańca. Przyjął, jęknął. Podał szlafrok.

No to żem go wdział. W onym szlafroku, a trochem żem już przetrzeźwiał, poszli my na samą górę, tam gdzie są sale. Ale wcale mnie do sali nie wpuścił. Tylko odemnknął i pokazał - Tutaj będziesz se leżał. Ale dopiero potem. I wtedy przyszła oddziałowa.

- Kurde. Naprawdę se pan narobił bigosu. Po co się było bić?

Kitlowy ostrożnie pomasował kolano.

- Ja się kurde nie biłem. Tylko oni mnie napadli i się musiałem bronić...

- Niestety, będę musiała pana zabrać na oddział detoksyzacji - podała mi znowu jakiś papier, i machnąłem na nim podpis.

Poszli my.

Położyła mnie w łóżku, dyskretnie spoglądając czy ta obstawa z kitlowych się nieco cofnęła. Nie życzyła mi źle. Nawet obiecała, że mi odda papierosy. Ale dopiero jak porządnie wytrzeźwieję.

- Proszę to łyknąć. I popić - podała pastylkę i szklankę z wodą.


  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media